Zbiórka Ratujemy Saszę po pseudoadopcji - miniaturka zdjęcia

Ratujemy Saszę po pseudoadopcji Jak założyć taką zbiórkę?

Zbiórka Ratujemy Saszę po pseudoadopcji - zdjęcie główne

Ratujemy Saszę po pseudoadopcji

2 024 zł  z 4 000 zł (Cel)
Wpłaciły 52 osoby
Wpłać terazUdostępnij
 
Anita Malesa - awatar

Anita Malesa

Organizator zbiórki

TL;DR: oddałam kota przyjacielowi ze względu m. in. na beznadziejną sytuację materialną. Po pół roku kolega się zakochał i ponad członka rodziny wybrał nową damę swego serca, a Saszkę wyrzucił jak śmiecia bez mojej wiedzy do swojego brata. Kiedy okazało się do tego, że od grudnia nie leczy Saszy (nerkowego, z autoimmunologicznym zapaleniem dziąseł), wymagającego kroplówek i regularnych wizyt u weta, plus robi się coraz bardziej agresywny w odpowiedzi na moje liczne prośby o naprawę tych zaniedbań, wściekłam się i pod groźbą wezwania policji odbiłam Saszę. Teraz zbieram na jego leczenie i behawiorystę, bo skala tych zaniedbań przerasta moje możliwości finansowe.

W skrócie, zbieram na:

Spłatę długu w lecznicy (214 zł)

Spłatę pożyczki od znajomej na wizytę w lecznicy, szpital, leki, transport i sprzęt do kroplówek (500 zł)

Wizytę kontrolną i powtórzenie badań krwi (60+120 zł)

Pomiar ciśnienia (50 zł)

Echo serca (240 zł)

Kontrolne badanie moczu z cystocentezy (100 zł)

RTG zębów z sanacją i ekstrakcją części lub wszystkich zębów (800-2000 zł, w zależności od liczby zębów do usunięcia - zakładam maksymalną kwotę, ewentualną nadwyżkę [w którą wątpię] przeznaczę na leki i/lub utrzymanie Saszki)

Wizytę u nefrologa (320 zł)

Wizytę behawiorysty z opcją konsultacji przez miesiąc (350 zł) - i bardzo możliwe, że niejedną, tu będę aktualizować kwotę do zbiórki na bieżąco

Zapas feromonów do kontaktu Feliway Friends (89 zł)

Leki i suplementy -  tu też będę ewentualnie zwiększać kwotę zbiórki, bo nie jestem w stanie przewidzieć tych kosztów.

Łączna kwota wynosi dokładnie 4043 zł, ale zaokrągliłam ją do równych 4k.

Na późniejsze wizyty kontrolne, leczenie i utrzymanie obu kotów planuję już sama zarabiać w międzyczasie, ale póki co muszę działać szybko, jestem całkowicie spłukana (dotychczasowe wydatki na niego poszły z pożyczek i dosłownie moich ostatnich pieniędzy), a Sasza codziennie musi znosić okropny ból i dyskomfort.

Obiecuję aktualizować sytuację na bieżąco i wrzucać paragony + karty wizyt i wyniki badań pod postem o zbiórce na fb - pomagam przycina grafiki, przez co mało co się tu mieści.

Krótka historia dlaczego trzeba ZAWSZE spisywać umowę adopcyjną i nie wierzyć nikomu na słowo... 

W kwietniu 2023 r. przekazałam Saszkę, półtoraroczną znajdę, którą przygarnęłam z ulicy w wieku 10 tygodni, mojemu wieloletniemu przyjacielowi. Facet miał już dwa fajne koty, dobre warunki i zarabiał kilkanaście tysięcy miesięcznie, do tego znałam go dobrze (a przynajmniej tak mi się zdawało) i mu ufałam, więc wydawał się idealnym opiekunem dla Saszy, którego w akcie desperacji musiałam oddać, bo nie radziłam sobie finansowo ani psychicznie, miałam też tragiczne warunki mieszkaniowe (obecnie jestem po generalnym remoncie). Z głupoty i naiwności nie podpisałam umowy adopcyjnej, w pełni ufając, że mój wieloletni przyjaciel, "kociarz", odpowiednio zadba o Saszę, a jeśli z jakiegoś powodu nie da rady dalej tego robić, zwyczajnie, po ludzku, da mi znać, a ja będę kombinować dalej (taką też mieliśmy umowę).

