Tym razem nie wiem co mam napisać, gdy tylko zaczynam o tym myśleć na oczy cisną się łzy i mam straszny żal do życia. W tej chwili na moim utrzymaniu jest 60 zwierząt ponieważ 5 kociaków znalazło swoje domki i dwa koniki odeszły z tego świata. Wszystkie te zwierzęta to zwierzęta ratowane. Konie, kuce, kozy odkupione z rąk handlarzy, psy odebrane interwencyjnie takie których nikt już nie chciał z racji wieku i chorób, koty znalezione po rowach, na ulicach i podrzucone pod stajnię przez ludzi pod osłoną nocy. Nie umieliśmy przejść obojętnie obok żadnego z nich.
Od kilku lat dzierżawię stajnię i miejsca gdzie te zwierzęta mogą mieszkać, daje im godny dom i opiekę.
Zwierzęta są wyłącznie na moim utrzymaniu, z niewielkiej renty, emerytury mamy i dodatków jakie otrzymujemy dla siebie, wszystkie te środki idą na żywienie i leczenie zwierząt, jak widać zwierzaki zawsze grubiutkie i zadbane.
Czasami jednak są momenty że mnie koszty przerastają, tak stało się i teraz.
Kolejny raz muszę prosić Państwa o pomoc gdyż w przeciwnym wypadku grozi nam eksmisja. Już raz przenosiliśmy się ze Starocina gdzie kilka lat dzierżawiłam budynek i nawet stawiałam tam boksy za pożyczkę jaką uzyskałam od banku, wszystko musiało zostać bo nikt nie chciał pomóc w przeprowadzce, a mnie dobiły same koszty transportu zwierząt.
Każdy właściciel zwierzaka zdaje sobie sprawę z jak ogromnymi kosztami wiąże się utrzymanie i leczenie zwierząt tym bardziej tych przewlekle chorych które bez ludzkiej pomocy same sobie nie poradzą.
Ponadto każdy powinien zdawać sobie sprawę jak ciężko jest patrzeć na chorującego zwierzaka z myślą że nie jesteś w stanie mu pomóc.
Obecnie stoimy przed realnym zagrożeniem eksmisją z naszego domu, brakuje nam do zapłaty 2000 zł, całość rachunku opiewa na 6000 zł to zadłużenie za kilka miesięcy. Oddałam wszystko co miałam, sprzedałam rodzinne pamiątki, rzeczy wartościowe codziennego użytku aby ratować zwierzaki, niestety wciąż brakuje tych 2000 zł.
Nie jestem w stanie poradzić sobie sama, popadam w depresję i nie wiem co robić.
Przysięgam Wam wszystkim że gdybym miała możliwość to sprzedałabym własną nerkę by ratować stado, ale po chorobie nowotworowej sama mam tylko jedną.
Wszystko aby zapewnić im dom, bo te zwierzaki nie mają nikogo oprócz mnie, to ja czuje się odpowiedzialna za zapewnienie im godnych warunków bo ratowałam je i obiecałam im normalne życie, a kto mnie zna wie o tym że mówię prawdę.
Błagam o pomoc, jestem z tym sama i nikt z rodziny mi nie pomoże bo kazali mi sprzedać konie jak nie mam na nie pieniędzy, oni nie rozumieją co to znaczy kochać. .
Jeśli ktoś mi nie ufa, ja bardzo proszę o kontakt i mogę wszystko udowodnić, można śmiało nas odwiedzić, można zakupić potrzebne karmy, obojętnie jakie dla kotów i niestety psiaki jedzą Brit Care Lamb & Roce dla małych psów , tylko po tym nie ma uczuleń i biegunek.
Proszę pomóżcie mi chociaż drobnymi kwotami.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Anonimowy Darczyńca
MOJE MALEŃSTWO UMRZE NIE POTRAFIĘ SPOJRZEĆ W OCZY MOJEGO MALEŃSTWA I POWIEDZIEĆ, ŻE UMRZE BO NIE STAĆ MNIE NA JEGO LECZENIE. W PORTFELU MAM DOSŁOWNIE 37 ZŁOTYCH. W PIĄTEK SKOŃCZĄ SIĘ NAM LEKI I KARMA. https://dotuje.pl/moje-malenstwo-umiera