
Kochani zacznę od tego że od roku mieszkam na wsi, kupiliśmy dom do remontu po tygodniu okazało się że w starej oborze mieszka 3 malutkie koty od sąsiada dowiedzieliśmy się ze było ich 5 dwa utopiły się w szambie. Kotki były dzikie podjęliśmy próbę wylapania ponieważ były głodne szybko poszło zrobiliśmy im jeden pokój dla nich ponieważ w domu był remont nie chcieliśmy ich dodatkowo stresować żeby wkoncu zaufały człowiekowi. 2 mce później na spacerze w lesie uslyszelismy przeraźliwy pisk zaczęliśmy szukać i znaleźliśmy 3 maleństwa ślepe głodne przemarznięte, była niedziela szybki tel do Tozu mleko załatwione no i co dalej trzeba było wykarmić towarzystwo i zastąpić im mamę. Remonty poszły w odstawkę a my z mężem i dziecmi staliśmy się rodzicami kociakow. Karmienie masowanie, ogrzewanie, wysikiwanie to była nasza codzienność po wizycie u lekarza okazało się że to 3 dziewczyny nasze kochane córeczki nie było mowy żeby je oddać, po pierwsze znały tylko nas i siebie, były ze sobą bardzo zżyte bały się obcych zasypiały i zasypiają tylko ze mną i tak zostały znami czas był ciężki nowy dom do remontu mąż stracił pracę przez częste l4 które brał na choroby kręgosłupa dawne długie zwyrodnienie które odzywało się przy remoncie (mężowi grozi wózek) Dziewczyny i wcześniejsze koty też 2 dziewczyny i kocur są wysterylizowane regularnie odrobaczane a także są zaszczepione Maluchy miały koci katar pchły regularnie chodziły na badania dostawały leki na odporosc bo bez mleka matki nie uodporniły się często lapaly infekcje. Po znalezieniu moich dziewczyn zaczęłam przyglądać się kota na wiosce i okazało się że żaden kot nie jest wykastrowany prawie wszystkie są chore i tak zaczęła się moja walka pieniądze na remont poszły na koty, leczenie sterylizacja, kastracja dużo pomogła mi także fundacja ale musiałam jeździć do miasta 25 km i tak prawie codziennie. Jestem dumna z siebie że chociaż kilkanaście kotów uratowałam ze nie będą rodzic małych które potem ktoś utopi czy porzuci w lesie ale na mojej wiosce to kropla w morzu niestety nie jestem w stanie pomóc wszystkim skończyły się fundusze, remont stoi w miejscu, mąż na l4 wypłacane przez ZUS ja zajmuje się mama która jest po wylewie tętniaka ma Pochp i oczywiście moimi znajdkami Kociaki jedzą tylko mokra karmę ale dokarmiam także koty z wioski które jedzą wszystko bo w swoich domach mają tylko myszy które same upolują, Teraz moje dziewczyny dziwnie się zachowują chodzą miauczą jedna dość przytyła ciągle jest głodna, muszę zrobić im badania krwi koszt takich badań to około 90 zł jedna i mocz około 30 jedna dlatego proszę błagam o pomoc w tych badaniach wykarze paragon wyniki boję się że dziewczyny znowu coś złapały a ja jestem bezsilna bo nie wiem co
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!