Ostatnią rzeczą jaką zrobię to będzie prośba o pomoc, przecież Ty zawsze radziłaś sobie sama( powtarzam do siebie patrząc w lustro) i Choćby nie wiem co się działo ale nigdy się nie poddajesz. I tak jest tym razem choć się nie poddałam to jednak już nie mam tyle siły w sobie aby walczyć w pojedynkę.
Jestem mamą dwójki dzieci. Każdy marzy o rodzinie, ciepłym domu, o pewnej stabilizacji. Ja z moimi dziećmi taką rodzinę tworzymy w trójkę. Kocham moje dzieci nad życie, są dla mnie całym światem i nie wyobrażam sobie aby ktoś mi ten świat zabrał.
Zawsze staram się wychodzić do ludzi z pomocną dłonią. Ponad rok temu przyjęłam pod swój dach samotną matkę z 7 letnią córką, która chciała uciec od partnera toksyka i zacząć nowe życie ale nie miała na to kompletnie ani środków ani warunków. Nie znałam osobiście tej mamy ale moje serce nie pozwalało mi przejść obojętnie. Sama w życiu wiele przeszłam, ojciec mojego syna był bardzo agresywnym i porywczym człowiekiem a ponadto miał zadatki na stalkera i totalnego fioła na moim punkcie gdzie też wtedy obawiałam się o własne życie, więc poprostu doskonale wiedziałam co czuję ta dziewczyna i że poprostu muszę jej pomóc. Tak też udało mi się namówić ją na przyjazd do mnie, już na drugi dzień pomogłam znaleźć jej pracę, z czasem zaczęło się wszystko układać. Niestety dziewczyna nie potrafiła się odciąć od byłego toksyka i zmanipulowana jego obietnicami rzuciła dobrą pracę, spokojne życie, dach nad głową i wróciła do niego. Czułam się oszukana, zła, przede wszystkim zła na siebie za to że zaufałam a tak naprawdę dałam się wykorzystać. Mimo tego urazu nadal chętnie pomagam innym, może to moja zbyt wielka naiwność? A może poprostu zbyt dobre serce? I choć ja sama mam nie wiele to nie potrafię przejść obojętnie obok ludzkiej krzywdy.
Teraz znalazłam się w sytuacji w której to ja potrzebuje pomocy, jak wspomniałam wyżej wychowuje samodzielnie dwoje dzieci. Koszty mieszkania, opłaty za media, koszty wyżywienia, przeważają nad środkami które posiadam każdego miesiąca. Na każdy miesiąc nasz budżet to ok 3000 zł, z czego opłacamy mieszkanie, rachunki, lekarzy, i zakupy na życie.
Niestety nie ma miesiąca w którym by tych środków do życia nie brakowało. Obecnie nie mogę podjąć pracy na etat ze względu na to że syn jest zbyt mały aby pójść do żłobka a na pełno etatową opiekunkę niestety nigdy nie będzie mnie stać choć, bardzo bym chciała pracować i zapewnić dzieciom i sobie jak najlepsze życie. Bo ja nie jestem z tych która siedzi i czeka aż ktoś mi coś da , i gdy tylko mam taką możliwość chwytam się każdej możliwej pracy czy to sprzątanie mieszkań czy też jakiej kolwiek formy dodatkowego zarobku. Obecnie utrzymujemy się z mojego zasiłku rodzicielskiego z 500+ oraz alimentów na dzieci. Bardzo dużo odejmuję sobie żeby dać dzieciom. Żeby im zapewnić to co najważniejsze, ja mogę nie jeść nawet kilka dni, a tak też się zdarzało ale nigdy nie pozwolę na to aby moje dziecko było głodne.
Dlatego proszę ludzi o dobrym sercu o choćby najmniejszą pomoc. Ja wierzę że dobro wraca i że jeszcze nie raz będę mogła to swoje dobro przekazać innym. Bo warto pomagać, nigdy człowiek nie wie co może go w życiu spotkać.
Ja najbardziej pragnę tylko szczęścia i dobra moich dzieci bo to one są dla mnie w życiu najważniejsze.
I już teraz dziękuję wszystkim za okazaną pomoc i wsparcie.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!