Wesprzyj Buziaka w leczeniu

Otwieramy skarbonkę na leczenie Buziaka - małego łobuziaka, który zamiast brykać i skakać, czeka, aż leki zaczną działać. Opłacenie terapii, leków doraźnych, badań i wizyt u weterynarza - wynieść może 5 tys. zł lub więcej.

Buziak to kotek, którego przygarnęłyśmy ze schroniska. Niesiony na ramieniu wolontariuszki z daleka przyciągnął naszą uwagę - i 7 stycznia zamieszkał z nami. Od początku przytulał się, spał nam na ramionach, uderzał czółkiem o czoło, dawał buziaki - a potem skakał po szafie i gonił za myszką ze skarpetki.

Tydzień temu przestał jeść. W miseczce psuły się i cielęcina, i drób, i wołowina, i łosoś, i tuńczyk. Przestałyśmy szukać Buziaka na szafie - najczęściej siedział na koszyku przy kaloryferze. Chwiejne łapy i nabrzmiały brzuszek zaprowadziły nas do weterynarza - płyn w jamie brzusznej, anemia 18%, obniżone wyniki krwi, diagnoza mrożąca w żyłach. Albo szybkie leczenie, albo eutanazja.

Aby Buziak mógł znowu brykać i rozdawać buziaki - potrzebne są leki (koszt wyniesie 2000 zł). Oprócz leków - wizyty u weterynarza, morfologia, biochemia, badania kału, moczu, kontrola płynu w brzuchu przez USG. Dojazdy do przychodni, odpowiednia karma. Wszystko w przeciągu 84 dni od wczoraj. To trzy miesiące wydatków, znacznie przewyższających kwotę, która z wypłaty studentek pozostaje na koncie po opłaceniu czynszu i podstawowych zakupów.

Przyjacielu, Przyjaciółko, Ciociu, Wujku, Kuzynie, Kuzynko, Koleżanko ze studiów, Kolego z pracy, Miłośnicy zwierząt i kociaków - zamiast stawiać nam kawę, dorzućcie się, prosimy, do skarbonki. Widzimy jeszcze nadzieję w oczach Buziaka. Szkoda, by kotek tak towarzyski, tak pełen energii i słodyczy, nasze prywatne słoneczko - zgasło.

Oznaki wiosny, wcześnie, bo już w lutym, Buziak dostrzega, gdy wygląda przez okno. Jest na świecie może od września, może października. Jeszcze nie wie, co to wiosna ani lato.

Ostatni dzień terapii wypadnie 24 maja - o ile zdołamy ją opłacić.