Pokuta młodej matki, czyli pokuta moja.
Mam 23 lata, jestem matką samotnie wychowującą dwuletnie dziecko.
Od trzech lat mam problemy finansowe.
Będąc w ciąży duże pieniądze wydawałam na leczenia i wyprawkę dla dziecka, dużo również wydawałam w późniejszym czasie na różnego typu leki.
Do tego wynajmowałam mieszkanie, za które wówczas czynsz wynosił mnie 1800zł.
Po macierzyńskim nie mogłam długo znaleźć pracy, każdy kto mnie zatrudnił po trzech miesiącach zwalniał.
W ciągu roku pracowałam w trzech różnych zakładach pracy, oraz byłam przez pewien okres zapisana jako osobą bezrobotna.
Musiałam wziąć pożyczkę gotówkową, ale po opłaceniu raty, zakupie wszelkich niezbędnych rzeczy dla dziecka, opłaceniu rachunków i innych zaległości z wypłaty zostawało mi marne 300zł, z tego musiałam wyżywić dwie osoby plus psa i kotka.
Zarabiałam 2400zł miesięcznie będąc na umowie ¾.
510zł szło na raty, ok 500zł na rachunki związane z domem, 300zł na telewizję z internetem, a do tego 800zł na żłobek dla dziecka abym mogła pracować za te marne grosze.
Uwielbiałam swoją pracę.
Szłam na 12h, ale miałam trzy bądź cztery dni w tygodniu wolne, a i koleżanki w pracy były cudowne.
Dlatego tak się kajam przed tym do czego się posunęłam.
Wiem że ludzie mają po 300 tysięcy złotych kredytu i spłacają to całe życie.
Jednak ja jako młoda osoba, bałam się prosić o pomoc.
Rodzice uważali że żyje godnie i starcza mi na niezbędne potrzeby, ale nie wiedzieli że żyje od pożyczki do pożyczki bo z wypłaty nic nie zostaje.
Obecnie do spłaty mam 11 tysięcy złotych.
Mój kryzys zaczął się w momencie, w którym dziecko zaczęło wyrastać z ubrań i potrzebowało nowych.
Zamiast zgłosić się o pomoc do mopsy czy kupić ubrania w lumpeksie za grosze gdy był na to odpowiedni moment, to zaczęłam wynosić odzież z mojego zakładu pracy.
Dlatego dochodziły drobne wyjęcia gotówki z kasetki 30-40zł.
Trwało to może półtorej miasta bądź dwa.
Nigdy w życiu nic nie ukradłam, to był pierwszy i zapewniam że ostatni raz.
Nie proszę o pomoc pieniężną na spłatę zadłużeń czy innych rzeczy.
Zostałam aresztowana, notowana i zwolniona dyscyplinarnie.
Obecnie czekam na wyrok, mam nadzieję że będzie to tylko spłata grzywny i prace społeczne.
Wiem że zrobiłam źle, żal mi jest mojego dziecka które może na tym ucierpieć bo mama ma teraz trudność ze znalezieniem pracy.
Bez pracy dziecko nie będzie miało nic, w tym nie będzie chodzić do żłobka, a ja nie będę miała nic by spłacić długi i wyrównać poczet kary, tym samym nie chciała bym mieć na głowie komornika.
Proszę tylko o wsparcie finansowe dla dziecka, gdy ja będę szukać pracy i pokutować.
Wszystkie inne krzywdy które wyrządziłam wiem że muszę ponieść sama. Wszak za błędy się płaci.
Uprzejmie proszę o wszelką pomoc, każdy grosz docenie
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!