Cóż, jakie okazały się fakty w porównaniu do oczekiwań, dobrze obrazuje mina Saszy:

W ogromnym skrócie: po pół roku od adopcji kolega znalazł sobie dziewczynę, w związku z czym Sasza z członka rodziny zmienił się nagle w odpad do odstrzału: nowa ukochana kolegi ma swojego kota, który był agresywny wobec innych kotów, zwłaszcza Saszy (co wiem od naszej wspólnej w tamtym czasie behawiorystki, choć kolega próbował wcisnąć mi kit, że było na odwrót), a dwójka ukochanych postanowiła wcisnąć się z czwórką kotów do kawalerki 30 m2, ignorując zalecenia behawiorystki. Ponieważ jednak kot damy nie umiał się dogadać z Saszą, to konsultacje z behawiorystką nagle zostały urwane, a Sasza wylądował u brata kolegi, o czym nie zostałam nawet poinformowana przez parę miesięcy, kiedy zaczął się cały cyrk.

Gdzieś w połowie sierpnia  napisałam do rzeczonego pana, jak idzie łączenie kotów. No i dostałam nagle petardą, że w sumie to świetnie, z pominięciem drobnego szczegółu, jakim jest fakt, że Sasza już z nimi nie mieszka (choć przemilczał, od jak dawna), że "zrobił się terytorialny" i że musimy obgadać "ewentualność" oddania go jeszcze komuś innemu (dodam tylko, że on fatalnie znosi wszelkie zmiany i ma już za sobą jedną nieudaną adopcję). Było tam też parę innych alarmujących rzeczy. Zadzwoniłam do naszej behawiorystki, od której dowiedziałam się, że Sasza został wywalony już w czerwcu, omówiłyśmy cały ten syf i doszłam do wniosku, że nie będę ryzykować kolejnych "adopcji" kosztem mojego ukochanego kota - Sasza wraca do mnie na stałe z pomocą nowej behawiorystki (poprzednią sytuacja przerosła, zwłaszcza że gość kłamał na jej temat jak najęty) i każdą inną, jakiej będzie potrzebował. Problem w tym, że nie byłam kompletnie na to przygotowana, zwłaszcza że żyję głównie z koszmarnie niskiej (1660 zł) renty socjalnej (liczne niepełnosprawności), a Sasza jest bardzo zaniedbany i wymaga badań, zabiegów i leczenia za kilka tysięcy na cito (w ciągu pierwszych 3 dni pękło mi na niego ok. 700 zł (czyli prawie połowa mojego dochodu), nie licząc przygotowania - karmy, żwirku, feromonów uspokajających do kontaktu - to kot mocno lękowy, z m. in. lękiem separacyjnym). Miałam nadzieję, że facet poczuje się chociaż na tyle odpowiedzialny za wciąż jeszcze swojego kota, że przynajmniej nadrobi swoje zobowiązania zdrowotne wobec Saszki - okazało się bowiem, że kot z przewlekłą chorobą nerek i bardzo bolesnym limfocytarno-plazmocytarnym zapaleniem jamy ustnej nie widział weta OD GRUDNIA, w którym to przez prawie tydzień robiłam mu w domu kroplówki (kolega wyjechał na święta i zajmowałam się jego kotami, w tym Saszą), a planową wizytę kontrolną na