Witam, mam na imię Magdalena, lat 29. Opiszę Wam moją historię.
Urodziłam się 03/04/89 w Warszawie, urodziłam się..., na skutek ciężkiego pobicia mojej mamy przez ojca sadystę. Miesiąc później ojciec pozbawił nas mamy - nigdy jej nie poznałam. Mnie i dwójkę mojego rodzeństwa wzięła pod opiekę babcia - mama mamy. Dała nam dom, miłość i bezpieczeństwo. Brat - Kamil, cudowny chłopak zginął śmiercią tragiczna w wieku 19tu lat. To była moja pierwsza depresja. Została siostra starsza, która odkąd pamiętam znęcała się nade mną. Po śmierci brata babcia podupadła na zdrowiu. Siostra - replika ojca, sadystka i psychopatka zaczęła znęcać się również nad babcia. Raz się rolę odwróciły bo uderzyła babcie, wysłałam siostrę na tydzień na ojom. Wyprowadziła sie. Babcia zmarla, gdy miałam lat 19. Załamałam się bardzo, była moja ostoja i najważniejszą osobą w życiu. Siostra wprowadziła się do mnie pod pretekstem tego, że mąż ja bije i to tylko na dwa tygodnie. Ja głupia uwierzyłam, wróciłam z pracy (pracowałam bardzo ciezko), moje ubrania przebrane, najgorsze zostawione, moje rzeczy wpakowane do najmniejszego pokoju, meble moje zabrane - zostało mi łóżko i biurko. Jej mąż już na miejscu. I się zaczęło piekło. Ona pije, on z resztą też. W nocy wykopywała mi drzwi do pokoju, wyzywala od najgorszych, we własnym domu nie mogłam skorzystać z łazienki czy kuchni bo była awantura i rękoczyny. Jestem osobą spokojna, nienawidzę agresji - ona czysta agresja. Doprowadziła mnie do takiego stanu psychicznego, że chciałam umrzec. Dawaliśmy jej pieniądze na rachunki, twierdzila, że płaci przelewami a gotówkę brała dla siebie. Po kilku latach czegoś takiego okazało sie, że wcale tak nie było. Zadłużyła prąd i gaz. Raz odcięli prąd - ciotka dała jej pieniądze na spłatę 7 000 zł. Co zrobiła? Zerwała plombę że skrzynki głównej i wkręciła korki. Powiedziala, że zaplacila a wyjechała na wakacje z rodziną. Pol roku później odcięli prąd na slupie, żyłam tak ponad dwa lata - ona się wyprowadziła pozostawiając ogromne długi. Mieszkanie jest zdewastowane, po mojej wyprowadzce kuzyn - narkoman nawet kable ze ścian powyrywał żeby było na "działkę"...
O co mi chodzi?
Chodzi mi o pomoc w spłacie tego prądu.
Nic nie mogę zrobić. Nie mogę podłączyć na siebie dopóki nie będzie uregulowane tamto. Nie stać mnie to zrobić. Kredytu nie dostanę. Mam dwoje dzieci i zależy mi żeby je tam wychowywać, tam gdzie mimo wielu złych wspomnień mam też te dobre jak miłość, bezpieczeństwo, zrozumienie - babcia.
Wynajmuje mieszkanie, place 1300 zł za kawalerkę. Gdyby był tam prąd remontowała bym powoli mój rodzinny dom.
Błagam was. Pomóżcie mi uratować to co kocham i chcę żeby nie zginęło.
Chcę żeby krwawica babci była a nie się zawaliła.
Wierzę, że znajdą się dobrzy ludzie, którzy mi pomogą.
Jeżeli ktoś będzie chciał, wyślę zdjęcia mieszkania, podam adres, porozmawiam telefonicznie.
Z całego serca wam dziękuję.
Magdalena.
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!