Witam,
Na wstępie chciałabym podziękować wszystkim, którzy wrzucą tutaj jakikolwiek grosik. Wiem, że są ważniejsze zbiórki… Ale dla mnie zwierzęta są również bardzo ważne. Nigdy nie przechodzę obojętnie obok cierpiącego, wymagającego pomocy zwierzęcia. Czy to gołąb czy pies, nie ma to dla mnie znaczenia. Jeśli chodzi o zbiórki to sama staram się dołożyć grosik, gdy ktoś jest w potrzebie. Wysyłam smsy, ale nie tylko jeśli chodzi o zwierzęta. Dziś sama takiej pomocy będę potrzebowała. Dlatego zakładam zbiórkę.
Posiadam dwa szynszyle. Biankę i Manie. Zdaję sobie sprawę, że zrozumieć mnie mogą jedynie osoby posiadające szynszyle. Mania ma 10 a Bianka 9 lat. U Bianki od dawna regenerujemy wątrobę, dziś to już tylko ostropest, i nerki… do końca jej dni podawać muszę Rubenal…Bianka jest szynszylą uratowaną z fermy, miala wtedy może 4 miesiące. Po kilku latach odezwały się problemy z nerkami, z wątrobą… mimo odpowiedniej diety. Leczymy. Wiadomo. Jeździmy na kontrole krwi co jakiś czas i nie jest źle. Trzy miesiące temu byłyśmy na kontroli krwi i jest ok. Ząbki ponoć też były ok… Do czasu. Gdy kilka dni temu zauważyłam lekką asymetrię na pysiu. Wymacałam żuchwę. No i jest. Mały guzek. Dodam, że Bianka dzień przed jeszcze wcinała twardą gałązkę jabłonki… Prośba, błagalna, bo inaczej nie nazwę tego… O przyjęcie w przychodni do której jeździmy… Udało się. Wizyta, obserwacja ząbków… I okazuje się, ze Bianka ma ropień w policzku, przerośnięty ząb to powoduje. Reszta też nadaje się do skrócenia. Bianka zostaje. Pod narkozą ma spiłowane ząbki, oczyszczony ropień… I usunięte dwa zęby z tyłu, które się ruszały. Co tłumaczyło by jej nerwowość ostatnio i poszarpanie materiału, którym powleczone są półki w klatce. Musiała odczuwać ból i rozdrażnienie. Obecnie jesteśmy na antybiotyku i leku przeciwbólowym od soboty, nie jest źle. Zła informacja to taka, że jeśli już do tego doszło, to będziemy musiały co miesiąc jeździć na taką korektę… Zęby szynszyli rosną ciągle i skoro nie ściera ich odpowiednio, niestety potrzebna jest pomoc. Być może to predyspozycje genetyczne, gdyż staram się o odpowiednią dietę dla nich. Taki zabieg wiąże się z ciągłym usypianiem Bianki… Co martwi mnie najbardziej. Nie mówiąc już o koszcie takiego zabiegu co miesiąc. Nie jestem typem człowieka, który wystawia klatkę z chorym czy zdrowym zwierzęciem obok śmietnika, bo się znudził, licząc, że ktoś go weźmie… Wręcz przeciwnie. Więc jeśli ktoś chciałby dorzucić jakiś grosik do leczenia Bianki to z góry bardzo dziękuję! Wierzę, że dobro wraca! ❤️
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!