Hej:] Piszę z ogromną prośbą - znaleźliśmy małego osieroconego kotka i powoli kończą nam się fundusze. Historia wygląda tak, że w poniedziałek z narzeczonym szukaliśmy w krzakach 2 godziny płaczącego kotka. Udało nam się go złapać z pomocą przechodnia. Następnego dnia byliśmy u weterynarza, wydawało się że wszystko jest okej - został odrobaczony, dostał coś na odporność i popsikali mu kleszcza preparatem, miał go w zgięciu łapki i za nic nie chciał wyjść. Zapłaciliśmy 120 złotych, umówiliśmy się na kolejną wizytę na 8 lipca. W ciągu tych kilku dni (wtorek-piątek) okazało się, że kociak jest przeziębiony. Poszliśmy znowu do weterynarza, dostał antybiotyk, kolejny zastrzyk odpornościowy i krople na uszy (ma gronkowca). 180 zł, kolejna wizyta w następny czwartek. Oprócz tego kupiliśmy mu wyprawkę, karmę i żwirek. Najzwyczajniej w świecie kończą nam się pieniądze. Jesteśmy parą 20 latków. Ja jeszcze mam wypłaty (w październiku idę na studia), mój narzeczony jest jeszcze w technikum. Utrzymujemy się za moją wypłatę i jego alimenty. Jesteśmy w trakcie przeprowadzki na swoje i mamy psa staruszkę wziętą z bardzo nieciekawych warunków. Jej też musieliśmy kupić wyprawkę, jedzenie, zabrać ją do weterynarza. Kot trafił się nam zupełnie niespodziewanie. Przez te 4.5 dnia które u nas jest wydaliśmy na niego 700 złotych, z czego ponad połowę musiałam pożyczać. Nie ukrywam że potrzebujemy więcej żwirku (kończy się nam), karmy (kupiliśmy tyle na ile mieliśmy pieniądze), transportera (teraz pożyczamy) i siatki na balkon, nasze mieszkanie jest na parterze. Byłabym bardzo wdzięczna jeśli ktoś z państwa mógłby coś nam wpłacić, sama siatka to koszt 190 złotych. Kociak jest bardzo ciekawy świata, boimy się że przy otwieraniu balkonu po prostu ucieknie. Sami pomagamy jak tylko możemy, wpłacamy na różne zwierzęce i niezwierzęce fundacje regularnie, ale teraz to my potrzebujemy pomocy:] Kotka nazwaliśmy Herbata (jego ksywka to Miaukun, bo jest naprawdę głośny!) i bardzo go kochamy, tylko przez te ciągłe wizyty u weterynarza jest nam teraz najzwyczajniej w świecie ciężko, nieplanowane wcześniej 700zł wydatków + następne wizyty u weterynarza i reszta rzeczy których potrzebujemy nas przytłoczyła.
Kiciuś jest naprawdę malutki, weterynarz stwierdziła że niedożywiony, ma 5-6 tygodni, jest na mleku modyfikowanym.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!