Dzień dobry. Mam na imię Beata. Jestem córką wspaniałych ludzi, którzy od 3 miesięcy przeżywają tragedię życiową. Dnia 18 maja 2017 roku mój tato zachorował. Początkowo było to zwykłe zapalenie dróg moczowych. Chwilę później usłyszeliśmy nowotwór!! To zwaliło nas z nóg. Szybkie badania, bo stan taty wciąż się pogarszał. W końcu trafiliśmy do szpitala. Diagnoza SEPSA! Stan krytyczny, ale stabilny. Zaatakowała cały organizm. Długie i trudne tygodnie w szpitalu. Kolejna diagnoza ropień płuca. Przewieziono tatę do drugiego szpitala. Stan powoli zaczął się poprawiać, minimalnie ale zawsze coś. Po 5 długich tygodniach wypisano tatę do domu. Nie może chodzić, bo nie znamy jeszcze diagnozy kręgosłupa. Ale radość ogromna, bo choć na chwilę będzie u siebie w domu, odpocznie od kroplówek od zgiełku szpitali.
I przeszedł dzień 11 sierpnia. Rodzice byli sami u siebie. Byłam u nich tego dnia do wieczora. Planowałam, że kolejnego dnia przyjadę do nich na cały dzień z moim synem i spędzimy w spokoju sobotę. Niestety. O 22.20 tato zadzwonił do mnie mówiąc: córuś przyjedź szybko dom nam się zawala. Zginiemy tutaj z mamą a ja nie mogę chodzić! I cisza zerwało połączenie.
Nie myślałam o niczym innym. Ubrałam szybko syna i wsiadłam do auta. To była najdłuższa droga do rodziców w moim życiu! Jadąc widziałam łamiące się drzewa. Padało tak strasznie, że wycieraczki nie nadążały zbierać wody z szyb. Kilka razy musiałam się zatrzymywać by z drogi usunąć gałęzie by jechać dalej. To było straszne!!
Dojechałam na miejsce. To co zobaczyłam przeszło moje najgorsze wyobrażenia. Dachu nie było. Rodzice siedzieli w przedpokoju płacząc. Z sufitów lała się woda. Wszystko zalewało. Dla mnie najważniejsze było to, że rodzice żyją!!!
Dzwoniłam na straż kilkadziesiąt razy. Niestety wszystkie drogi były nieprzejezdne, musieliśmy czekać... O 2 w nocy dojechała straż pożarna. Usłyszałam ewakuacja natychmiast. Pomogli mi wsadzić tatę do auta i zawiozłam tatę i syna do kuzyna kilkanaście kilometrów od mojego rodzinnego domu. Mama została gdyby ktoś z rodziny dojechał i mógł pomóc wynosić wszystko z zalanego mieszkania.
O 5 rano wróciłam z kuzynem do domu rodziców. Z każdą godziną dojeżdżali znajomi i rodzina. Wszyscy wynosili wszystko z domu. Co można było uratować brali a całą resztę wyrzucaliśmy przed dom. Sprzątanie trwało 2 dni.
Na dzień dzisiejszy moi rodzice są u mnie. Stan zdrowia taty się pogorszył, ale jest pod opieką lekarzy w szpitalu. Czekamy na diagnozę, dlaczego tato nie może chodzić. Wierzę z całych sił, że tato wyzdrowieje.....mimo tych wszystkich chorób musi być dobrze...Ja w to wierzę!!
Jeśli ktoś może wspomóc mnie w kupnie dla rodziców małego mieszkanka, będę bardzo wdzięczna. Chcę tylko by tato wyzdrowiał i miał swój dach nad głową. Moja mama to cudowna osoba, która opiekuje się tatom wciąż, w każdej minucie. Są cudownymi osobami!!! Nie ma słów by opisać ile dla mnie znaczą moi rodzice!!!
Z góry dziękuję każdemu......
Pozdrawiam: Beata
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Anonimowy Darczyńca
:)
Beata Szczotkowska - Organizator zbiórki
Pani Aniu bardzo ogromnie dziękuję!!
Małgorzata Nowakowska
Z całego serca trzymam kciuki i życzę Zdrowia dla taty i wiary w lepsze jutro❤️
Beata Szczotkowska - Organizator zbiórki
Bardzo bardzo serdecznie dziękuję w imieniu swoim i rodziców!!!
Anonimowy Darczyńca
Powodzenia!
Beata Szczotkowska - Organizator zbiórki
Bardzo serdecznie dziękuję!!!
Śmielecka Katarzyna
Uda się!
Beata Szczotkowska - Organizator zbiórki
Dziękuję kochana!!! Bardzo bardzo dziękuję!!
Anonimowy Darczyńca
powodzenia!
Beata Szczotkowska - Organizator zbiórki
Bardzo dziękuję!!!