Życie dla mnie napisało swoją historię, ale ja wiem że ta powieść nie musi się szybko kończyć...
Jestem Mamą wspaniałej trójki chłopców - dwójka z nich wymaga stałej opieki, jest wyjątkowa. Krzyś ma zespół Downa, a Franek Autyzm. Ale wiem, że jestem najszczęśliwsza, że ich mam. Ja potrzebuję ich, a oni mnie. Gdy mąż miał firmę, nasze życie było w biegu, ja z chłopcami, on ogarniał sprawy firmowe, jak mogłam pomagałam. Ale niestety firma upadła po 4latach, wojna, covid i inne przyczyny - straciliśmy dom, firmę i przez to mieliśmy dużo stresu. Ale jak to ja - pozytywnie nastawiona mimo wszystko - damy radę, aby zdrowie było. Mój stres się niestety odłożył - i bach zdrowia nie ma :/. Jakby mało wszystkiego było...
Pamiętam jak wykryłam guzka w piersi, odrazu umówiłam się na USG które miałam 5.10.2023 co potwierdziło, że faktycznie COŚ tam jest - prawdopodobnie skupisko torbieli - ale żeby to sprawdzić, tylko zostałam źle pokierowana gdzie dalej się udać przez co straciłam 1,5miesiaca - wtedy węzły były jeszcze czyste. Markery sprawdzone były ok - ale teraz już wiem że wcale nie muszą odbiegać od normy. Pod koniec listopada trafiłam już do odpowiedniej osoby która mnie pokierowała jak trzeba - niestety wtedy wezeł pachowy był już patologiczny - co wskazywało że ta zmiana nie jest łagodna i że to nie są żadne torbiele, a raczej RAK! 35lat i Rak!
Później moje życie zmieniło się o 180 stopni... Od lekarza do lekarza, biopsja - wynik nowotwór zlosliwy inwazyjny nowotwór złośliwy inwazyjny z przerzutem na węzły, multum badań czy nie rozsiało się dalej. Na szczęście aby węzły miejscowe były zajęte.
Przeszłam chemioterapię 4+12, po pierwszej odrazu straciłam włosy, miałam problemy z sercem, jelitami i dużo innych dolegliwości. Przy białej chemii paklitaksel - neutropenia która zagrażała jednak mojemu życiu, ale szybko opanowana, za to problemy z wątroba, ogromny świąd spowodowany skaczącymi próbami wątrobowymi. Ale to już za mną !
Po chemioterapii odbyła się operacja w Warszawie - mastektomia radykalna z limfadektomią czyli wycięciem wszystkich węzłów, przez co musiałam chodzić na rehabilitację, ćwiczyć rękę aby wróciła do sprawności, oraz masaże blizn, robiły się potocznie mówiąc sznury limfatyczne które strasznie ciągnęły i utrudniały podnoszenie ręki. Gdy przyszedł wynik histopatologiczny okazało się, że chemia nie zadziałała jak trzeba - ale podobnież przy moim raku to norma... Komórki rakowe dalej były w wyciętym guzie i w 4 z 6 wezłów. Szybko na wizytę do mojej onkolog klinicznej - tam wprowadzone leczenie hormonalne i pamiętam jak powiedziała - niestety u Pani ryzyko nawrotu jest duże.
Pojechałam prywatnie na wizytę do jednej z najlepszych onkologów od raka piersi do Warszawy - która potwierdziła to co już wiedziałam, że potrzebne będzie leczenie cyklibami - w moim przypadku będzie to Abemacyklib ale jest nierefundowany na ten moment. Koszt leku to 7tys zł na miesiąc przez 2lata! A w Olsztynie to nawet 13tys na miesiąc, dlatego aby koszta były mniejsze będę dodatkowo leczyć się też w Warszawie. Leczenie muszę zacząć 2tyg- maks 3miesiace po radioterapii którą właśnie zaczełam - 15 naświetlań na wdechu mimo że to prawa strona, aby uchronić płuca.
Leczenie Abemacyklibem ma zabezpieczyć przed nawrotem choroby, czego się boję 😔 jestem zabezpieczona na początek leczenia, dzięki poprzedniej zbiórce która nie była przeze mnie zakładana, tylko co będzie dalej? Koszty dojazdów do Warszawy, Olsztyna, wizyty to wszystko kosztuje. Długo się opierałam przed założeniem zbiórki, ale nie mam wyjścia, chcę żyć, dla moich synów! Tylko i aż - jedyne czego pragnę być przy nich jak najdłużej. Liczę, że w końcu lek wejdzie w refundacje, bo leczenie musi trwać 2lata, ale na ten moment dalej jest nie refundowany.
Nie powinno tak być...
Choroba zabrała mi włosy, paznokcie - ale to było chwilowe, włosy już są, paznokcie odrosły też, za to jest neuropatia obwodowa - uszkodzenie nerwów - to nic ! Przeżyjemy i z tym! Ale będę robić wszystko aby nie zabrała mnie moim dzieciom!
Jeśli nie możesz wpłacić - udostępnij moją zbiórkę - będę bardzo wdzięczna.
Ja mimo tej całej sytuacji dalej staram się uśmiechać... Jak zawsze.
Wiem że dobro wraca, zawsze pomagałam i dalej pomagam jak mogę, osobom które tego potrzebują, podczas choroby spotkałam wielu Aniołów, wierzę że nie będę z tym sama.
Pieniądze ze zbiórki będą przeznaczone na zakup leku, moje leczenie, leki, suplementy, rehabilitację, wizyty prywatne i dojazdy do lekarzy.
Pozdrawiam Monika
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Cudowna rodzinka
Cudowna rodzinka, razem dacie radę!
Ania R.
🥰
Kasia
:*
Patrycja Kaczmarczyk
Dużo zdrówka, trzymam kciuki
Karolina Jabłonowska
Życzę dużo zdrówka