Nie wiem od czego zacząć. Już kiedyś piałem o sobie ale tamto konto mi zablokowano (widać byłem zgłaszany) Naprawdę szukam pomocy. Spędzam kolejny tydzień siedząc w domu i czekając na cud. Straciłem pracę i nie mam sił do szukania nowej. Wszystko zaczęło się gdy byłem dzieckiem. Mój ojciec pewnej nocy spakował się i wyjechał. Miałem może z 6-7lat. Od tamtej pory co dziennie były kłótnie między mamą i babką. Nie raz słyszałem że jestem nie potrzebny i jestem tylko ciężarem, nie raz byłem bity za złe zachowanie, pamiętam jak chowałem się pod stołem a mama kopała mnie, pamiętam jak uczyła babcie jak bić żeby nie było siniaków. W szkole lekko nie miałem, od momentu w którym dostałem lanie przy klasie wszyscy stracili do mnie szacunek i stałem się workiem treningowym. Pamiętam jak bałem się wracać do domu gdy miałem złą ocenę, Nie miałem dzieciństwa, nie bawiłem się nigdy w piaskownicy, nie miałem znajomych. Miałem za to kary, słyszałem ze jestem śmieciem i dostawałem lanie za to że krzywo się spojrzałem. W liceum nauczyciele zauważyli że stale siedzę sam, że zasłaniam twarz gdy ktoś przy mnie podniesie rękę, że mało mówię i boje się odezwać. Moja mama była wzywana do szkoły ale przy nauczycielach i pedagog mnie tuliła, głaskała mówiła ze mnie kocha a gdy wychodziliśmy szeptała mi do ucha ze zdechne jak nie znormalnieje. Gdy mówiłem pedagog że mnie bije mama w domu to słyszałem że kłamię że mam kochaną mame. Póżniej moja mama wpadła w alkoholizm, awantury czasem trwały całe noce. Pamiętam że sąsiedzi mówili mi że mi współczują ale nikt z tym nic nie robił. Tych historii z lat szkolnych było pełno. Po maturze babcia z mamą mnie wymeldowały, mama przeprowadziła się do innego mieszkania a ja stałem się celem babki która chciała mnie wyrzucić z domu do mamy a ona chciała żebym mieszkał u babki. Nikt mnie nie chciał. Jak byłem w drugim domu i moja mama wróciła pijana.. Do dziś pamiętam jak zauważyłem ją, jak przechodziła przez płot pijana i potargała spodnie. Póżniej miałem awanture że to moja wina, zostałem pobity a na koniec mama wezwała policje która mnie wyprowadziła. To była moja pierwsza noc na dworze. Póżniej było ich więcej bo babka robiła to samo. Nie raz spałem w piwnicy dla świętego spokoju. To też szybko się skończyło bo sąsiedzi wzywali policje żeby mnie przepędziła. Czułem się nie potrzebnym śmieciem. Próbowałem dzwonić na niebieską linię ale mało to dawało. Nawet księdzu się żaliłem ale ten uznał że matke trzeba szanować i to jest moja lekcja. Zresztą byłem już dorosły gdy zacząłem szukać pomocy w innych miejscach niż pedagog szkolny. Domu rodzinnego boje się panicznie, pamiętam jak mieszkałem tam, jak mnie przytłaczał, jak budziłem się rano i czułem że muszę uciekać bo ściany na mnie się walą. Na dworze wszystko mi przechodziło. Czułem się jak ostatni śmieć. Po kilku latach znalazłem własny dom ale koszmary męczą mnie co noc, często przypominam sobie dzieciństwo, czuje się wrakiem człowieka. Nie umiem działać w społeczeństwie, czuje że nie pasuje że nikt mnie nie chce tak jak nikt mnie nie chciał w domu rodzinnym. Nie raz wpadłem w szemrane towarzystwo ale gdy widzieli ze nie ćpam i nie pije to zaraz robili ze mnie pośmiewisko. W pracy szło mi zawsze średnio bo nikt mnie nie rozumiał, nikt nie czuł tego co ja, tego bólu i przeświadczenia że tylko ucieczka mi została. Bo w sumie uciekanie to jedyna czynność jaką nauczyłem się w rodzinnym domu. Teraz czuję się wrakiem, życie mnie przerasta i powoli zaczyna mi brakować pieniędzy. A ja chciałbym być kimś a nie stoczyć się na dno, nie chce być pijakiem jak moja matka chce coś osiągnąć. Nie mam nic, tylko ubrania telefon itd. Stale na wszystko mi brakuje bo ciężko mi samemu utrzymać wynajęte mieszkanie za 1700. (1100zł płacę za czynsz reszta idzie na rachunki i jedzenie) Chciałbym zebrać się w sobie i zacząć rozwijać się, zrobić coś z swoim życiem z resztkami tego co jeszcze mam, chciałbym spełniać marzenia i zapomnieć o przeszłości. Chodziłem do psychologa ale mało mi to dało, czułem ze bardziej niż ja dla tej kobiety liczą się moje pieniądze. Chciałem was prosić o drobną pomoc finansową. Wiem że to dużo za dużo, wiem że ta prośba to zbyt wiele ale mimo to błagam. Wiem ze wielu z was jest na tyle silnych żeby zmienić swoje życie dojść do czegoś ale ja nie umiem. Mi brakuje na kolejne wizyty u psychologa a z średnim nie mam co szukać innej pracy. Zresztą babka mówiła mi że skończe pod mostem i tylko jej wstyd zrobię że jej wnuk będzie źebrakiem. Proszę was o pomoc finansową. Pieniądze przeznaczę na jakieś kursy (mam kilka na oku np masażysta) może założę własną działalność choć nie jestem aż tak silny. Chciałbym też przeprowadzić się do innego miasta. O komputerze itd nawet nie marze, kiedyś może na to sam zarobie. Chciałbym tylko żeby ktoś pomógł mi wystartować. Przepraszam jeśli kogoś uraziłem, wiem ze spotka się mój post z hejtem, wiem że jestem zerem i przepraszam. to mój numer konta jak by ktoś mimo wszystko chciał. Nigdy nie miałem konta na fb ale mam instagrama jeśli ktoś chciałby przekonać się czy jestem osobą za którą się podaje.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!