Arianna Teodorowska
Wspominki z początków tranzycji..... Cz.3
...
Większość ludzi wsparła mnie, a przynajmniej nie odrzuciła, szczęśliwie nie spotkałam się z fizyczną agresją (chociaż kiedyś, na początku mojej przemiany zdarzyło mi się kilka razy usłyszeć na ulicy wyzwiska). Nie straciłam rodziny, nawet moja mama w końcu, gdy zdecydowałam się z nią spotkać – wsparła mnie, a w sądzie stanęła za mną murem, aby umożliwić mi zmianę dokumentów i normalne życie. I tak było mi ciężko. Raz – z powodu hormonalnych wahań nastroju, obciążenia stresem, gdy na ulicy i w pracy bałam się spotkania z ludźmi, ze strachu przed zwolnieniem z pracy. Domyślam się jak ciężko jest Arianie – w obcym środowisku, bez bezpośredniego wsparcia bliskiej osoby, narażonej na codzienne, w dużej mierze – samotne mierzenie się z własnym życiem i jego problemami. A przecież, w przeciwieństwie do mnie jej sytuacja jest znacznie trudniejsza. Wiem, że ma problemy ze zdrowiem, które przyjmuję z niepokojem.
C.D.N.