Ratunek dla Stefanka

🐾 Stefan – spaniel, którego nikt nie zrozumiał. A my chcemy spróbować.

Historia Stefana to prawdziwe pasmo nieporozumień i ludzkiej bezradności. Jeszcze jako szczeniak trafił do pierwszego domu. Potem do następnego. I następnego. A później… kolejnego. Ile ich było? Tego nikt już nie zliczy. Wiemy tylko jedno – w każdym z tych miejsc Stefan był po prostu problemem, który trzeba było oddać dalej.

Stefan jest spanielkiem – pięknym, z oczami, które potrafią rozbroić każdego. I niestety, to właśnie jego uroda stała się jego przekleństwem. Ludzie zachwycali się wyglądem, ale nikt nie zastanowił się, czy sprosta charakterowi tej rasy, wymagającej konsekwencji, wiedzy i ogromu cierpliwości. Z każdym kolejnym domem Stefan tracił poczucie bezpieczeństwa. Z każdym człowiekiem, który się poddawał, jego stres i lęk tylko rosły.

Tak jak wielu przedstawicieli tej rasy, Stefan zaczął bronić swoich zasobów – zabawek, miski, a nawet… kartki papieru. W obronie tego, co uważa za swoje, potrafi dotkliwie ugryźć – widzieliśmy to na załączonych fotografiach. To trudne, bardzo trudne.

W piątek wieczorem Stefan trafił pod naszą opiekę. Zaledwie cztery dni wcześniej znalazł się u kolejnej osoby, w którą – w obronie papci – dotkliwie pokąsał. Jeszcze tego samego dnia ta pani dzwoniła do behawiorysty, chciała umówić się na konsultację, żeby rozpocząć z nim pracę i dać mu szansę. Niestety wieczorem doszło już do tej strasznej sytuacji, po której kobieta zwyczajnie poczuła strach. A gdy w relacji z takim psem pojawia się lęk, dalsza praca staje się niemal niemożliwa. Dlatego nie była w stanie podjąć wyzwania i zatrzymać Stefanka u siebie.

To był moment graniczny. Wiedzieliśmy, że w tej chwili Stefanek stanowi realne zagrożenie dla otoczenia, a próba szukania mu kolejnego domu w takim stanie byłaby po prostu nieodpowiedzialna. Potrzebował miejsca, gdzie ktoś z doświadczeniem pomoże mu przepracować zachowania, zanim ktokolwiek pomyśli o adopcji.

I wtedy udało się – dosłownie cudem – znaleźć dla Stefanka miejsce. Tymczas. Awaryjny, ale bezpieczny. Trafił pod opiekę pani Moniki, która od lat pracuje ze spanielami, ma ich siedem i jest po kursie behawioralnym. To osoba, która rozumie te psy jak mało kto.

To dla nas ogromne wyzwanie – finansowe i emocjonalne. Ale nie potrafimy postawić nad Stefanem kropki. Nie potrafimy powiedzieć „nie da się”. Bo wiemy, że gdzieś pod tym całym lękiem jest młody, zaledwie dwuletni pies, który po prostu nigdy nie dostał szansy.

Chcemy dać mu tę szansę.

Chcemy zawalczyć o Stefanka.

Pobyt u pani Moniki kosztuje 50 zł za dobę – to 1500 zł miesięcznie i 3000 zł w dwa miesiące. Do tego dochodzą badania, których nikt wcześniej nie zrobił. Nikt nie sprawdził, czy Stefan nie reaguje bólem, nikt nie próbował zrozumieć, co kryje się za jego zachowaniem. My to zmienimy.

Nie wiemy, jak zakończy się ta historia. Ale wiemy, że jeśli my się poddamy – nikt już Stefanowi nie pomoże.

Dlatego prosimy – pomóżcie nam pomóc Stefanowi.

Każda wpłata, każde udostępnienie, każda cegiełka ma znaczenie.

To od was zależy, czy Stefan dostanie swoją ostatnią, prawdziwą szansę na normalne życie.

🐾 Wesprzyj jego zbiórkę, zaopiekuj się nim wirtualnie, bądź częścią tej trudnej, ale potrzebnej walki.

Bo czasem jedno „nie poddajemy się” potrafi uratować całe życie.