Nadira poznałam jako wielkiego szczęśliwego i wesołego szczeniaka. Miał wtedy 8 miesięcy. W chwili obecnej, to wielki 16 miesięczny miś o ogromnym sercu i jeszcze większej miłości, wychodzącej po za granice jego ciała. I właśnie to ciało, kolejny raz odmówiło mu posłuszeństwa.
Dla osób, które znają historię Nadira oraz dla tych, którzy zobaczyli nas pierwszy raz, opowiem wam naszą krótką wspólną drogę.
nasze pierwsze spotkanie okazało się nie ostatnim. To była obustronna miłość od pierwszej sekundy. Wspólnie spędzony czas, poznawanie się pozwoliło nam stać partnerami, przyjaciółmi, rodziną. Stał się częścią mnie, a ja jego. Nie wyobrażam sobie życia bez tej wielkiej radosnej wiecznie oślinionej mordki. Ale niestety, los spłatał nam figla. Zwykły spacer skończył się tragicznie. Chrupnięcie, ogromny pisk i płacz. Pies został na trawie , bez możliwości wstania. Szybka pomoc, telefon do weterynarza, wizyta w gabinecie, prześwietlenie i diagnoza - wyskoczenie kości biodrowej z panewki. W przeciągu kilkunastu godzin umówienie kolejnej wizyty u specjalisty i operacja, resekcja stawu biodrowego. Koszty operacji są wysokie, ale czego się nie robi dla członka rodziny. Na miejscu w Klinice Weterynaryjnej po kolejnych badaniach dowiadujemy się, że Nadira czeka artroskopia łokci, prawego i lewego. W dużej części to dzięki wam mamy możliwość dalszego leczenia. Pies odżywa, znów zaczyna zachowywać się jak młody zdrowy pies. Lecz nasza radość nie trwała długo, po 16 dniach od ostatniej operacji dzieje się kolejna tragedia. Na spacerze podczas siusiania wyskakuje druga kość biodrowa, sytuacja powtarza się jak za pierwszym razem. Ale niestety, aby mogła odbyć się kolejna operacja, która pozwoli nam dalej cieszyć sobą, muszę prosić was o kolejne wsparcie i pomoc w powrocie do normalności. Jeśli do 30 czerwca nie uda nam się nazbierać kwoty pokrywającej operację, niestety, będę musiała pożegnać się ze swoim najlepszym przyjacielem. Jedyną pomocą jaką będę mogła mu zapewnić, to odejście i ulżenie mu w bólu i cierpieniu.
Proszę Was, nie pozwólcie na to aby choroba nas rozdzieliła.
To tylko pies, dla mnie aż pies. To kawałek mojego serca, to moja wyspa spokoju, moja rodzina o którą będę walczyć do końca.
Nadir to mój prezent od losu i ten sam los teraz chce nas rozdzielić. Proszę pomóż nam!
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Marceli Kaczor
Powodzenia! 😇