Rafał Szynal
Chciałbym normalnie słyszeć: proszę o pomoc w zakupie procesora mowy do implantu ślimakowego
Szum odkurzacza, wiercenie u sąsiada czy szczekanie psa na klatce schodowej – niektóre dźwięki mogą nas denerwować, ale moim marzeniem jest je usłyszeć. Tak samo jak wyraźnie usłyszeć gwizdanie czajnika, sygnał skończonego w pralce prania czy trąbienie na ulicy, a przede wszystkim głos mojego syna.
Nazywam się Rafał Szynal i zwracam się do Państwa z ogromną prośbą o pomoc w zakupie procesora mowy niezbędnego do działania wszczepionego mi implantu ślimakowego.
Mam 43 lata. Mieszkam w Zamościu. Na co dzień pracuję fizycznie w chłodni, w przetwórstwie owoców. Poza pensją otrzymuję zasiłek pielęgnacyjny (nieco ponad 200 zł) z tytułu orzeczenia o niepełnosprawności w stopniu umiarkowanym.
Jako nastolatek zacząłem tracić słuch. W wieku 16 lat stwierdzono u mnie niedosłuch obustronny i zacząłem nosić aparaty nauszne. Potem w prawym uchu całkowicie straciłem słuch. Jednocześnie przechodziłem liczne badania i po trzech latach oczekiwań zostałem zakwalifikowany do wszczepienia implantu ślimakowego. Operację przeszedłem 17 marca 2023 roku i byłem na etapie uczenia się słuchania i życia z implantem. Po utracie procesora mowy od dwóch tygodni żyję nie tylko z ponownym dużym niedosłuchem, ale i z notorycznym bólem głowy oraz z brakiem nadziei na zmianę na lepsze.
Implant ślimakowy składa się z dwóch części: wewnętrznej (podskórnej) i zewnętrznej, czyli procesora mowy. Zauszny procesor mowy kabelkiem łączy się z anteną, którą za pomocą magnesu utrzymywana jest na skórze bezpośrednio nad umieszczonym pod skórą implantem. Procesor mowy przetwarza dźwięk i w ten sposób człowiek głuchy słyszy. Nauka słyszenia, rozróżniania dźwięków i opanowanie szumu oraz bólu głowy trwa co najmniej 3 miesiące. Niestety, moja została przerwana i implant nie działa, bo przez przypadek straciłem procesor mowy. Policja zajmuje się sprawą, ale szanse na znalezienie są coraz mniejsze. Ratuję się aparatem założonym na lewe ucho, żeby cokolwiek słyszeć, ale bez procesora mowy cały zabieg wszczepienia implantu traci sens. Jestem zdruzgotany, bo po wyjątkowo trudnych latach myślałem, że zaczynam nowy, znacznie lepszy, pełen dobrych dźwięków i normalności, okres życia.
Nowy procesor mowy do implantu kosztuje między 46 a 50 tys. zł. Na dofinansowanie z NFZ mógłbym liczyć dopiero za 5 lat. Aktualnie to dla mnie zbyt duży wydatek. Zwłaszcza, że razem z żoną, mimo różnych problemów rodzinnych, wychowujemy 8-letniego adoptowanego syna, który też cierpi na niedosłuch. Moim marzeniem jest przede wszystkim, żeby syn mimo tego ograniczenia wiódł normalne życie. I chciałbym móc z nim zwyczajnie rozmawiać, towarzyszyć w jego dorastaniu, być pełnowartościowym, sprawnym ojcem, z którego Nikodem będzie dumny.
Dlatego zwracam się z ogromną prośbą o wsparcie finansowe w celu zakupienia procesora mowy. Za każdą złotówkę będę Państwu niezmiernie wdzięczny i obiecuję modlitwę.
Inga
Powodzenia!
Anonimowy Darczyńca
+