Jako współpracownicy naszej koleżanki Ani chcielibyśmy ją wesprzeć w walce z chorobą, a przede wszystkim w pełnej i wnikliwej diagnostyce raka. Poniżej historia Ani.
„Jestem Ania mam męża i dwójkę wspaniałych dzieci. 8 lipca 2022 roku zmienił moje życie na zawsze. Tego dnia dowiedziałam się, że mam guza na piersi. W mojej głowie kłębiły się myśli dlaczego, co będzie dalej, czy będę żyła i co dalej z moimi dziećmi. Nie spałam całymi nocami tylko płakałam. Nawet w pracy nie umiałam nikomu powiedzieć co się dzieje, strach i bezsilność paraliżowały mnie. To w niej na chwilę przestawałam myśleć co będzie dalej.
We wrześniu przeszłam operację, potem miałam mieć naświetlania i wrócić do życia, pracy. To trzymało mnie w przekonaniu, że jakoś to będzie. Po badania histopatologicznych okazało się, że przez dwa miesiące gdy mnie diagnozowano, guz urósł dwukrotnie a węzły chłonne, które pierwotnie były czyste są zajęte i usunięto je w całości.
W dniu 4 października na kolejnej komisji usłyszałam słowo chemia, o której wcześniej nie było mowy. Nie pamiętam jak wtedy wróciłam do domu. Ironia losu, oddawałam swoje włosy na peruki dla chorych na raka, a teraz wyłam pod prysznicem jak mi wychodziły garściami. Mój ostatni bastion kobiecości upadł. Moje dzieci bardzo to przeżywały, nie mogły w nocy spać. Musiały szybko dorosnąć, kiedy widziały jak wiłam się z bólu, wymiotowałam, nie jadłam przez tydzień i nie miałam siły ustać. Trzeba było mnie trzymać za ręce i podnosić nogi żeby zrobić krok. Godność i człowieczeństwo odebrano mi w szpitalu gdzie byłam na wstawieniu portu. Po zabiegu kazano mi się rozebrać na korytarzu pełnym ludzi. Odliczałam dni, kiedy będzie koniec, kiedy będę mogła wrócić do normalności – to było moje życzenie gwiazdkowe, marzenie.
W marcu 2023 roku zaczęłam radioterapię. Pierwszy raz spotkałam małe, chore dzieci. Do widoku łysych dorosłych byłam przyzwyczajona, ale nie do maluchów. Nogi i ręce mi się trzęsły, a z oczu płynęły mi łzy. Nie mogłam nad tym zapanować.
Dwa miesiące później rozpoczęłam leczenie abemacyklibem. Obecnie biorę 10 różnych tabletek dziennie. Choroba zabrała mi wszystko: zdrowie, pracę, okaleczyła mnie fizycznie i psychicznie. Nigdy nie czułam się tak samotna. Moja normalność przestała istnieć, wszystko pękło, nie mogę sobie z tym poradzić.
W lipcu 2023 wykryto u mnie powiększone węzły chłonne w prawej pachwinie. Do października przeszłam 4 biopsje cienkoigłowe, a czeka mnie kolejna gruboigłowa.
Nikt nie wie co mi jest, a ból nieraz nie pozwala mi chodzić. Potrzebuje pieniędzy na badanie FET PET-MR całego ciała, rehabilitacje oraz wizyty u lekarzy. Nie stać mnie na zrobienie badań prywatnie, a do pracy się jeszcze nie nadaje. Chemia i leki spustoszyły mój organizm, do dziś odczuwam ich skutki. Marze o tym, aby diagnostyka ludzi chorych trwała tydzień, a nie ciągnęła się miesiącami. Tyle ludzi można byłoby uratować. Chcę dożyć takiej chwili, że znajdzie się lekarstwo na raka. Nie wiem co mnie jeszcze czeka, ale zrobienie badania PET pozwoliłoby mi na rozpoczęcie dopasowanego leczenia, bo liczy się każdy dzień.
Chciałabym jeszcze kiedyś jeździć rowerem, bo teraz nie mam tyle siły, aby robić to co kocham, być z dziećmi jak dorastają. Bardzo proszę o wsparcie mojego leczenia oraz o pomoc w walce o odzyskanie wiary, że może być lepiej.”
W IMIENIU ANI BARDZO PROSIMY O WSPARCIE.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Paulina Tomiec
Życzę zdrówka i pomyślnego zakończenia leczenia🤗
Anonimowy Darczyńca
Ania! Jesteśmy z Tobą!
Aleksandra Young
❤
Anonimowy Darczyńca
trzymam kciuki za wyzdrowienie :)
Anonimowy Darczyńca
Dużo siły i wytrwałości!