Kolejne życie walczy o każdy oddech …
Od końca listopada dramat goni dramat, śpię po 3/4 h , nie ma czasu na nic 😭
Niki dostał duszności, poważne problemy z oddychaniem. Przed nami pełna diagnostyka, hospitalizacja i kolejna walka aby zakończona wreszcie pozytywnie bo już straciłam nadzieję na jakiekolwiek pozytywne zakończenia.
Jesteśmy w lecznicy po tlenem. Będziemy robić diagnostykę i pisze tutaj siedząc przy tym małym ciałku co chwilę patrząc czy jeszcze żyje. Komuś umrze zwierzę i mówi kolejnego nie wezmę bo nie dam rady przeżyć tego więcej - tego rozstania …
Wiecie ile ja musiałam przeżyć tych rozstań ? Zbyt wiele a każde zostawiło wyrwę w sercu i mnóstwo koszmarnych wspomnień. To nie jest tak, że ja jestem silna nie ! Ja jestem już u kresu ale wiem, że jak ja o nie nie zawalczę to nikt inny tego nie zrobi . To żadna siła to po prostu serce .
Nawet nie potrafię napisać jak ciężko samemu organizować pomoc, wszystkie finanse, umawiać lekarzy, załatwiać wizyty, jeździć do lecznic, prowadzić adopcję, zapewniać karmę, żwir, leki i pełne leczenie. Wszystko to jedna para dłoni i dwie nogi…
Od dwóch dni płacze z bezsilności bo naprawdę nie daje rady . Nie mam nawet siły pokonywać tras Wołomin Warszawa bo w połowie drogi szukam parkingu by zdrzemnąć się choć 15 minut 😭
Moja pomoc nie ma struktur żadnych jestem w pojedynkę z tym wszystkim. Sen jest lekki bo jak się myśli o tych kosztach to odechciewa się spac.
Ja już chyba liczę tylko na cud … że kiedy jakiś cud pozwoli odetchnąć mi spokojnie.
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!