Ciężko jest prosić o pomoc głównie nieznajome osoby w obawie, że te znajome się o tym dowiedzą. Wiem, że te spojrzenia i szepty były by dla mnie ciężkie. Nie mówię wszystkim o swoich zmartwieniach, ponieważ tak jest łatwiej.
Zaczynam od zera i liczę na cud, że może jednak się uda, bo dlaczego miałby ktoś pomóc komuś, kogo nie zna. Tylko, dlatego, że ta osoba ma cel, który wydaje się być błahy? A może uda się jej sfinalizować swoje marzenie za jakiś czas? Ta osoba nie jest chora, pracuje = da sobie radę.
Dlatego też nikogo nie namawiam do wpłaty, a tym, którzy jej dokonają bardzo dziękuję.
A o to moja historia.
Patrząc z boku wydaje się to bardzo proste, bo żeby spełnić moje marzenie musiałabym tylko wejść do banku i pożyczyć pieniądze. Czy też w sklepie, rozłożyć płatność za dany produkt na raty. Tak, jest to jakoś plan. Wykonalny, ale nie realny przez najbliższe kilka lat. Dlaczego? Za około 1,5 roku bierzemy ślub, a już w przyszłym roku poniesiemy pierwsze koszty budowy domu. Po weselu, (które sami opłacimy) będziemy starać się o kredyt hipoteczny. Obecnie mieszkamy u jego rodziców, wcześniej wynajmowaliśmy mieszkanie. Tak, jest trochę lepiej. Jego cała wypłata idzie na konto oszczędnościowe.
Z początkiem roku straciłam pracę,przez panującą sytuację w kraju i na świecie, gdyż pracodawca nie przedłużył mi umowy. Teraz patrząc wstecz widzę, że pomagałam rozwijać nie moją firmę. A gdy przyszedł kryzys to już nie było ważne. Ważniejsze były ich oszczędności. Po miesiącu znalazłam nową, jednak z mniejszym wynagrodzeniem i mniej ważnym stanowiskiem, z którego największą część przeznaczamy na życie, kredyt samochodowy, telefony, paliwo i moją kartę miejską. Zostaje nam jakieś 500 zł, za które czasem gdzieś wyjdziemy, kupimy sobie jakieś ubrania. I później znowu witamy nowy miesiąc, czasem uzupełniając złotówki na karcie kredytowej od razu, aby nie procentowały. Szukałam drugiej pracy, ale niestety pracuje w tak nieregularnych godzinach, że po rozmowach nikt do mnie nie oddzwaniał. Mój narzeczony czasem dostanie jakieś zlecenie na drobny remont w firmie brata, co daje nam na dodatkowe środki, które najczęściej przeznaczmy na naprawę samochodu jak i opłaty z nim związane, dentystę, czy też inne wydatki. Chciałabym go wspomóc, podnieść też budżet domowy.
Na studiach moje koleżanki dawały korepetycje a ja robiłam zdjęcia, dla małej firmy. Nie byłam głównym fotografem, ale wsparciem na weselach, komuniach, chrzcinach itd. Po studiach zamiast iść dalej w tym kierunku, znalazłam pracę w zawodzie i tak już pozostało. Trochę zostawiłam tą pasję i teraz chciałabym do tego wrócić.
Tyle, że aby miało to sens potrzebuje aparatu. Zdaję sobie sprawę, że za rok nie będę miała, aż tak dużo zleceń. Do tego będę potrzebowała jeszcze licencji na dobry program graficzny, ponieważ darmowe szybko przestaną wystarczać. Prowadzenie nawet niezarejestrowanej działalności kosztuje. Jednak mając podstawowe narzędzie uda mi się powoli rozwijać. Chciałabym zakupić lustrzankę - Nikon D750, która kosztuje około 6100 zł. Albo coś tańszego np. Aparat NIKON Z 50 + Nikkor DX 16-50 VR + 50-250 VR.
Oczywiście mogłabym przeznaczyć taką kwotę na aparat z oszczędności, jednak to kwota, która nam pozwoli na zakupienie planów domu oraz pierwszych zezwoleń. Biorąc pod uwagę kwotę naszych emerytur za jakiś czas, nie chcemy się wiązać kredytem na całe życie. A to dwie wypłaty mojego narzeczonego. Także, niestety nie mogę sobie na to pozwolić.
Jeśli uważasz, że Twoja pomoc jest mi nie potrzebna, to proszę wpłać kilka złotych na zbiórkę pierwszego chorego dziecka, jaką zobaczysz. To dla mnie będzie równie cenne.