Piesek Bono walczy z nowotworem

Dzień dobry, jestem Anna. Mieszkam w Łodzi i uczę rysunku. Pomagam młodym ludziom spełnić sen o wymarzonej szkole przygotowując ich do egzaminów na Architekturę, ASP czy inne kierunki wymagające umiejętności plastycznych. Sama marzę tylko o jednym: żeby mój cudowny przyjaciel Bono miał szansę zwalczyć nowotwór.
Bono jest półkrwi wyżłem. Wiosną skończył 12 lat. Jest ze mną od grudnia 2010. Nie ja nadałam mu imię. Zrobiła to wspaniała przyjaciółka psów Agata, kiedy zabrała go z łańcucha z połamaną łapką do weterynarza i dała szansę na dobre życie. Ja wypatrzyłam go na Facebooku na stronie SOS dla wyżłów i od razu wiedziałam, że chcę by był ze mną. Imię Bono - dobry piesek - okazało się strzałem w dziesiątkę i najlepszą wróżbą. Trudno znaleźć stworzenie równie kochane i łagodne.
Latem 2019 Bono przeszedł zabieg usunięcia zmiany rozrostowej w obrębie lewej strony żuchwy wraz z trzema zębami trzonowymi. Wynik histopatologiczny sugerował czerniaka, ale badanie immunohistochemiczne nie potwierdziło rozpoznania. Mimo wydatków na leczenie, diagnostykę i konsultacje specjalistyczne w Łodzi i Warszawie rzędu kilku tysięcy złotych, dałam radę sama sfinansować całą terapię. Przez kolejne prawie trzy lata Bono miał się dobrze, był zdrowy i szczęśliwy ze swoim kocim braciszkiem Tabbym.
W połowie lipca zauważyłam u pieska zaczerwienione dziąsło. Poszliśmy do lecznicy. Weterynarz powiedział, że zmiana wygląda na tyle poważnie, że nie będąc onkologiem weterynaryjnym obawiałby się nawet zrobić biopsję. Od przyjaciółki dostałam kontakt do specjalisty i po rozmowie telefonicznej z panią doktor umówiliśmy się na konsultację  w Ośrodku radioterapii weterynaryjnej w Miedniewicach oraz wykonaliśmy badanie krwi i echo serca. Dzisiaj byliśmy na konsultacji. Została zrobiona biopsja. Niestety zmiana rozrostowa bardzo szybko się powiększa, obejmując większą część lewej gałęzi żuchwy i naciekając pod język i tkanki miękkie. Pierwsza hipoteza to rak płaskonabłonkowy, kolejna kostniako-mięsak, wynik biopsji da odpowiedź. Oba nowotwory są podatne na radioterapię. Najlepsze wyniki daje operacja chirurgiczna plus radioterapia i taką szansę chcę dać mojemu Bono. Jest tylko jedno ale - niewyobrażalne koszty. Sama operacja chirurgiczna wraz z niezbędnym badaniem tomograficznym kosztuje ok. 4,5 tysiąca złotych, późniejsza radioterapia aż 11 tysięcy. Do tego leki, iniekcje, badania uzupełniające, wielokrotne dojazdy do Ośrodka radioterapii weterynaryjnej w Miedniewicach - kolejne 3 tysiące.
W 2010 roku przyjęłam na siebie odpowiedzialność opieki nad Bono i do tej pory wywiązywałam się z niej. Teraz też chcę, ale potrzebuję pomocy, bo tym razem własne środki nie wystarczą, by dać mu szansę. Jest zadbany, w dobrej formie ogólnej, badanie echa serca pokazało, że serce ma jak dzwon. Nie potrafię wyobrazić sobie sytuacji, że nie zrobiłam wszystkiego żeby mu pomóc. Nie potrafię też opisać jak bardzo będę wdzięczna za nawet najmniejszą pomoc temu kochanemu pieskowi. Proszę, pomóżcie mi go nie zawieść.
W zeszłym roku  dzięki zbiórce na pomagam.pl  koleżanka uratowała swojego, chorego na FIP kotka. Sama uczestniczę w wielu akcjach pomocowych. Wierzę, że dobry piesek Bono też znajdzie dobrych ludzi, którzy nie pozostaną obojętni.