Bernadeta Różańska
Dziś ważny dzień – razem z Iłkiem pojechaliśmy do gabinetu weterynaryjnego Doktorek w Kańczudze, żeby go zaczipować. Dzięki miłej i bardzo pomocnej obsłudze wszystko poszło sprawnie – chip został wszczepiony igłą pod skórę, a dane zarejestrowane w systemie. Iłek ma teraz swój numer i jest oficjalnie oznakowany.
Dlaczego to takie ważne? Chip to bezpieczeństwo. Jeśli kot się zgubi, łatwiej go odnaleźć. To też odpowiedzialność za zwierzę, bo pokazuje, że ma dom i kochającego opiekuna.
Całe chipowanie i rejestracja w bazie kosztowały łącznie 130 zł – sam chip 65 zł, a wpis do bazy to również 65 zł na cały rok. To naprawdę niewielka kwota, jak za tak ważną formę zabezpieczenia zwierzęcia.
Iłek jest też już umówiony na kastrację – kosztuje 200 zł – oraz na szczepienie przeciwko białaczce, które kosztuje około 100 zł. Łącznie za wszystkie te rzeczy wychodzi około 430 zł. Może to wydawać się dużo, ale to inwestycja w zdrowie i bezpieczeństwo ukochanego zwierzaka.
W przyszłości, jeśli pozwolą na to finanse, chciałabym też ubezpieczyć wszystkie moje koty. Koszt to około 65 zł miesięcznie za jednego kota, ale daje to pewność, że w razie choroby nie zabraknie środków na leczenie.
To wszystko jest częścią większego celu – uświadamiania, jak można realnie pomagać zwierzętom. Nie tylko dokarmiać, ale też dbać o ich zdrowie, bezpieczeństwo i przyszłość. Świadoma opieka to najlepsze, co możemy im dać.