Mam na imię Ewelina i mam 30 lat. Moje życie nigdy nie było usłane różami . W wieku 17 lat zaczęłam źle chodzić mama zabierała mnie do różnych specjalistów aż w końcu wylądowałam w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Lublinie na oddziale neurlogii. Tam spędziłam pół roku. Podczas tego czasu byłam diagnozowana. Przeszłam wiele testów i zabiegów w tym rezonanse magnetyczne głowy oraz kręgosłupa, wiele testów z krwi ,testy potencjałów wzrokowych,słuchowych oraz czuciowych a także punkcję oraz badanie płynu mózgowo rdzeniowego
Diagnoza niestety nie była dla mnie korzystna. Okazało się że choruję na stwardnienie rozsiane. Ale jak to? stwardnienie rozsiane ja? do tej pory zdrowa dziewczyna trenująca akrobatykę sportową mająca przed sobą całe życie mam wylądować w przyszłości na wózku inwalidzkim? Dostałam szereg kroplówek rehabilitacje i moje objawy na szczęście ustąpiły.Przeżyłam załamanie, nie chodziłam do szkoły miałam indywidualny tok nauczania domowego. Przez sterydy które musiałam w dalszym ciągu przyjmować strasznie przytyłam. Ze szczęśliwej młodej dziewczyny pozostał cień człowieka.
Żyłam cały czas ze świadomością że jest we mnie taka bomba która cały czas tyka a jak wybuchnie to mogę już nie być tym samym człowiekiem.
Ze względu na młody wiek zaczęłam szybko przyjmować Betaferon czyli lek który miał spowolnić postęp choroby.Co drugi dzień przyjmowałam bolesne zastrzyki w brzuch,pupę oraz ręce. Po nich moje ciało wyglądało jakbym była ofiarą przemocy domowej. Ale najważniejsze że działał i że przez długi okres czasu nie miałam nawrotu choroby.
Z depresji wyciągnął mnie mój mąż(tak potem wyszłam za mąż w wieku 21 lat).Największym moim marzeniem było dziecko. I tak po roku starań zaszłam w ciążę i urodziłam córkę. Oczywiście po uzgodnieniu z neurologiem i odstawieniu Betaferon. Stwierdziłam że skoro jak na razie nic mi się nie dolega to chcę zaryzykować.Po porodzie czułam się dobrze i do Betaferonu już nie wróciłam. Po jakimś czasie nastąpił rzut choroby tym razem na oczy. znów szpital kroplówki i powrót do Betaferonu. Po paru latach gdy córka miała 5 lat zamarzyłam o drugim dziecku. Postanowiłam znów odstawić Betaferon i tu zaczęły się dla mnie schody.
Jak już pisałam życie mnie nie oszczędzało, o córkę staraliśmy się rok, o drugie dziecko po roku starań zaczęłam podejrzewać że coś jest nie tak ale staraliśmy się dalej. I tak minął rok, potem drugi, potem trzeci.Wydaliśmy wszystkie oszczędności na kliniki i w końcu usłyszeliśmy najgorsze. Dziecka doczekać możemy się jedynie dzięki metodzie in vitro. No i tak dostałam kolejny policzek w twarz od losu. Nie dość że jestem nieuleczalnie chora to jeszcze nie mogę spełnić największego marzenia.
Po dwóch latach starań o dziecko moje zdrowie znów zaczęło szwankować. Nastąpił rzut po rzucie najpierw znów oczy a teraz nogi(coraz gorzej chodzę). Mój neurolog stwierdził że trzeba powrócić do leków a ja przez cały czas odmawiałam gdyż żyłam nadzieją że znów zostanę matką. Niestety jak na razie nie dane mi to było. Powróciłam do leczenia aktualnie stosują lek COPAXONE dobrany przez neurologa jako jedyny lek bezpieczny w ciąży. W ciąży gdyż cały czas żyję tą nadzieją. Najgorsze jest to że nie mamy pieniędzy na invitro natomiast mój stan zdrowia się pogarsza i neurolog stwierdził że jak szybko nie zajdę w ciążę to będzie musiał mi zmienić leki na mocniejsze a wtedy już nigdy nie doczekam się drugiego dziecka...gdyż będę je już przyjmowała do końca życia. Tak więc czas działa na moją niekorzyść.
Najgorsza jest myśl że córka zostanie jedynaczką i na pytanie dlaczego nie chcę urodzić dzidziusia by miała siostrę lub brata nie potrafię odpowiedzieć tylko milczę ze łzami w oczach.
Życie okrutnie mnie doświadczyło mam nadzieję że wesprzą mnie dobrzy ludzie i spełnią moje największe marzenie by moje życie było choć troszkę lepsze
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!