Wyrwany śmierci Węgielek prosi..

Czy wiecie, co znaczy zasypiać na mokrej i zimnej trawie, walcząc z głodem, chłodem i lękiem przed złymi ludźmi, psami, lisami? One znają te uczucia doskonale. Bezdomne kotki, które walczą nie tylko ze światem, ale także z głodem i nierzadko chorobą.

Ignaś ma rok. Jest miziakiem. Do szczęścia wystarczy mu pełna miseczka, ciepłe legowisko glaski. Jednak zanim przekonał się, że brzuszek może być pełny, kanapa służy do spania, a ręka człowieka głaszcze i miizia, musiało upłynąć sporo czasu.
 Ignaś zmaga się z odmiedniczkowym zapaleniem nerek. Objawy były nietypowe – kotek miał problem z oddawaniem moczu. Początkowo wyniki badania krwi i moczu w normie, wetkę zaniepokoiła jednak leukocytoza. Zaleciła kontrolne badanie moczy.
 Tydzień później mocz pobrany za pomocą cewnika miał kolor krwi… Niezwłocznie wdrożono leczenie, efekty były widoczne jeszcze podczas tygodniowej hospitalizacji. Ignaś zaufał człowiekowi, potrafi nawet rozmawiać. Kocha człowieka, pełną miseczkę i głaski.
 W najbliższych dniach kontrolne badanie moczu. Wtedy okaże się, czy antybiotykoterapia musi być kontynuowana, czy przedłużać podawanie pozostałych leków.

Nieleczone odmieniczkowe zapalenie nerek to prosta droga do niewydolności nerek. Ignaś w ostatniej chwili poprosił o pomoc, wbiegając do domu… Szybka reakcja i kocurek został złapany. Mam nadzieję, że nie wróci na ulicę…
 Niestety, oprócz Ignasia są inne kotki, które potrzebują pomocy. Kilka dni w lecznicy spędziła staruszka Malinka. Kotka ma 15 lat. W swoim życiu przeszła wiele – bliski kontakt z groźnymi psami, śrut z wiatrówki w okolicach serduszka, panleukopenia z powikłaniami…
 Koteczka zachorowała ponownie. Badania krwi i moczu w normie, jednak stawy bardzo bolesne, nawet przy niewielkim dotyku. Do tego świerzb uszny i silne zarobaczenie. Otyłość. Malinka przyjmuje leki na stawy i karmę dla kotów 10+, czyli seniorów. Czasami zdarza się jej wymknąć do sąsiada i wyżebrać nieco lepsze kąski. Taki już urok trikolorki…
 Karmę dla seniorów otrzymuje też Babcia Kamulka. Koteczka jest w wieku Malinki, ale wie, co to bezdomność. Pełną miseczkę i odrobaczanie ma dopiero od 3 lat.  
 Do weterynarza pilnie wybiera się Sara. 30 kwietnia skończy 6 lat. Duży, cudowny chłopak. Niestety, w ostatnim czasie przestał jeść, zjada bardzo mało, tylko wybraną karmę, głownie mokrą. Pasta na odkłaczenie nie przyniosła pożądanych efektów…
 W miejscu karmienia zaczęły pojawiać się też nowe kotki. Jest wśród nich Rudy Mruczek – cudowny rudzielec z zaropiałymi oczkami, rankami i kontuzjowaną łapką. Dzikusek, nie pozwala się złapać. Ucieka. Wciąż jest jednak nadzieja, że w końcu zaufa i pomoc nadejdzie w odpowiednim czasie…
 Na wizytę u weterynarza oczekuje także Węgielek. Cudem uratowany czarnulek, który 2,5 miesiąca walczył z biegunką.. To kotek znaleziony w worku z martwym bratem…
 Dzięki pomocy dobrych ludzi przeszedł pełną diagnostykę. Wykluczono panleukopenię, giardię, kokcydię, pasożyty krwi. Węgielek był bardzo zarobaczony i właśnie pasożyty prawie zabiły to małe ciałko..

