Pomóżcie mi uratować i postawić na nogi mojego młodszego brata Łukasza. Ma tylko 38 lat i całe życie przed sobą. Zawsze to ja biegłam z pomocą osobom w potrzebie i nigdy nie sądziłam, że kiedyś sama będę tej pomocy potrzebowała i o nią prosiła. Od wielu lat jestem Wolontariuszem Szlachetnej Paczki , od wielu lat organizuję lub uczestniczę w akcjach charytatywnych na rzecz osób, które znalazły się w trudnej sytuacji , bo uważam, że świat mogą zmienić osoby o wielkich sercach , a człowiek w obliczu dramatu nie powinien być sam. Wiem, że dobro wraca i jedna osoba nie jest w stanie zmienić całego świata , ale może zmienić świat osoby, której pomoże. To daje ogromną siłę i nadzieję. Mój brat właśnie tej siły , nadziei i wsparcia potrzebuje.
Ma 38 lat i niewydolność serca. Przeszedł udar . Lekarze mówili nam, że jedyne co możemy zrobić to modlić się , bo nie sądzą żeby brat przeżył. Dla nas to był ogromny szok. Młody , zdrowy , zawsze uśmiechnięty. Wystarczyło go o coś poprosić i nigdy nie odmawiał. Po prostu któregoś dnia źle się poczuł i wylądował w szpitalu. Cała reszta zdarzeń to jakiś koszmar, którego nawet nie umiem opisać. Modliliśmy się nieustannie przy jego łóżku, a ja wierzyłam, że On to wszystko słyszy i będzie walczył. Po wielu dniach jego stan z krytycznego i beznadziejnego zmienił się w ciężki , ale stabilny . Niby niewielka różnica , a radość i ulga ogromna. Wiedziałam , że mój brat się nie podda , bo wie, że ma obok siebie rodzinę, która będzie o niego walczyła. Przetrwał najcięższe chwile . Ma sparaliżowaną prawą stronę ciała, poudarową afazję. Początkowo nie było z nim żadnego kontaktu. Nie poznawał nas i nie wiedział gdzie jest i co się stało. Któregoś dnia weszłam do jego sali i na mój widok się rozpłakał, próbował coś powiedzieć, ale z jego gardła nie wydobył się żaden dźwięk. Myślałam, że serce mi pęknie na ten widok , ale też dało mi to ogromną nadzieję. Wiedziałam, że mnie poznał. Z każdym kolejnym dniem kontakt z nim był coraz lepszy. Brat zaczął wymawiać pojedyncze słowa. Wiedział kim jestem, ale nie pamiętał jak mam na imię. Każdego dnia przychodzą do niego rehabilitanci i neurologopeda. Na nowo nauczyli go przełykania, poszczególnych słówek i brat próbuje się już z nami komunikować. Wie co się stało, wszystko rozumie, próbuje mówić. Uczymy go słówek z elementarza dla dzieci , z którego uczyły się moje dzieci. Jego niemoc i złość jest ogromna. Staram się ze wszystkich sił żeby te emocje przekierował na motywację do mozolnych ćwiczeń. Wie już, że długa i wyboista droga przed nim. Ostatnio poruszył sparaliżowaną nogą. Ręka nadal jest bezwładna. Dla mnie to cud. Wiem, że będzie chodził i nie będzie skazany na leżenie i nieustanną opiekę do końca życia. Za chwilę brat zostanie wypisany ze szpitala i chciałabym mu zapewnić dalszą rehabilitację i leczenie . Leki, które będzie musiał przyjmować , prawdopodobnie do końca życia , są drogie i nierefundowane . Samodzielnie nie udźwigniemy tych kosztów, ale z pomocą ludzi o wielkich sercach wszystko jest możliwe.
Początkowo lekarze mówili mi" proszę się z tym liczyć , pogodzić się, że brat już nigdy nie wróci do zdrowia i być może już zawsze będzie leżał i patrzył w sufit". Od razu odpowiedziałam, że nie ma takiej opcji , bo się nie poddamy. Wierzę , że tak też się stanie, bo ludzi o wielkich sercach jest więcej , niż tych obojętnych na los drugiego człowieka.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Ewa sala 5 :)
Szybkiego powrotu do zdrowia!! ;))
Artur Biel
Trzymaj się Uszat - pamiętam nasze wspólne biegi i akcję z kajdankami na siłowni😀Wracaj do zdrowia byku👍
Anonimowy Darczyńca
Wracaj do zdrowia
Iwona Gąsowska Gawlik
Trzymaj się, dużo zdrowia:)
Ania
Trzymam kciuki!