Drogi Wirtualny Podróżniku- witaj,skoro już tu trafiłeś, to znaczy że znajomy znajomego polecił Ci tą stronę, a to znaczy że już jest dobrze. Zacznę od życzeń:
Obyś był szczesliwy-naprawdę:)
Obyś realizował swoje plany,a jeśli w nich pojawią się dzieci,to oby urodziły się zdrowe,a Ty żebyś z dumą mógł najbliższym prezentować swojego rumianego ,pulchnego potomka...
Jeśli jednak los z Ciebie zakpi i na świat zamiast oczekiwanego ,zdrowego szczęścia-przyjdzie chore dziecko,to obyś nigdy nie pozostał z tym sam!
Poradzisz sobie.Zobaczysz.
Po wszystkich tych ciosach,podniesiesz w końcu swoje poranione rodzicielskie serce z podłogi i zaczniesz walczyć o swoje dziecko.Szukać wszedzie (dosłownie WSZĘDZIE!)pomocy. Ważne byś nie był z tym sam-to pomaga.
Nam niestety los w spadku przydzielił chore,niepełnosprawne dziecko. Jednak radzimy sobie,spokojnie. Jakoś mamy na sprzęt,leki itp.
Dziecko od urodzenia paliatywne, hospicyjne więc pojawili się też dobrzy ludzie wokól (Mama Dziecka nazywała ich Aniołami:))Jako ,że cała Polska (i nie tylko)zdyskwalifikowała nasze dziecko operacyjnie (złożona wada serca +porujnowana genetyka ) i tylko przedłużała z roku na rok Jego egzystencję-to po 6 latach,bez żadnych większych nadziei i tylko na diagnostykę przyjechaliśmy do jedynego ośrodka w Polsce którego sobie jeszcze nie sprawdziliśmy, a który był na liście- Łódź.
I tu pierwszy szok-zamiast zaplanowanych badań i do domku-tutejszy profesor powiedział OPERUJEMY!!
Mama Dziecka do tej pory nie może w to uwierzyć!
Kto odrobinę "siedzi" w kardiochirurgii dziecięcej z pewnością słyszał o profesorze Jacku Mollu. Niesamowita postać.Cudowny,ciepły człowiek i wybitny specjalista od serc naszych dzieci (wszystkie matki tutaj to potwierdzą-zresztą "wygooglujcie" sobie).
I tu MERITUM- będąc już na oddziale (Matka Dziecka dalej w szoku),ustawiliśmy się grzecznie w kolejce i czekamy.
Tu na kardiologii dzieci i ich matek od groma no to sobie rozmawiamy i kurde wyszło: --Dlaczego Ta płacze bo odsyłają ich do domu?Dlaczego Inna czeka tygodniami?
Dlaczego jest "zastój "na sali operacyjnej? Dlaczego jakaś matka "zabarykadowała"się w izolatce i powiedziała,że nie opuści szpitala aż jej dziecka nie zoperują?!
Uwierzycie,że ten wybitny specjalista od serc naszych dzieci ,nasz profesor Moll nie ma jak pracować bo mu sprzętu brakuje?
Nóż kurka wodna-czlowiek chce uleczyć nasze dziecko, a tu pierwszego dnia słyszę że mu nici chirurgicznych zabrakło- niewiarygodne!!
Profesor z rezygnacją w głosie przyznał że tu masę rzeczy brakuje,a te które działają wkrótce będą do wymiany:(
Profesor chce, ale nie może operować więcej bo:
*brak łóżek na sali pooperacyjnej;
*brak sprzętu przy tych łóżkach (monitorów,pomp itp)
Matka Dziecka powiedziała DOŚĆ!
Ludzie,ludziska,kochani moi-zlóżmy się przynajmniej na jeden MONITOR FUNKCJI ŻYCIOWYCH który jest tam niezbedny (celowo kurtyna milczenia na rolę Państwa polskiego w tym zakresie).
Uwierzcie ,tu prawie wszystko jest ze zbiórek.
Koszt wspomnianego to 50 tyś. Producent Phillips (https://www.philips.pl/healthcare)
Rozgłos nadany tej sprawie i nasz dowolny datek może coś tu zmienić-naprawdę!
Zakończę tak jak rozpoczełam-APELEM:
Obyś nigdy nie miał chorego dziecka.
Jeśli jednak niestety będziesz miał- to oby było to coś "lightowego",no wiesz -mały paluszek u stópki trochę bardziej w lewo....itp.
Ale jeśli jednak urodzisz skrajnie chore kardiologiczne dziecko, z mikro szansami na przeżycie- to obyś wtedy od razu trafił pod skrzydła profesora Molla.. ..
I OBY TEN SPRZĘT JUŻ WTEDY TAM BYŁ...
AKTUALIZACJA:
29.05.2018- Profesor zrobił TO!!!
Nasz Ukochany właśnie dochodzi do siebie po pierwszej, udanej operacji swojego serduszka...Cuda się zdarzają!