początku stycznia, na której zrobiona miała być kontrola krwi i miała paść decyzja co do dalszej płynoterapii, gość odwołał, po czym po prostu przestał do tego weta z Saszą chodzić. Nie miałam o tym pojęcia aż do września, bo przez 9 miesięcy nie uznał za stosowne mi się do tego przyznać. Utwierdziło mnie to tylko w przekonaniu, że Saszę trzeba odbić jak najszybciej, nie byłam na to jednak przygotowana ani życiowo, ani finansowo; zaczęłam więc grać na czas, licząc, że kolega raczy w międzyczasie zadbać o kota - wymyśliłam sobie w tym celu koleżankę, która rzekomo chciałaby Saszę adoptować (ten miał kota tak głęboko, że nawet mu się nie chciało tego weryfikować i łyknął ten bait bez mrugnięcia okiem), ale na normalnych warunkach adopcji - czyli przebadanego, odrobaczonego, zaszczepionego i generalnie w stabilnym stanie, a ja w międzyczasie przygotuję oddzielne pomieszczenie, żeby prawidłowo przeprowadzić od nowa proces dokacania i ogarnąć niezbędne rzeczy, w tym jakiekolwiek fundusze. No i nawet w tej sprawie się przeliczyłam, bo kolega robił problem na problemie z przebadaniem kota przez miesiąc, a moje liczne propozycje, że sama go zawiozę i odwiozę, uparcie ignorował i rzucał się do mnie, że go naciskam i naciągam na zbędne dodatkowe koszty (czyli transport do weta za parę dych - ale z odkładaniem co miesiąc 2-3 koła na obligacje to już nie miał problemu xD), a Saszy "nie dzieje się żadna krzywda"... Kiedy w końcu udało mi się go przycisnąć, a ten przebadał mu z łaski swojej krew, mocz i zrobił USG, okazało się (niesamowite!) że jednak się działa, bo nieleczona przez 9 miesięcy choroba nerek się pogłębiła, zamiast wchłonąć samoistnie 🤡 i z grudniowej kreatyniny 2,71 (powinno być 0,6-1,8), przez którą Sasza miał (i miał mieć dalej) kroplówki, w październiku nagle zrobiło się 3,48. Kot potrzebował dalszych kroplówek, co potwierdziło jak dotąd 3 wetów, biolożka, ja (technik wet) i podstawy logiki. Kolega zaś, idąc za opinią wetki-konowała, która Saszę "badała" (i za zgodą kolegi zaszczepiła + odrobaczyła jednocześnie, bez choćby wyników badań krwi, stąd m. in. taki wniosek) nie widział takiej potrzeby i uznał, że "robię z igły widły", zaczął mnie poniżać i grozić urwaniem kontaktu, a więc i pozbawieniem mnie wpływu na los Saszy. No i na tym durne pertraktacje się skończyły: skończyłam awaryjnie przygotowania w parę godzin i poinformowałam kolegę, że odbieram dziś Saszę i jadę z nim na płyny, a jeśli będzie robił problemy, to wbijam po kota z policją. No i na hasło "policja" facet, grożący mi chwilę wcześniej zablokowaniem na fb, szybciutko przemyślał sprawę i przywiózł mi kota wraz z wyprawką prosto do lecznicy xD

