Nazywam się Agnieszka Wrona a Kuba to kolega mojego syna Bartka. Jego mama tak jak ja ma na imię Agnieszka. Poznaliśmy się w smutnych okolicznościach. Dwa lata temu los zetknął naszą czwórkę na oddziale chirurgii dziecięcej wrocławskiego szpitala im T. Marciniaka. Mojego Bartka lekarze cudem ściągnęli wtedy z tamtego świata. Kuba jest zaprawiony w szpitalnych bojach. Choruje od 4 roku życia. Wtedy poddawany był kolejnej w swoim życiu, piątej już operacji wycięcia guza spowodowanego przez nieuleczalną neurofibroma plexiforme (rodzaj łagodnego nowotworu, który powoduje namnażanie guzów w całym ciele). Mimo bólu i cierpienia jakie niewątpliwie były jego udziałem uśmiech prawie nie schodził z jego ust. Kuba to po prostu jeden z tych dzieciaków, na które patrzysz i zakochujesz się od pierwszego wejrzenia. I my go pokochaliśmy.
Kiedy minęły trudne, pooperacyjne dni Kuba i Bartek stworzyli tandem doskonały. Organizowali wyścigi po szpitalnych korytarzach, zapoznali się z wszystkimi świetlicowymi zabawkami i planszówkami, do nocy grali w łóżkach w Minecrafta, razem jedli, znosili kroplówki, badania i inne dobre i złe strony szpitalnego życia. Jeśli kiedykolwiek byłeś/aś w szpitalu ze swoim dzieckiem dłużej niż 3 dni rozumiesz o czym mówię.
Hospitalizacja dobiegła końca i nasze drogi się rozeszły. Obaj chłopcy w swoich rodzinnych domach przechodzili rekonwalescencję. Dziś mój syn Bartek jest zdrowy jak przysłowiowa ryba. Chodzi do szkoły, jeździ na rowerze, wspina się po drzewach, szaleje na placach zabaw. Słowem robi wszystko to, co robił przed pobytem w szpitalu dwa lata temu. Zmieniło się jedno - zamienił Minecrafta na Clash Royal. Uśpiona na jakiś czas choroba także Kubie pozwalała na prawie normalne funkcjonowanie.
Po jakimś czasie zaatakowała ponownie. Miesiąc temu Kuba trafił na oddział chirurgii dziecięcej. Kolejna operacja i wycięcie guza. Dodatkowo choroba poważnie osłabiła jego odporność. Potrzebny jest przeszczep szpiku. Kubę czekają kolejne operacje. Ma nowe guzy. Jest pod opieką wrocławskich lekarzy dwóch szpitali - Szpitala im T. Marciniaka oraz Przylądka Nadziei. Jego mama jednak nie ustaje w poszukiwaniach alternatywnych do chirurgii metod leczenia choroby. Lekarze podpowiedzieli jej, by skonsultowała Kubę w berlińskiej klinice hematologicznej, gdzie stosowane jest leczenie podobnych przypadków komórkami macierzystymi. Przeszkodą są finanse. Mama Kuby nie pracuje. Tata Kuby nie żyje. Ojczym pracuje dorywczo. Pięcioosobowa rodzina - Kuba ma dwie siostry - utrzymuje się z dorywczej pracy i zasiłków.
Potrzebna kwota nie jest zawrotna - to około 7.000 zł - na tłumaczenie dokumentacji medycznej (około 2000zł), zorganizowanie wyjazdu do Berlina (przejazd plus nocleg około 1000zł) oraz pokrycie kosztu konsultacji (od 2000 do 4000zł w zależności od rodzaju badań). Kwota nie jest zawrotna, ale dla rodziny Kuby nieosiągalna. Pomóżmy uzbierać te pieniądze.
Dlaczego to ja organizuję tę zbiórkę? Mam dług za mojego syna Bartka. Chciałabym aby mama Kuby Agnieszka też miała taki dług do spłacenia - za Kubę. Dajmy im na to szansę. Dajmy szansę Kubie na zatrzymanie rozwoju choroby.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!