Cześć, jestem Kacperek, tak nazwali mnie wujkowie i ciocie, którzy uratowali mi życie. Ktoś zabrał mnie od mamy i wyrzucił. Nie wiedziałem gdzie jestem, byłem głodny, zmarznięty i strasznie tęskniłem za mamą. Zobaczyłem duży budynek, pomyślałem, że tam będzie trochę cieplej, schowałem się miedzy paletami i zasnąłem. Obudziło mnie coś dużego i głośnego, bardzo się bałem ale z tej maszyny wyszedł wujek, wziął mnie na ręce i powiedział: "nie bój się malutki, już jesteś bezpieczny" przytuliłem go mocno i nie chciałem puścić, w końcu było mi ciepło. Wujek przyniósł mi pyszne jedzonko i powiedział, że muszę tu poczekać a on zorganizuje pomoc. Przyszli do mnie inni wujkowie i ciocie, wszyscy nosili na rękach i przytulali. Mówili, że jestem w magazynie Leroy Merlin ale ja nie wiem co to znaczy ten "magazyn". Kiedy wrócił wujek, który mnie znalazł powiedział, że zadzwonił do Fundacji Felineus i oni zgodzili się mną zaopiekować tylko najpierw muszę pojechać do szpitala w przychodni weterynaryjnej. Trzeba mnie wyleczyć, zaszczepić i zrobić testy na białaczkę. Powiedział też, że pobyt w kocim szpitalu będzie kosztować dużo pięniążków ale jakoś sobie poradzimy. Wujek wsadził mnie do transportera i pojechaliśmy. Dowiedziałem się, że ta Fundacja Felineus pomaga wielu chorym kotkom, takim jak ja, często bardziej chorym ode mnie albo po wypadkach. W Fundacji mieszka ponad 160 kotków a ciocie nie mają za co płacić faktur za leczenie i opiekę. Bardzo Was proszę, pomóżcie mi zebrać pieniążki za leczenie moje i kolegów z Fundacji. Narobiliśmy długów na ponad 20 000 zł :(
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!