Na naszą Kijowską nie zdążył, więc przywiózł go do Vets24 na Książęcą, gdzie po badaniu wet uznał, że igła, z której robię widły, jest dość gruba i kota trzeba hospitalizować przez dobę 🤡, stwierdził zapalenie gardła i zalecił tygodniową antybiotykoterapię, a dodatkowo w jego opinii wszystkie zęby są już do kasacji, bo 1) wygląda to tragicznie, 2) przy tej chorobie (autoimmunologiczne cholerstwo, atakujące tkanki miękkie w pyszczku i powodujące ciągły ból) nie ma sensu co chwilę poddawać kota narkozie do kolejnych sanacji i ciągle walczyć z niepotrzebnym bólem, tylko najlepiej usunąć wszystkie zęby od razu (i tak by go to czekało w najbliższej przyszłości, o czym kolega również wiedział przy adopcji). Takie koty nieźle sobie radzą, a komfort ich życia znacząco wzrasta. Szkoda tylko, że Sasza musiał znosić miesiącami ciągły ból, bo gdyby dbano o jego paszczę jak należy, to sanację możnaby jeszcze sporo odwlec w czasie, a on by w międzyczasie nie cierpiał. 

Stała wetka Saszy obstawia też okrutnie bolesne FORL (odontoklastyczne resorpcyjne nadżerki u kotów) - perspektywy w tej chorobie są z grubsza te same. Nie jest jednak przekonana co do ekstrakcji wszystkich zębów - decyzję w tej kwestii lekarz będzie musiał podjąć dopiero po RTG zębów w znieczuleniu ogólnym, bo bez niego nie da się określić, ile zębów ulega już resorpcji.

Obecnie młody dostaje miejscowo przeciwzapalny vetprotector, aż nie uzbieram na sanację (silniejsze przeciwbóle niestety zbyt obciążają nerki), ale w tym stadium choroby cudów to nie czyni... Dzieciak ciągle chodzi i miauczy, nie wiem, czy z bólu, czy ze strachu i dezorientacji przez kolejną zmianę miejsca i opiekuna... Pewnie jedno i drugie. Codziennie robię mu też kroplówki, podaję suple (nefrokrill) i kalmvet na uspokojenie, bo daje koncerty przez większość doby 💀 Płacze jak tylko wyjdę z kuchni, gdzie teraz mieszka, a jak wracam, to domaga się atencji i miłości. 

To naprawdę cudowny, uczuciowy kot, który w ciągu pierwszych 3 lat życia dużo już przeszedł i zasługuje tylko na najlepsze (jak zresztą każdy kot), a ja po odebraniu go przysięgłam, że nigdy więcej nie spotka go już żadna krzywda.

Za każdą cegiełkę będziemy giga wdzięczni!!!

Wybierz kwotę


20 
50 
100 
200 
1 000 
Inna
Wpłać teraz
 Bezpieczne płatności online

Aktualizacje


  • Anita Malesa - awatar

    Anita Malesa

    20.10.2024
    20.10.2024

    Uzbieraliśmy już ponad tysiąc złotych! To 1/4 celu! Dziękujemy za każdą złotówkę 💖
    Wczoraj dzięki Wam byliśmy na kontroli i kolejnych badaniach, wyniki badań krwi i moczu będą w poniedziałek. Regularnie robimy też w domu kroplówki i pilnujemy leków, młody jest mega dzielny 🥹 Wszelkie aktualizacje, karty wizyt, wyniki badań, paragony itp. wrzucam od dzisiaj w docsa ze względu na fakt, że pomagam przycina grafiki i nic nie widać + jest tego dużo. A zatem dla transparentności:
    https://docs.google.com/document/d/1miop7sLayT4CL5Q0ZLNXf2JatXbPyo-w1s4VRLD5oaU/edit?usp=drivesdk
    Na zdjęciu dzielny pacjent 🥹

    Zdjęcie aktualizacji 152 567

Słowa wsparcia

Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲


  • Natalia - awatar

    Natalia

    20.10.2024
    20.10.2024

    Trzymaj się, bardzo mi przykro. Ale zaraz wyjdziecie na prostą, dacie radę. ❤️ Dużo zdrowia dla kitku, a dla Ciebie spokoju ducha. 💕

    • Anita Malesa - awatar

      Anita Malesa - Organizator zbiórki

      20.10.2024
      20.10.2024

      Dziękuję 🥹💖 Staram się jak mogę, a młody jest meeega dzielny i kochany jak zawsze 💖 Mega doceniam słowa wsparcia 💖 wszystkiego dobrego!

2 024 zł  z 4 000 zł (Cel)
Wpłaciły 52 osoby
Wpłać terazUdostępnij
 
Anita Malesa - awatar

Anita Malesa

Organizator zbiórki

Zadaj pytanie

Wpłaty: 52

Jędrzejczyk - awatar
Jędrzejczyk
170
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
1
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
50
Dagmara Augustyn - awatar
Dagmara Augustyn
20
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
10
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
10
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
20
Zdrowiadlakitku - awatar
Zdrowiadlakitku
20
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
20
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
200

Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas

Załóż swoją pierwszą zbiórkę

Zbieraj pieniądze na to, czego
najbardziej potrzebujesz już dziś!

Jak założyć zbiórkę na Pomagam.pl

Pomagam.pl to największy i najpopularniejszy w Polsce serwis do tworzenia internetowych zbiórek pieniędzy. To narzędzie, które umożliwia każdemu i całkowicie za darmo założenie zbiórki w kilka chwil.

