💔 Leżał w rowie jak cień. Cichy, bez ruchu, prawie niewidoczny. Jakby już nikt nigdy nie miał go zauważyć… 🐾
Zgłoszenie było krótkie.
„Pies leży przy drodze. Nie rusza się.”
Pojechaliśmy natychmiast, z bijącym sercem i nadzieją, że może to nie będzie tak źle. Że może wstanie, zamerda ogonem. Że się uda.
Ale to, co zastaliśmy na miejscu… złamało nas.
W rowie, na zimnej ziemi, leżał pies. Sam. Bez sił.
Wychudzony tak bardzo, że skóra wręcz przylegała do kości.
Głowa bezwładnie oparta o ziemię, oczy przymknięte, jakby już odchodził. Jakby pogodził się z tym, że to koniec.
Nie miał siły nawet podnieść głowy. Nie reagował.
Nie merdał ogonem. Nie patrzył.
Był tylko oddech – płytki, cichy. I ból, który dało się wyczuć w samej ciszy.
Nie wiemy, ile czasu tam leżał. Tydzień? Dwa? Całe życie?
Trafił natychmiast pod opiekę weterynarzy.
Był odwodniony, wyziębiony, w stanie skrajnego wyniszczenia. Temperatura ciała tak niska, że ledwie się utrzymywała. Blady, z niemal przezroczystymi dziąsłami. Cały w pchłach i kleszczach. Prawdopodobnie ślepy, niedosłyszący. Nie miał siły utrzymać moczu – po prostu leżał i sikał pod siebie.
I wtedy okazało się coś jeszcze…
W jego ciele znajduje się śrut.
Tak. Ktoś do niego strzelał.
A jakby tego było mało – prześwietlenia wykazały liczne złamania żeber
Wolny płyn w klatce piersiowej
Każdy oddech to ból. Każdy ruch – cierpienie.
A on... nie skomli. Nie jęczy. Nie prosi.
Tylko leży. I oddycha.
Bo mimo tego wszystkiego – on się nie poddał.
Od kilku dni walczymy o jego życie.
Codzienne kroplówki trwające po kilka godzin.
Leki przeciwbólowe, przeciwzapalne, przeciwkrwotoczne.
Dogrzewanie termoforami, bo jego ciało nie potrafi samo utrzymać ciepła.
Ciągła opieka.
Ciągła niepewność.
Nie wiemy, czy się uda.
Nie wiemy, ile jeszcze jego organizm wytrzyma.
Ale jedno wiemy na pewno – nie wolno nam przestać próbować.
Nie mamy historii tego psa. Nie wiemy, kto go skrzywdził, kto wyrzucił, kto pozwolił mu tak cierpieć. Ale mamy jego spojrzenie – to jedno spojrzenie, gdy na chwilę otworzył oczy.
I w tych oczach nie było złości. Ani nienawiści.
Był tylko smutek. Cicha rezygnacja.
Jakby całe życie był niewidzialny.
Nie chcemy, by odchodził w takim świecie.
Bez imienia. Bez ciepła. Bez dotyku, który mówi „jesteś ważny”.
Dlatego dziś błagamy – pomóżcie nam ratować to życie.
Każda złotówka to szansa: na leczenie, na ciepły koc, na specjalistyczną karmę, na opiekę 24/7.
Na to, by znów poczuł, że żyje.
Na to, by pierwszy raz ktoś go pokochał nie za coś – ale pomimo wszystkiego.
Kochani,
potrzebujemy Waszej pomocy! Aktualnie koszty leczenia wynoszą około 1000 zł. To dla nas duży wydatek, a dodatkowo dochodzą codzienne potrzeby, takie jak karma specjalistyczna oraz podkłady higieniczne, które zużywają się w błyskawicznym tempie.
Robimy, co w naszej mocy, aby zapewnić mu jak najlepszą opiekę, ale koszty rosną, a my nie chcemy, by cokolwiek mu zabrakło.
Każda złotówka przybliża nas do celu i realnie pomaga w zapewnieniu mu zdrowia i komfortu.
Jeśli możesz – dorzuć symboliczną kwotę, udostępnij zrzutkę, przekaż dalej.
Dziękujemy z całego serca za każde wsparcie! ❤️
Prosimy – nie przechodź obojętnie.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Iwona R
Przepraszam cię piesku za tych ludzi którzy tak bardzo cię skrzywdzili i życzę ci z całego serca powrotu do zdrowia i życia wśród kochających cię ludzi ❤️