Jestem emerytką. Niemal rok temu spłonął mój ukochany dom w górach.Budowany w czasach PRL przy pomocy rodziców i teściów.To nie był luksusowy dom z bali, a z prefabrykatów.Budowa trwała 8 lat z każdych zaoszczędzonych pieniędzy.Pielęgnowany przez cały czas,miał duszę i magię.Otwarty dla każdego potrzebującego.Spłonął w godzinę wraz z rodzinnymi pamiątkami.Udalo się uratować psy. Zostaly zgliszcza,rozpacz,żal.Dom był ubezpieczony ,ale firma wypłaciła szczątkowe pieniądze.Sprawa jest w Sądzie ,ale ,czy i kiedy odzyskam pieniądze nie wiem.Odszkodowanie pokryło tylko małą część odbudowy.Miałam nadzieję mimo to,że uda się tam zamieszkać, ale niestety bez wsparcia nie dam rady skończyć odbudowy. Ceny materiałów,robocizny są ogromne.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!