Jestem narzeczoną (za 14 dni żoną) osoby bardzo ciężko chorej na martwicę jałową biodra, który pilnie potrzebuje operacji. Towarzyszę mu od początku choroby, chodzę z nim do lekarzy, na badania (porusza się na wózku inwalidzkim), jednak problem w tym, że wciąż jesteśmy odsyłani (trwa to od ok. czterech lat) i zniechęcani. Pierwsze objawy pojawiły się akurat, kiedy trwała pandemia koronawirusa i dostęp do opieki zdrowotnej był bardzo utrudniony. Próbował odwiedzać lekarzy, ale nie dowierzali, że tak bardzo go boli, iż bierze po kilkadziesiąt tabletek przeciwbólowych dziennie. (W porywach nawet do stu.) W przeciwnym razie ból jest nie do zniesienia, ma też niedobory snu, ponieważ budzi się bardzo często, by wziąć kolejne leki na ból, ale potem długo nie może zasnąć. Jestem nieustannie świadkiem tego, jak krzyczy lub płacze z bólu, jak mówi o swoim lęku przed śmiercią, przed bolesnym umieraniem, rzed umieraniem w samotności. Chcemy wziąć szybki ślub cywilny, żebym mogła, kiedy nadejdzie pora, być przy nim, uzyskiwać informacje od lekarzy i móc załatwiać wszelkie niezbędne formalne sprawy. Na rodzinę niestety nie może liczyć (siostra z własną rodziną mieszka na drugim końcu kraju, a córka też choruje i nie jest w stanie w żaden sposób pomóc). Mogłabym jeszcze długo opisywać bezmiar cierpienia, w obliczu którego czuję się kompletnie bezradna, ale nie o to chodzi. Desperacja doprowadziła mnie do szukania pomocy tutaj..
W obecnym momencie choroba jest już tak zaawansowana, że zniszczone jest prawe biodro, a zmiany zaczynają się rozszerzać na Krzysztofa czeka skomplikowana operacja wszczepienia endoprotezy biodra. Taką opercję można wykonać, jedynie problem w tym, że jest alergikiem, uczulonym m.in. na materiały, z których takie protezy się wykonuje: na wszelkie metale, na silikon i akryl (w tym nawet na niektóre środki przeciwalergiczne.) Są one zazwyczaj dodawane do protez ceramicznych. Natomiast bez bbiodra nie przeżyj. Szukając informacji, dowiedzieliśmy się, że istnieje i jest już stosowana metoda leczenia przy wykorzystaniu komórek macierzystych. Jest to jednak bardzo kosztowna terapia - jeden z ortopedów, z którymi się kontaktowaliśmy, ocenił kwotę na 100000 PLN. Jest to niemożliwe dla nauczyciela akademickiego, który, prowadząc zajęcia ze studentami online, dostaje minimalną krajową pensję. Większość z tego wydaje na leki. Dlatego bardzo potrzebna jest pomoc, jak najszybciej, gdyż każdy dzień to dzień bólu i cierpienia.
Krzysztof jest z wykształcenia informatykiem, uczy wprowadzenia do teorii algorytmów i podstaw programowania. Jego pasją jest praca akademicka: nauczanie. Mógłby zarabiać jako programista o wiele więcej, ale woli przekazywać wiedzę innym i robi to doskonale. Świadczą o tym opinie i oceny studentów, którym zależy na tym, żeby trafić do prowadzonych przezeń grup ćwiczeniowych, gdyż wiedzą, że otrzymają tam solidną wiedzę, często piszą z podziękowaniami z różnych stron świata.
Bardzo trudno przyszło mi uwierzyć, że jakakolwiek zbiórka ma sens. Wiem, że kwota jest przeogromna, ale to przypuszczalnie ostatnia szansa na przeżycie. Dlatego zwracam się z ogromną prośbą o wpłaty: każda złotówka się liczy! Błagam o wsparcie dla człowieka, który zawsze innym pomagał i kiedy może, robi to nadal. On uczy Państwa dzieci, od dwudziestu lat kształci znakomitych informatyków! Dajmy mu szansę, by robił to nadal. Nie mam słów, by wyrazić, jak olbrzymie to ma dla mnie znaczenie. Proszę z całego serca: pomóżcie, ile tylko kto może, nawet najdrobniejsza suma jest ważna!
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!