




Oluś, jeden z wielu kotów złapany na kastrację, okazał się kotem, którego los potoczył się niespodziewanie inaczej dla niego i dla mnie.
6-miesięczny kotek miał wrócić miejsce bytowania, bo taki los niestety większości kotów łapanych przeze mnie i inne wspaniałe dziewczyny. Zwykły jak by niektórzy stwierdzili burasek okazał się bardzo spokojnym kotkiem, niestety z kocim katarem...Nie było opcji żeby go wypuścić. Jeszcze u weterynarza zaczeliśmy szukać mu domu. Po pierwszej nieudanej próbie znalezienia domu, swój dom tymczasowy zaoferowała znajoma, która ma już swoją niemałą gromadkę uratowanych kotów.
Sprawa wydawała się prosta..niestety koci katar się przedłużał, problemy z "dwójeczką" i co najgorsze okropny stan skóry..
Sytuacja trwa już trzy tygodnie..Już przerasta finansowo i czasowo, ale nie chcemy się poddać. Testy paskowe błędnie pokazały białaczkę, pcr wykluczył (koszty), cytologia skóry, antybiotyki, zastrzyki, leczenie kociego kataru , badania na pasożyty..kwota sięga już 1000,00 zł...Niestety przed nami leczenie , nawet miesięczne.
Możliwe że ma alergię, możliwie że pojedziemy do specjalisty jesli stan skóry się nie poprawi.. Proszę o pomoc w leczeniu. Próbujemy ze znajomymi zawalczyć o Olusia, ale ciężko przewidzieć wydatki.Ma szanse na domek, ale dopóki nie wyzdrowieje czeka go życie w kennelu, życie z raną na brzuchu, bo diagnoza nie jest jednoznaczna..
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!