Cześć. Nigdy nie prosiłam nikogo o pomoc. Niestety znalazłam się w sytuacji bez wyjścia i muszę szukać pomocy u innych. Mając 22 lata, urodziłam syna. Ja i mój wtedy jeszcze narzeczony pracowaliśmy na etatach. Pieniędzy nam nie brakowało. Postanowiliśmy otworzyć firmę, a dokładniej pizzerię. Firma była na mnie, ponieważ mój narzeczony ma jeszcze jedno dziecko z kobietą z poprzedniego związku i nie chcieliśmy mieć przez to problemów w sądzie. Na początku szło nieźle, ale później z dnia na dzień było coraz gorzej, wzięliśmy kredyty na ratowanie naszego interesu, które w rezultacie nie pomogły. Zamknelismy firmę po ok 2,5 roku. Na dzień dzisiejszy mamy zadluzen 90 tys kredytów, oraz ok 30 u wierzycieli i ok 20 w urzędzie skarbowym i ZUS. W tym roku urodziłam śliczna dziewczynkę. Dalej mamy dwie wypłaty, mąż dorabia gdzie się da. A mimo tego rat kredytów mamy 7000 a wypłat 4000. Mamy problemy z płacenie kredytów, do tego dochodzą również pisma od wierzycieli(prąd, dostawy, woda, franczyza, śmieci, zaiks itp.). Jesteśmy ludźmi bez nałogów, oszczędzamy jak możemy ale tak się nie da żyć. Zawsze gdy widziałam osobę w potrzebie dawałam 'cegielke' od siebie. Mam nadzieję że teraz znajdą się jacyś dobrzy ludzie, którzy pomogą mi i mojej rodzinie.Kocham moje dzieci i mojego męża i chciałabym w końcu zacząć żyć jak normalny człowiek. Mieć dom, prace i szczęśliwa rodzinę.
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!