
Bartek to cudowny człowiek. Doświadczony przez los, ale codziennie mierzący się z przeciwnościami. 8 lat temu jego świat zakręcił się wokół i odebrał możliwość życia jak dawnej. Diagnoza - guz kręgosłupa. Nieoperacyjny. Radioterapia. Strach. Co dalej? A jeśli to koniec? Przecież to nie czas by umierać. 30 lat to nie wiek na pożegnanie życia i przejście na drugą stronę. Udało się. Wygrał walkę ale wciąż toczy wojnę, o której nie mówi nikomu. Każde badanie TK jest oplecione strachem mieszającym się z przerażeniem. Codziennie stara się zaprzyjaźnić ze spastyką, która boleśnie napina mięśnie. Każdego dnia próbuje zakumplować się z rozleniwionymi jelitami, i jakoś nakłonić je do pracy, ale rzadko chcą współpracować. Wie, że nie wszędzie dotrze, że nie wszystkich może odwiedzić, a mimo to walczy. Codziennie. Bezustannie. Podziwiam Go. Chyba nie każdy kochałby życie w taki sposób jak on. Życie, które przecież tak mocno go doświadczyło. I prawdę pisząc doświadcza codziennie. 1500 zł. Na tyle wyceniono jego niepełnosprawność. Co miesiąc z takiej kwoty musi utrzymać siebie, kupić leki, zaspokoić niezbędne potrzeby. Na rehabilitację nie starcza. A bez niej sił coraz mniej. Nie prosi o pomoc. Zawsze powtarza, że inni mają gorzej. Dlatego proszę ja. Bo wiem, że każdy z nas dźwiga jakiś krzyż. Wiem, że bywa gorzej, ale wiem też że on wcale nie cierpi mniej by mu pomoc ofiarować. Rehabilitacja i podjazd, by bezpiecznie mógł docierać do domu. To najpilniejsze potrzeby. Dlatego proszę Was o wsparcie. Choćby najmniejsze, które przybliży nas do osiągnięcia celu. Nie ma nic gorszego niż widzieć zatracającą się nadzieję w oczach osoby, którą kocha się tak mocno…
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!