Na skraju miasta stoi dom, przez wiele lat użytkowany przez ludzi, których nie było stać na luksusy. Niestety ci ludzie należeli do tych mało odpowiedzialnych, mało świadomych i podążających myślami, że gdzie są koty tam nie ma gryzoni. Idąc tym tropem każda rodzina przyniosła sobie takiego kotka, którego nie trzeba kastrować ani karmić no bo po co.. Przyszedł moment, w którym władze miasta zadecydowały, że budynek nie nadaje się do zamieszkania, nie jest w nim bezpiecznie, więc ludzie przeprowadzili się w inne miejsca, tylko zapomnieli o swoich kotach..
Gdy się o nich dowiedzieliśmy było już za późno, kotki zdążyły urodzić i tak oto codziennie martwimy się o los 4 dorosłych kotów i 9 maluszków. Jaka była nasza pierwsza myśl gdy je zobaczyliśmy? Zaczniemy od kastracji, żeby nie było ich więcej, jednak nie możemy zabrać wszystkich na raz przez to, iż nie jesteśmy stowarzyszeniem a zaledwie grupą osób, która ratuje koty biorąc je do własnych domów .. Za jednym razem możemy zabrać 3-4 koty więc postanowiłyśmy, że tymczasowanie zaczniemy od maluszków a matki będziemy zabierać na kastrację i wypuszczać je w miejsce bytowania, ponieważ znalazły się osoby o wspaniałych sercach, które będą je co dzień dokarmiać. Wiedzieliśmy, że zajmie to dużo czasu ale w końcu udałoby się zabrać wszystkie koty.. Tak myśleliśmy do ostatniego weekendu, gdy pojechaliśmy po kotki zastaliśmy straszny widok.. Powybijane okna, rozbite miseczki kotów, spalona połowa budynku i one, wystraszone i uciekające w popłochu.. Nie wiemy co jeszcze wymyślą okoliczni wandale, tak bardzo boimy się o kociaki, by nie stała im się krzywda.
Musimy działać szybko, jednak by przyspieszyć cały proces potrzebujemy nakładu finansowego na leczenie i karmę dla kotów, które uda nam się zabrać, jak i dla tych, które tam zostaną, by nie musiały głodować. Chcemy też tworzyć budki, w których koty będą mogły się schronić. My też jesteśmy tylko ludźmi i jest nam ciężko tak jak wszystkim dookoła, nie damy rady działać bez wsparcia. Wystarczy tylko spora grupa osób, która podzieli się nawet przysłowiową złotówką z tymi kociakami, a dla nas będzie to ogromne odciążenie i motywacja do dalszego działania.
W tej chwili zabraliśmy na kastrację 2 kotki, są przerażone całą sytuacją ale bezpieczne chociaż przez ten krótki czas. Pękają nam serca na myśl, że jeśli w 2 tygodnie nie znajdą schronienia będziemy musieli je tam wypuścić..
Z tego co udało nam się dowiedzieć koty nigdy nie były dobrze traktowane przez swoich ,,właścicieli'', boją się ludzi, a maluszki podążają w ślady za matkami. Dlatego tak bardzo zależy nam by im pomóc, by pokazać im, że mają na kogo liczyć, że nie zostawimy ich tam bez pomocy, bo one już nie są niczyje, martwimy się o nie jak o nasze własne koty, a myśl o nich spędza nam sen z powiek.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Dorota M.
Dziękuję