Filipek - oby nie było za późno

Filipek trafił pod opiekę Fundacji Skrzydlaty Pies w lipcu tego roku. Przez ponad 10 lat był rzeczą przypiętą ciężkim łańcuchem do lichej budy. Został zniszczony przez potwora w ludzkiej skórze. Jednak nie udało złamać się jego ducha, ani zabić miłości do ludzi. Filipek po interwencji Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami dostał szansę na lepsze życie. Trafił do schroniska, które okazało się najlepszym miejscem, w którym przebywał w swoim dotychczasowym życiu. Jego stan był tak ciężki, że na poważnie obawiano się o jego życie. Dzięki zaangażowaniu wielu osób Filipek został doprowadzony „do stanu używalności” i został naszym podopiecznym.
Przeszedł zabieg usunięcia guzów ze śledziony i z jąder. Wydawało się, że wszystko idzie ku dobremu. Filipek zaaklimatyzował się w hotelu, polubił psich kumpli. Przytył, porósł sierścią. Zaczął cieszyć się życiem.

Niestety, nic co dobre, nie trwa wiecznie. Filipek zaczął mieć poważne problemy z podnoszeniem się/poruszaniem. Przyszedł dzień, kiedy nie mógł się podnieść bez naszej pomocy, który skończyliśmy pilną wizytą u doktora Przygórzewskiego w lecznicy Dr Hau w Krakowie.

Wykonano wiele zdjęć RTG w sedacji (narkoza wziewna). Filipek ma zniszczone biodro. Zaobserwowano zmianę w obrębie kości udowej – zmianę niewiadomego pochodzenia – zwyrodnienie lub nowotwór.  Jak na swój wiek i to, co Filipek przeszedł, reszta kośćca i stawów ma  przyzwoitym stanie. Wykonano iniekcję do stawu biodrowego (Regen  - joint). Pobrano materiał do badania histopatologicznego.

Filipek miał również zrobione badania z krwi i otrzymał tonę leków, głównie przeciwbólowych.

Patrzymy na niego i jest nam żal. Żal straconych lat, niewykorzystanych szans. Dla kogoś był przedmiotem na podwórku, dla nas jest wspaniałym psem – żywą, kochającą istotą, która zasługuje na szansę i na wszystko, co najlepsze. Jest nam żal, kiedy tuli się do każdej napotkanej osoby. Kiedy się zwróci na niego uwagę, pogłaszcze, przytuli, Filipek zachowuje się tak, jakby „ złapał Pana Boga za nogi”. Temu psu brakuje tylko własnego domu. Nie marzmy nawet o tym. W hotelu ma świetną opiekę. Jednak nawet najlepszy hotel nie jest domem. To bardzo przykre, kiedy wiemy, że ten pies ma minimum jakie możemy mu dać – miejsce do spania, jedzenie, opiekę weterynaryjną i opiekuna w hotelu, i wiemy ile powinien, i ile mógłby mieć, gdyby trafił do odpowiedzialnych ludzi będąc szczeniakiem. Taka nasza codzienność – patrzenie w oczy psów zawiedzionych przez człowieka. Filipek to kulka miłości i zrobimy wszystko, aby mógł godnie dożyć swoich dni.

Tutaj wkrada się proza życia. Faktura za wczorajsze zabiegi, mimo że w pełni uzasadniona, jest wysoka. Gdyby ktoś mógł/chciał wpłacić grosik, będziemy bardzo wdzięczni.

Obecnie mamy wielu podopiecznych, spora ich ilość ma małe szanse na znalezienie domu. Wszystkim trzeba zapewnić wikt i opierunek. Niestety, nie ma nic za darmo.

Z góry dziękujemy za każdą pomoc. Przy comiesięcznych sporych kosztach stałych, faktury liczone w tysiącach nas przerażają.

Ekipa Fundacji Skrzydlaty Pies