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Anonimowy Darczyńca
Wpłacam , pomaganie jest piękne . Ja o tej historii zamierzam napisać książkę. Myślę , że może okazać się bestsellerem. O życiu , intrygach ,manipulacjach , rozliczaniu wszystkich wokół - skąd on ma na ten samochód ? na dom ? na wycieczki ? . W 2015 roku oglądałem teleturniej z udziałem tej osoby , zbieranie na dom. U siebie nie widzi się problemów , pamiętam pewnej niedzieli wynoszenie baniaków 5 l po winie , a później słyszę wypadek samochodowy spowodowany - niestety pod wpływem . Kiedyś dostaję znów telefon , nie mów nic szefowi ,że jadę na wycieczkę ,a mam opiekę na dziecko. Oj było tego co nie miara ,sytuacji co w głowie się nie mieszczą . Książka jak najbardziej . Wpłacajmy każdy ile może .
Anonimowy Darczyńca
Nowy rok - czas wpłacać moi drodzy. Motto znanej mi osoby ,,Otworzyć przysłowiową puszkę pandory- po co ? Osoba ta inaczej nie może żyć . Mobbing ,zastraszanie innych i najważniejsze znajomości ( mogę wszystko mam przyzwolenie pracodawców) ustawianie wszystkich po kontach , zwalnianie ? Mnie z drugiej firmy już próbuje zwolnić ,czy Jej się uda - myślę ,że ma duże szanse , powołując się na ogromne wpływy . W ostatniej firmie się nie udało , ale to jest zawzięta osobą ,po trupach do celu . Życie pokaże... Wpłacajmy wspierajmy piękne inicjatywy .
Anonimowy Darczyńca
Ciąg dalszy .... Byłem na komendzie złożyłem obszerne wyjaśnienia w sprawie fałszywych oskarżeń. Następnie umówiłem się na wizytę u adwokata , miałem zamiar założyć tej pani 2 sprawy , z powództwa cywilnego i karną .Byłem zdeterminowany to zrobić , ale mój mecenas ( niesamowicie inteligentny człowiek przekonał mnie , żebym dał sobie spokój, szkoda zdrowia - nie warto ) . Mam nadzieję ,że podjąłem słuszną decyzję . Pani ta da mi w końcu święty spokój. Pomagać zawsze warto. Pomagajmy - bądźmy dobrzy dla siebie . Wpłacajmy na sprzęt ratujący życie!
Anonimowy Darczyńca
24 październik spotkałem tą panią i chwilę porozmawialiśmy .Nie była to dla mnie miła rozmowa - wulgarne słowa padły w moją stronę, ale cieszyłem się ,że mam to już są sobą .Co więcej zapytałem się jak pracuje się w nowej firmie , pani ,że tam nie pracuje . Życzyłem wszystkiego dobrego. I mając nadzieję , że to jest koniec naszej znajomości, okazuje się inaczej .Pani zaczyna pracę w firmie ,w której ja pracuję blisko 14 lat i oczywiście wie dobrze o tym. I znów zaczyna się mój koszmar z udziałem tej pani . Idę do swojego przełożonego na umówione spotkanie, po spotkaniu wychodzę z firmy . Dostaję najpierw telefon z dotąd nieznanego mi numeru z pomówieniami ,że przeszedłem samego siebie. A później jakby było tego mało , pani zgłasza na policję rzekome nękanie przez moją skromną osobę w miejscu pracy. Byłem w niesamowitym szoku , znów całkowicie rozbity ,spałem po 1-2 godziny na dobę , czyli byłem na skraju życia i śmierci. Ciąg dalszy nastąpi ....
Anonimowy Darczyńca
Historia życia . Miałem ułożone życie , pracowałem w 2 firmach, w jednej na stałe ,w drugiej dorywczo . Byłem zadowolony - uśmiechnięty. I pewnego dnia jak grom z jasnego nieba , wszystko nagle się zmieniło. Pewna osoba , moja przełożona, którą lubiłem ,szanowałem , która zawsze mogła na mnie liczyć w pracy, znosiłem jej humory. Pewnego dnia zaczęła mnie oczerniać ,pomawiać ,oszukiwać ( a trwało to kilka miesięcy ) - w co nie mogłem uwierzyć , w głowie mi się to nie mieściło ( za dobroć , za okazane serce !) i nie mieści do dnia dzisiejszego . W końcu w sierpniu postanowiła mnie zwolnić , informując szefa, że nie może ze mną pracować , bo podważam jej autorytet wśród pracowników ,co było oczywiście nie prawdą. Nie zostałem zwolniony , ale bardzo to przeżyłem - będąc zawsze niesamowicie mocnym psychicznie człowiekiem, coś tym razem we mnie pękło. Nie mogłem spać , spałem maks 2-3 godziny dziennie. Powoli wracając do jako takiej równowagi psychicznej Ciąg dalszy nastąpi ....