6 lat temu przyjechałam z Ukrainy do Polski by polepszyć sobie status materialny, jako samotna matka wychowująca 14 letniego syna. Co dnia mam ogromne wydatki jako jedyna osoba, która musi utrzymywać siebie i moje dziecko. Życie tak się potoczyło, a nie inaczej, że jestem dziś w bardzo ciężkiej sytuacji gdzie się bardzo zadłużyłam i nie umiem sama sobie z tym już poradzić. Wynajmowałam mieszkanie, gdzie koszta miesięczne wynosiły mnie około 1500 zł plus media. Syn chodził do szkoły, trzeba było opłacić szkołę, jedzenie, ubrania dla nas. Byłam dłuższy czas na zwolnieniu lekarskim z racji takiej że byłam po zabiegu chirurgicznym, gdzie byłam nie zdolna do pracy. Był to tragiczny dla mnie czas, bo nie dość że miesiąc za miesiącem uciekał, a ja nie pracowałam, a trzeba było opłacić mieszkanie, syna nakarmić, leki wykupić, byłam załamana. Gdy zbiegiem czasu polepszał się stan mojego zdrowia, dostałam informację od właściciela mieszkania, że muszę z synem się wyprowadzić bo najemca je sprzedaje. Stać mnie nie było na wykup, więc zaczęłam w trybie natychmiastowym szukać nowego lokum by nie wylądować z dzieckiem na ulicy. Syn miasta dobrze nie zna, więc szukałam mieszkania w okolicy gdzie mieszkaliśmy do tej pory. Znalazłam mniejsze, ale koszta miesięczne przerastały moje finansowe możliwości. Gdzie przy moich miesięcznych dochodach około 2800 zł plus oszczędności musiałam zapłacić 3000 zł kaucji i dokupić używane meble. Wydatek był ogromny, ale
nie miałam wyjścia bo musieliśmy na czymś spać i mieć gdzie schować swoje rzeczy. Nie mieliśmy automatu. Naprawdę wiele rzeczy musiałam kupić, by dziecku stworzyć kąt do spania i nauki. Dziś opłata miesięczna to około 2300 zł plus jedzenie, syna wyposażyć w rzeczy potrzebne do szkoły. Okres zimowy trzeba było mu kupić buty, kurtkę zimową i wiele innych rzeczy. Z miesiąca na miesiąc brakowało pieniędzy było co raz gorzej. Był moment że ja nie miałam co jeść, ale robiłam wszystko dla dziecka. Zapożyczałam się u ludzi, wzięłam kredyt w parabanku, w którym raty rosły. Później już pożyczałam więcej od znajomych, by spłacać dług, długiem. Płakałam po nocach, byłam załamana i miałam takie myśli że wylądujemy z synem na ulicy. Nie mając wyjścia podjęłam kolejną pracę, gdzie pracowałam na dwa etaty, byłam wykończona, niewyspana, dopadła mnie depresja, byłam tak osłabiona fizycznie i psychicznie że bałam się że stracę syna. Ale nie poddawałam się i po mimo wyczerpania robiłam to wszystko dla niego. Tak funkcjonuje już drugi rok, jestem na lekach które dodawają mi sił ale są momenty że żyje jak w jakimś matriksie. Z powodu tych problemów zdecydowałam się utworzyć zbiórkę na pomagampl., bo wiem że są jeszcze ludzie o dobrym sercu i wierzę w to że pan Bóg mnie wysłucha i uda mi się spłacić dług przy udziale ludzi którzy zechcą mi pomóc, a przede wszystkim mojemu synowi. Jak by udało się zebrać choć troszkę pieniędzy, nie proszę o wiele na początek około 20.000 zł, była bym przeogromnie szczęśliwa bo spłaciła bym częściowo dług. Mogła bym wtedy pracować tylko na jeden etat i móc spędzać więcej czasu z moim synem. Bo dziś tylko mijamy się w drzwiach, nawet nie mam czasu zapytać się syna jak się czuje i powiedzieć mu że go kocham całym sercem. Dla mnie jako samotnej matki jest to bardzo ciężki okres gdzie chciałabym wszystko dać swojemu dziecku, swój czas, miłość i być blisko niego, gdy naprawdę mnie teraz bardzo potrzebuje. Jest akurat w okresie dojrzewania, jest mu naprawdę ciężko, ale na tyle jest bardzo mądrym i wartościowym dzieckiem, które mnie rozumie bo wie jak ciężko pracuję byśmy mieli gdzie mieszkać i co wsadzić do garnka.
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!