Podlasie. Bele słomy, a w nich mama i troje jej szczeniąt. Sunia jest tam od dawna. Nie raz wydawała na świat maluchy. W strachu, w bezdomności, w cierpieniu.
Okoliczni mieszkańcy mają jej dość. To ogromna suka, dobre 35-40 kg żywej wagi. Zaradna i zdeterminowana, by wykarmić siebie i dzieci. By jeść, musi polować. Dlatego w okolicy chodzą głosy, że trzeba zrobić z nią porządek… .
Jedna dobra dusza robi co może, by rodzinie pomóc. Dzwoni gdzie się da, ale nikt nie jest w stanie wziąć pod opiekę dużej, półdzikiej suni i jej szczeniąt. Gmina… Szkoda gadać. Z dnia na dzień sytuacja staje się coraz bardziej napięta. W końcu kontaktuje się z nami.
Cóż. Ruszamy z pomocą, bo jeśli suni nikt nie zabierze, albo ktoś jej coś zrobi, albo będzie rodzić jeszcze wiele razy. Wiedzieliśmy, że łatwo nie będzie. Mama nie da się łatwo złapać. Klatkę łapkę traktuje z wielką ostrożnością. Maluchy siedzą cicho jak myszy pod miotłą. Widać szkołę bezdomnej matki.
Nie poddajemy się. Potrzebna jest cierpliwość. Najpierw wyłapujemy dwa maluchy. Ogromne, puchate, przestraszone. Potem – dzięki podkopowi – wyciągamy z korytarzy pod belami słomy trzeciego dzieciaka. Mijały godziny, a próby schwytania mamy spełzały na niczym.
Zostawiamy klatkę łapkę pod opieką Pani, która nas tam ściągnęła. I… następnego dnia dostajemy telefon: JEST! ZŁAPAŁA SIĘ! MAMY JĄ! Wsiadamy w samochód i jedziemy.
Rodzinka już w komplecie. PROSIMY WAS O POMOC.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!