Dzięki Pomagam.pl w łatwy i bezpieczny sposób zbierzesz fundusze na to, co dla Ciebie ważne m.in. pokrycie kosztów leczenia, wsparcie bliskich w trudnych chwilach i na inicjatywy bliskie Twojemu sercu.

Krok 1:Chcesz założyć zbiórkę, ale nie wiesz od czego zacząć? Nie martw się! Obejrzyj krótki film poniżej, który tłumaczy, jak działa Pomagam.pl.

Krok 2:Zbiórkę na Pomagam.pl przygotowujesz i publikujesz samodzielnie. Nie przejmuj się - założenie zbiórki trwa dosłownie kilka chwil i jest prostsze, niż myślisz. Sprawdź poniższy poradnik.

W momencie tworzenia zbiorki możesz wybrać, czy chcesz ją prowadzić samodzielnie czy ze wsparciem Pomagam.pl. Pierwsza opcja jest całkowicie darmowa. Jeśli natomiast zdecydujesz się na promowanie zbiórki z naszym wsparciem, będziemy przypominać o Twojej zbiórce i zachęcać do wpłat osoby, które ostatnio odwiedziły stronę Twojej zbiórki (tzw. retargeting).

W tym celu będziemy wyświetlać Twoją zbiórkę zarówno na stronie głównej Pomagam.pl jak i w reklamach internetowych. Zwiększa to szanse na to, że więcej odwiedzających Twoją zbiórkę osób zdecyduje się ostatecznie na wpłatę lub udostępnienie zbiórki. W zamian za to dodatkowe, nieobowiązkowe wsparcie w promocji od każdej wpłaty potrącimy automatycznie 12%.

Krok 3:Twoja zbiórka jest gotowa, czas zacząć działać! Nikt nie wypromuje Twojej zbiórki tak jak Ty, dlatego pamiętaj, żeby udostępniać ją we wszystkich mediach społecznościowych: Facebook, Instagram, Twitter, LinkedIn czy YouTube i TikTok. Zacznij od rodziny i przyjaciół - poproś ich o udostępnienie i zachęć do wpłat. Wyślij znajomym linka do zbiórki z krótkim opisem na Messengerze, SMSem lub mailowo. Następnie skontaktuj się z lokalnymi mediami z prośbą o publikację Twojej zbiórki oraz zaangażuj w promocję okoliczne organizacje społeczne, władze samorządowe, instytucje oraz osoby znane w Twojej okolicy.

Pamiętaj, im więcej osób dowie się o Twojej zbiórce, tym większa szansa na osiągniecie celu! Więcej porad znajdziesz w ebooku, jak założyć i prowadzić skuteczną zbiórkę. Znajdziesz go w swoim panelu zarządzania zbiórką po jej stworzeniu. Sprawdź również naszego bloga, w którym dzielimy się praktycznymi poradami i wskazówkami.

Krok 4:Wszystkie osoby odwiedzające Twoją zbiórkę mogą szybko i bezpiecznie wpłacać na nią pieniądze, np. przy użyciu przelewów internetowych, kart kredytowych, tradycyjnych przelewów bankowych, a nawet na poczcie! Wpłaty księgują się natychmiast. Wszyscy widzą, jaką kwotę udało się już zebrać i mogą zapraszać do zbiórki kolejne osoby.

Krok 5:Pieniądze ze zbiórki możesz wypłacać na konto bankowe w każdej chwili i tak często, jak chcesz. Wypłata pieniędzy trwa na ogół 3 dni robocze. Wypłata nie spowoduje zmiany stanu licznika wpłat na stronie Twojej zbiórki. Możesz dalej zbierać pieniądze, a zbiórka będzie trwać aż do momentu, gdy zdecydujesz się ją zamknąć.

Prawda, że proste? To właśnie dlatego dziesiątki tysięcy osób prowadzi już swoje zbiórki na Pomagam.pl. Nie czekaj. Dołącz do nich teraz! Aby założyć zbiórkę, kliknij tutaj lub w przycisk poniżej:

Pomagam.pl wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej

Zamknij