Rifi.....życie czy śmierć

Aktualizacja

Aktualizacja      Ostatnie wyniki

 Rifi......czteromiesięczny kociak, nie wiem co jest mu pisane? Życie czy śmierć? Czy ma szanse na znalezienie swojej rodziny? Czy tam na górze inny pisany mu los? Nie wiem......ale czy tak naprawdę to my musimy decydować ,który zwierzak przeżyje a którego należy pożegnać. Jest ciężko, bardzo ciężko.  Ten maluch wraz z mamą i rodzeństwem został zabrany ze wsi, gdzie wiadomo jak przeważnie jest. Kot ma łapać myszy ,a małe kociaki przecież są takie słodkie więc po co sterylizować kotki. I jeszcze  jest selekcja naturalna ,które silniejsze i będzie miało więcej szczęścia to przeżyje, reszta no cóż, nie dane im  doczekać się swoich domków.   Gdy je tylko zobaczyłam takie zakatarzone ,brudne i zapchlone  , nie mogłam dać ich do przepełnionej i pękającej w szwach fundacji .One i tak niejedno pewnie przeszły w swoim krótki życiu .Tak znalazły się u mnie. Sama od wielu lat zajmuję się pokrzywdzonymi przez los i człowieka kotkami. Wiele tych małych istotek znalazło wspaniałe domki. Jak dobrze jest spoglądać jak kolejne maluchy ,które mają już co jeść, mają czysto sucho i ciepło .

Tak miało zacząć się dla nich lepsze jutro. Najpierw profilaktyka, sterylizacja mamusi , a później poszukiwania domków dla całej piątki.                                                    Niestety ,los miał  inny scenariusz. Rifi pełen energii maluch z dnia na dzień stawał się bardziej apatyczny ,więcej spał i nie ciągnęło go do zabawy z rodzeństwem. Na początku myślałam że to robaki, chociaż już były odrobaczane .Mimo to zostało powtórzone jeszcze raz. Nie przyniosło to żadnego efektu a kotek czuł się coraz gorzej. Moją uwagę zwrócił też jego brzuszek bo z dnia na dzień wydawał się być  coraz większy. Jego sierść zrobiła się bardziej matowa bez połysku i rozdzielająca .  Najpierw USG które wykazało bardzo dużo płynu w brzuszku ,już się martwiłam 😞,a badania tylko potwierdziły to co najgorsze i wszystko już było wiadomo, zapalenie otrzewnej!!! I co dalej!!! Jak dalej postępować tym bardziej że jego mamę wcześniej dopadła ta sama choroba i zaczęła być już leczona przez fundację. A co z Rifim !? Co z tym kochanym rudzielcem!? Ach mój kochany maluszku czy nie mogło być normalnie, tylko od razu na początku swojego życia już śmierć wyciąga po ciebie swoje szpony😭😭😭

Widziałam że gaśnie z dnia na dzień ale nie mogłam podjąć decyzji o eutanazji. Nie mogłam tak bez walki po prostu go pożegnać tylko dlatego że  w fundacji jest brak pieniędzy i leczyć dwa koty mając prawie setkę innych ,to dla nich za duże wyzwanie. Postanowiłam spróbować na własną rękę . Wszystko zrobię i  zawalcze o to kocie istnienie, byle by tylko ten kochany malec miał szansę żyć. Bez środków zaczęłam leczenie Rifiego. Wiem, że dużo jest zbiórek ratujących życie kocich przyjaciół i każdy z nich jest wart dalszego życia .Dlatego pragnę aby ten mały rudzielec też miał tą szanse. Sama niestety tego nie udźwignę, po prostu nie dam rady a lek jest bardzo drogi na co mnie po prostu nie stać. Wiem że są dobre duszyczki ,którym nie jest obojętne życie tych istotek i pomogą mi uratować to kocie maleństwo . A nie jestem w stanie go już pożegnać i powiedzieć , że musi odejść i tak bez żadnej walki oddać go w ręce śmierci  ,bo tak chciał los. Chcę aby ten maluch poznał co to szczęście, nie poddać się i nie pozwolić mu odejść, kiedy nie poznał jeszcze do końca ludzkiej miłości.❤️❤️❤️