Węgielek wciąż szuka domu, wymaga towarzystwa innych kotków, najchętniej zabrałby ze sobą Rózię Antosię (Tosię) lub Ignasia.
 Węgielek i Ignaś wymagają pilnej kastracji, przyszedł ich czas 😊

Są też inne kotki. Ogółem mam pod opieką ponad 30 bezdomniaczków, nie licząc nowych kotków, które pojawiają się w najmniej oczekiwanych momentach.
 Niestety, żniwo w okolicy zbiera białaczka kocia (FELV+), koci AIDS (FIV) oraz… zatrucia. Na wsi nietrudno o zatrucie. Są środki ochrony roślin, inne chemikalia, jest też trutka na szczury, niekiedy rozsypywana celowo, a nawet… kawałki pasztetu z potłuczonym szkłem lub pinezkami…
 Jestem osobą prywatną, nie otrzymuję znikąd stałej pomocy. Staram się pomagać kotkom na ile mogę, ale moje możliwości są ograniczone. Bardzo ograniczone. Aktualnie przebywam na L4 z powodu urazu kolana, które – jak na ironię – musi być operowane. Czas oczekiwania na operację w miejscowym szpitalu wynosi do 5 lat. Przeszkodą jest podwyższone tsh i kreatynina.
 Prowadzę DG, zasiłek chorobowy wypłaca ZUS….
 Niestety, ze względu na ograniczone możliwości finansowe sama nie jestem w stanie podołać wydatkom związanym z opieką nad kotkami, stąd tez wielka prośba adresowana do zwierzolubnych ludzi o wielkich sercach…

A tu historia Węgielka, który aktualnie wybiera się na odrobaczenie, następnie konieczne będą ppodstawowe badania i... kastracja. Ogólnie kocurek czuje się dobrze, niestety, w kale znów pojawiły się pasożyty.
Znamy jednak wroga, więc damy radę

Niewielki lasek oddalony kilka kilometrów od miejsca, w którym mieszkają ludzie. To właśnie w tym lasku, w zawiązanej i zaklejonej torbie z tworzywa sztucznego znajdowały się dwa male kotki. Nikt zapewne nie wiedziałby o ich istnieniu, gdyby niezduszony, cichutki płacz Węgielka, który resztkami sił próbował przebić pazurkami grube tworzywo sztuczne. 

Było zimne, późne popołudnie. Z nieba siąpił śnieg z deszczem. Trudno powiedzieć, ile czasu maluchy spędziły w torbie, zawieszone na gałęzi drzewa. Biało-szary, niestety, już nie żył. Potwierdzało to zimne, sztywne ciałko. 

Węgielek był wychudzony, zapłakany. Matowa, zwichrzona sierść, smutne, zapłakane oczka, futerko brudne od kału i wymiocin. Gdyby w porę nie otrzymał pomocy, z pewnością podzieliłby los brata…

Od trzech tygodni kotek jest pod moją opieką. Niestety, maluch cały czas zmaga się z biegunką :( Kotek został zbadany przez weterynarza, otrzymał krople combo na odrobaczenie, ma założoną książeczkę zdrowia. Po odrobaczeniu dostawał probiotyk w paście. Biegunka ustąpiła na dwa dni, po czy wróciła ze zdwojoną siłą. 

Kolejna wizyta u weterynarza. Testy na panleukopenię negatywne. Giardia wykluczona. Wegielek spędził w szpitaliku 2,5 doby, po czym wrócił do tymczasowego domu. Dostaje antybiotyk 2x dziennie, węgiel 2xdziennie i probiotyk. Ładnie je, pije, bawi się, mruczy jak mały traktorek.
Niestety, wciąż walczy z biegunką. 

W kale, ponad tydzień po podaniu preparatu na odrobaczenie, pojawiły się martwe nicienie. 

Kotek wymaga dalszego leczenie, rozszerzonej diagnostyki. Niestety, sama niejestem w stanie podołać temu finansowo. Dług w lecznicy za dotychczasowe leczenie wynosi prawie 500 zł.
Nie mam szans na zwiększenie zadłużenia. 

Bardzo proszę o pomoc dla malucha, który już raz wyrwał się śmierci ze szponów. On chce być z człowiekiem i żyć dla człowieka. To cudowny miziak. Kotek po leczeniu będzie szukał nowego domu, ma założoną książeczkę zdrowia.

Istnieje możliwość podania danych adresowych do lecznicy i lekarza weterynarii, pod którego opieką jest Węgielek.
Dodam, że mam pod opieką ponad 30 bezdomniaczków, a jestem osobą prywatną, nie otrzymuję stałej pomocy z żadnej fundacji ani innej instytucji.
W stadku mam też koty chore, m.in. białaczkowo-nerkowego Bamboszka, który w chwili obecnej również wymaga leczenia...