Dzisiaj mój świat się zawalił... Właśnie dowiedziałam się, że moje maleństwo jest bardzo chore.
Może od początku... Miesiąc temu wróciłam z moją maleńką kotką od rodzinki. Już kilkukrotnie wyjeżdżała ze mną i świetnie sobie radzi z podróżami. Niestety już od samego początku bardzo stresowała się gdy coś spadło lub był głośny huk. Jednak same wycieczki były dla niej łatwe. Po powrocie mała zaczęła być mniej aktywna. Pomyślałam, że pewnie zmęczona po odwiedzinach. Jednak po pewnym czasie pojawił się katarek oraz kichanie. I tak się zaczęło. Po pierwszej wizycie u weterynarza dowiedziałam się, że mała za mało waży, ma gorączkę oraz zapalenie górnych dróg oddechowych. Dostaliśmy leki i wyszłam z myślą że będzie tylko lepiej (oj jak się myliłam).
Po tygodniu katarek minął, pojawiło się niejedzenie. Wcześniej nie była łakomczuchem, jednak zauważyłam, że to co jej daje do jedzenia to zostawia. Zmieniłam karmy, próbowałam różnych... i nic. Nie chciała nawet swoich przysmaków na których punkcie wariowała.
Zmieniliśmy weterynarza, po raz kolejny nawrót problemów z drogami oddechowymi, gorączka, apatia, niechęć do jedzenia. Zastrzyki, tabletki, zastrzyki. Następna wizyta, badanie krwi... anemia, podwyższona ilość białek. Zaczęłam kupować karmę dla rekonwalescentów i podawać strzykawką na siłę. Co 3 dni wizyta na zastrzyki, kontrole, zbijanie gorączki i... zero poprawy, tylko pogorszenie. W tej chwili Neska ma problem z utrzymaniem równowagi i tylnie łapki się jej rozchodzą oraz ma bielmo oka (zmętnienie rogówki). Zrobiliśmy USG i nadal brak konkretnej diagnozy co to może być. Choroba która jest wywołana przez koronawirusa kotów FCoV została wykreślony ponieważ nie było płynu w jamie brzusznej. Zrobiliśmy wszystkie możliwe badania, zastrzyki, cokolwiek dało radę i nic nadal nie wiemy... Nie mogę patrzeć jak to maleństwo za każdym razem płacze bo coś jej robią... nawet jeśli to dla jej dobra.
Aż wreszcie przez przypadek trafiłam na post pewnej pani która opisywała objawy swojego kotka gdy miał suchego F-a (koci covid). Niestety kotek nie przeżył i o chorobie dowiedziano się dopiero po sekcji. Jednak zauważyłam bardzo dużo podobnych objawów co u mojej małej. Wiedziałam, że nie mogę więcej czekać. To już miesiąc! Zadzwoniłam do weterynarza (10 razy dzwoniłam aż ktoś odebrał) i zapytałam się czy to rzeczywiście może być ta choroba. Pan powiedział, że tak i że objawy się zgadzają a suchy F jest chorobą którą można zdiagnozować po wykluczeniu wszystkich innych chorób... To co czułam w tym momencie gdy to usłyszałam jest nie do opisania. Z jednej strony dostałam konkretną diagnozę którą tak chciałam...a z drugiej, gorzej być nie może. Mówi się, że jest to choroba nieuleczalna... Panika, szukanie, czytanie artykułów...
aż wreszcie nadzieja!
Dzięki kilku poleceniom ze stron "o kotach" dowiedziałam się że istnieje możliwość kupna leku który jest w stanie wyleczyć tą chorobę. I jest on dostępny w mieście w którym mieszkam! Jednak gdy zobaczyłam cenę załamałam się.
84 dawki w cenie od 120 do 150 zł za jedną... w zależności od wagi kota. Całkowity koszt wynosi ok 10 000 zł. Niestety nie mam tyle pieniędzy a większość oszczędności wydałam na ostatnie wizyty u weterynarza.
ALE! Stwierdziłam, że się nie poddam i zakupiłam dzisiaj pierwszą fiolkę z pozostałych oszczędności. To dopiero początek walki i nie mam zamiaru się poddać. Jesteśmy po pierwszej dawce i nie będziemy się zatrzymywać.
Dlatego też jestem tu i proszę was o pomoc w kontynuacji leczenia mojego potworka oraz jakichkolwiek porad dotyczących choroby. Jeśli macie znajomych, lub sami przez to przechodziliście, proszę dajcie znać.
Dziękuję! <3
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Grzegorz Sztomber
Oby kotkowi było lepiej
maks.klocki
Wszystkiego dobrego dla kotka <3
Chiara
Zdrowiej kotku! <3
Szymonkey
Zdrówka Kitku
Dora
Trzymam kciuki żeby jak najszybciej kocina wróciła do zdrowia! ❤