Jestem 31 letnią mama dwójki dzieci, 10 letniego Dawida i 4 letniej Mileny. Ostatni rok był dla nas wyjątkowo trudny i pełen wyrzeczeń. Ubiegłego roku 3 kwietnia po godzinie 22 z domu zabrała mnie policja, celem przesłuchania. Przesłuchanie rozpoczęto słowami: " O której Pani Elżbieta wyszła z domu? " Po udzieleniu odpowiedzi Pan policjant powiedział: "Pani mama została przewieziona do szpitala, a jej stan jest krytyczny." Dwa dni później mama przegrała walkę ze śmiercią. Straciliśmy nie tylko ukochana osobę, ale też nasze jedyne wsparcie. Kiedy moje życie rodzinne się rozsypało i zostałam sama z dziećmi, moja mama stała się dla mnie jedynym oparciem. Cztery lata temu, gdy na świat przyszła moja córka całe moje życie zmieniło się o 360 stopni. Milena urodziła się w 33 tygodniu ciąży z powodu zagrażającej zamartwicy płodu. Powodem rozwiązania ciąży były zaburzenia pracy serca i spadek saturacji, moje dziecko umierało. Od urodzenia moja córeczka jest pod opieką wielu specjalistów tj. Kardiolog, gastroenterolog, neurolog, psycholog, logopeda i fizjoterapeuta. Do ukończenia 4 roku życia od dnia narodzin, moje dziecko otrzymało orzeczenie o niepełnosprawności zawierające punkt 7, który mówi o wymaganiu 24h opieki. Leczenie wymaga częstych wyjazdów na kontrole do poradni poza miejscem zamieszkania, oraz hospitalizacji w klinikach we Wrocławiu. Milena raz w tygodniu odbywa zajęcia rehabilitacyjne oraz z psychologiem i logopedą, w razie pogorszenia spowodowanego niedotlenieniem dziewczynka dodatkowe godziny ćwiczeń odbywa w domu. (Są to dla nas dodatkowe koszty, prywatne zajęcia, oraz wymagany sprzęt do ćwiczeń.) Dziecko przyjmuje na stałe leki, 3 razy na dobę, które mają za zadanie normować pracę serca. Stan zdrowia mojej córki nie uległ zmianie, nie ma poprawy ani pogorszenia. Droga do pełnej diagnozy jest długa, ponieważ moje dziecko nie kwalifikuje się do wielu badań z powodu zbyt młodego wieku, lub jej zaburzenia pracy serca nie pozwalają wykonać badań w znieczuleniu ogólnym. 30 listopada 2021 roku orzeczenie o niepełnosprawności straciło ważność, a komisja odmówiła przyznania go na nowo( według mnie i specjalistów prowadzących moje dziecko jest to skandaliczne), sprawa obecnie trafiła do Sądu do działu Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Proces taki trwa od kilku miesięcy do roku, a podczas trwania ja nie mogę podjąć zatrudnienia. Do dnia 3 kwietnia ubiegłego roku mieliśmy osobę, na której zawsze mogliśmy polegać, brutalnie odebrano jej życie niszcząc przy okazji nasze. Moja mama była niezastąpiona w sprawowaniu opieki nad Dawidem podczas moich pobytów z córką w klinikach i szpitalach. Dodatkowo mieszkając z nami pomagała w kosztach utrzymania mieszkania jak i wyżywienia, było dużo łatwiej. Jadąc do szpitala z córką mogłam skupić się tylko na tym co dzieje się tam, ponieważ wiedziałam, że mój syn jest w dobrych rękach, dziś nie mam tej pewności, a każdy wyjazd wiąże się z dodatkowym stresem oraz tysiącem kombinacji by ktoś mógł zaopiekować się moim synem. Nie dość, że wzrosły koszty utrzymania mieszkania ponieważ pokrywam je w całości sama, to spadły na mnie zobowiązania mojej mamy, które muszę uregulować tj. zobowiązana finansowe, koszty procesowe itp. Oprawca mojej mamy jest osobą bardzo zdemoralizowaną a chęci zemsty z dnia na dzień rosną w siłę, pomimo tego, że przebywa w areszcie śledczym nie daje mi poczucia bezpieczeństwa. Jako jedyna osoba bliska mojej mamie od niespełna roku walczę o sprawiedliwy wyrok dla mordercy (dożywotnie pozbawienie wolności), kosztuje mnie to na prawdę bardzo dużo, ciągły stres i nieustanne powracanie do dnia zdarzenia. Nie mogę się skupić na co dziennych sprawach, żyje w ciągłym stresie i strachu, zrywam się po nocach, a moje zdrowie podupada. Nie znam dokładnej przyczyny powodu odwrócenia się przyjaciół i rodziny, może zwyczajnie obawiają się oprawcy, a może wstydzą się tego ciężko jest mi cokolwiek na ten temat powiedzieć. Kiedy moja mama walczyła jeszcze o życie obiecałam jej, że człowiek który jej to zrobił zapłaci za wszystko, a ona będzie ze mnie dumna-słowa muszę dotrzymać nie mogę się poddać.
Od dnia śmierci mojej mamy dzięki pomocy kilku osób, oraz wykorzystaniu moich mocnych stron udało się nam przetrwać do dnia dzisiejszego. Jestem osobą, która szuka rozwiązań problemów, sposobów by pozyskać pieniążki pracą, wykonując różnego rodzaju rękodzieła itp. W ostatnich miesiącach wykorzystałam wszelkie materiały by tworzyć, a bez nich nie jestem w stanie zrobić kroku na przód. Nasza sytuacja do momentu wydania opinii przez Sąd Pracy i Ubezpieczeń Społecznych stała się jeszcze bardziej skomplikowana, jedyną możliwością by stanąć na nogi jest zebranie środków na zakup materiałów do wykonywania rękodzieł, by móc uzyskać jakieś środki na życie.
Mieszkanie, w którym obecnie zamieszkuje wraz z dziećmi należało do mojej Świętej pamięci mamy, to kolejny proces Sądowy podziału spadku i kwoty do spłaty mojego brata. Podczas procesu wymierzenia sprawiedliwości, również walczymy o zadość uczynienie, które pomoże nam w spłacie połowy wartości mieszkania, aby nie stracić dachu nad głową. Jednak jest to jeszcze bardzo długa i trudna droga.
Poszukując sposobu by poradzić sobie z tym co nas spotkało i łatwiej zrozumieć wiele spraw, zaczęłam pisać książkę. Jest to dla mnie sposób terapii i odskoczni, gdzie mogę przelać wszystko co mnie dręczy na papier, następnie przeczytać i zobaczyć jaka jestem silna ile za mną, gdzie popełniłam błąd i co mogę zmienić i naprawić. Przede wszystkim jestem pewna, że po wydaniu pomoże ona nie jednej osobie nadając sens życia lub po prostu je ratując.
Dlatego, też pragnę zwrócić się o pomoc do Was ludzi o wielkim sercu. Proszę jeśli możesz pomóż przetrwać nam ten trudny okres i daj szanse na wydanie książki, która może być motywacją dla wielu ludzi!
Z całego serca dziękuje za każdą pomoc !
Dobra wraca, bo szczęście to jedyna rzecz, która się mnoży, gdy się nią dzielisz :)
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!