Moi drodzy, nie planowałam kolejnego psa.. .mam ich już kilka. Nie jestem "fudnacją" i moje zbiórki mogą być odbierane różnie... Ale jestem osobą, która nie umie odwracać głowy na nieszczęście słabszych.
Wraz z osobami zaangażowanymi w pomaganie zwierzętom prowadzę hotelik dla psów, stąd w okolicy wiadomo gdzie dzwonić kiedy nie wiadomo jak pomóc...Dlatego, po wielu traumatycznych przejściach o których można wiele pisać, ostatecznie ten dziadek trafił pod moją opiekę. To bardzo stary pies, który wpadł do rowu po potrąceniu lub został do niego wyrzucony. Sam nie był w stanie się z niego wydostać...Gdyby nie wrażliwość osób, którzy go znaleźli umarłby jeszcze tego samego dnia w rowie z wyziębienia i ew obrażeń (opinia weta)
Nie mam sumienia oddać tego starca do mordowni/schroniska (zgodnie z umową gminną). Bo to piesek bez szans, chory oraz wymagający leczenia do końca swoich dni...bardzo stary, z demencją i wszystkimi "atrakcjami" z tym związanymi.
Oczywiście, zmiana pieluch i moja opieka to jedno...ale leczenie to już inna sprawa. Mam już pięć prywatnych psów po przejściach, szczury, konia...Wszystkie źle doświadczone przez człowieka... Ten dziadziuś jest kolejny. Opiekę i leczenie dla nich pokrywam z prywatnej kasy... Uwierzcie, że niezręcznie mi prosić o pomoc dla tego dziadka, ale to znowu jest tak, że ponoszę konsekwencje za podłość jakiegoś "skur...la" bez sumienia, który wywalił psa, bo stary, głuchy, ślepy i ledwo łazi (ma problem by utrzymać się na kończynach miedniczych , nie kontroluje też fizjologii) Ten pies stał się już moją "odpowiedzialnością" bo go przyjęłam pod swoją opiekę, a której nie jestem w stanie przekazać naszemu niewydolnemu państwu...Nie chcę, aby ten pies umarł bez godności w schronisku/ mordowni, w którym brak empatii, a nadzór wet sprawuje dr. Mengele
W dniu wypadku dziadeczkiem od razu zajął się dr Kuba, który obiecał pomoc w postaci swojej wiedzy, ale za leki i diagnostykę i utrzymanie dziadka Maciusia w dobrostanie, do końca jego dni należy zapłacić...Dr to człowiek o ogromnym sercu i empatii, której nie mogę wykorzystywać... Wszystko dużo kosztuje, leki i diagnostyka...Za to trzeba zapłacić. ...I nie wyobrażam sobie inaczej!
Zależy mi, aby dziadeczkowi zapewnić ostanie dni w dobrostanie, bez bólu i w godności...To, co mu zapewnię to miłość, szacunek, ciepłe posłanie i dobre jedzenie..
A wszystko inne kosztuje...
Jeśli możesz pomóc, pewnie dziadek Wojtuś będzie wdzięczny...
Ja będę wdzięczna, bo będę mogła mu pomagać.
Bardzo proszę o pomoc i udostępnianie.
Na moim profilu fb będę zamieszczała aktualne informacje o Dziadku Wojtusiu.
Ps. Zwierzęta czują tak jak my...Wyobraź sobie....wszyscy kiedyś doświadczymy starości i zależności!
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Kasia W
Chętnie zobaczymy jak idą postępy w leczeniu, prosimy o link do strony, Powodzenia!