Dokładnie 1 sierpnia na jednej z osiedlowych grup zobaczyliśmy post o kociakach, które chowają się w kartonie pod śmietnikiem. Postów dotyczących kotów w potrzebie widujemy dziennie bardzo wiele, ale ten wyjątkowo nie dawał nam spokoju. Próbowaliśmy szukać dla nich pomocy, jednak wszystkie możliwe miejsca były przepełnione, jak to zazwyczaj bywa w okresie letnim kiedy kociaków jest mnóstwo. Do tego kociaki były dzikie, nie każdy mógł po prostu podejść i sobie je złapać, takie kociaki wymagają też intensywnej pracy, by nauczyć się żyć z człowiekiem. Gdy już nie mieliśmy nadziei jeden z zaprzyjaźnionych domów tymczasowych zdecydował się podarować im trochę miejsca u siebie, dopóki nie znajdzie się dla nich inne miejsce. Pognaliśmy więc od razu we wskazane miejsce, by odłowić kociaki. Gdy tam dojechaliśmy byliśmy przerażeni. Za śmietnikiem, w którym bytowały kociaki była ogromna budowa, wszystko rozkopane, zalane wodą, wykopane głębokie studnie, a kociaków widać nie było.. Gdy już myśleliśmy, że dotarliśmy za późno nagle naszym oczom ukazały się dwie maleńkie kuleczki. Były tak bardzo głodne, że łapanie ich trwało dosłownie kilka sekund..
Brudne, zapchlone, wygłodzone, wychłodzone i chore, ale już bezpieczne, jechały z nami po nowe życie. Liczyłyśmy się z kosztami takimi jak odrobaczenie, zaszczepienie, żywienie itp. Jednak mała czarna kuleczka od początku była mniejsza od siostry, słabsza, bardziej wycofana, cała obklejona swoimi odchodami, ponieważ biegunka lała się z niej jak woda.. Gdy dotarliśmy do weterynarza okazało się, że dla niej liczyły się już godziny, prawdopodobnie nie przeżyłaby kolejnego dnia.. Ogromny, bolący brzuch nie był efektem tylko zarobaczenia, stan zapalny jaki się tam tworzył i temperatura sięgająca 40 stopni skróciłyby życie tego małego, niewinnego kociaka.. Decyzja była prosta ratujemy ją kosztem wszystkiego bo jak odmówić pomocy bezbronnemu zwierzęciu, który patrzy nam głęboko w oczy i cierpi.. Siostra czarnej kuleczki była w trochę lepszym stanie ale również wymagała leczenia. W tej chwili Afera (trikolorka) ma się dobrze, jednak Gratka (czarna) nadal walczy, minęła gorączka, stan zapalny jelit zmniejszył się, ale nadal nie pracują one tak jak powinny. Koteczka wymaga dalszych konsultacji, leczenia i specjalnej diety gastro, a wszystko to składa się w ogromne koszty, które przerastają nas w tej chwili..
Czy żałuję, że im pomogliśmy? Nie, absolutnie. Cieszę się, że trafiły do nas i mają najlepszą opiekę weterynaryjną pod słońcem. Czy przerastają nas te finanse? Tak, zdecydowanie tak, ale czy ich życie nie było tego warte?
Jak się znalazły pod śmietnikiem w tak niebezpiecznym miejscu? Nie wiemy tego i może nawet nie chcemy wiedzieć. Wynagradzają nam wszystko teraz mruczeniem, przytulaniem i tym, że możemy patrzeć na nie z radością jak rosną bezpieczne i zaopiekowane. Afera pokonała chorobę, bardzo chcemy by Gratka również wyszła z tego cało bez żadnych skutków ubocznych, ale by się to udało musimy dalej kontynuować leczenie.. Może Ty zechcesz dołożyć im swoją cegiełkę? Dziewczynki walczą z całych sił razem z nami, czy zechcesz o nie zawalczyć też?
One nie prosiły się o przyjście na ten świat, ktoś zaniedbał, nie wykastrował swojej kotki bądź nie zgłosił nigdzie bezdomnej kotki, która rodzi kociaki kilka razy do roku i przez decyzję tego kogoś bezbronne kociaki cierpią..
Dziewczynki przeszły już tyle złego, pokażmy im, że mogą na nas polegać!
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!