Kochani zwierzolubni, od dłuższego czasu jest ciężko. Bardzo cięzko. Mamy dosłowny wysyp zwierząt, które wymagają intensywnego i zwykle długotrwałego leczenia. Koszty opieki weterynaryjnej przy takiej liczbie czworonogów (i nie tylko), które tego potrzebują, rosną do takich kwot, jakie są ciężkie do wyobrażenia, a tym bardziej opłacenia.
Zależy nam jednak na tym, by każdy z naszych podopiecznych otrzymał taką pomoc, jaka jest w jego przypadku konieczna. Nie jesteśmy skłonni do usypiania zwierząt i walczymy o każde życie, póki jest dla niego nadzieja.
Nasze zwierzaki są pod stałą opieką lekarza weterynarii, zdarza się, że przebywają w szpitaliku dłuższy czas, a w razie potrzeby przy schorzeniach wymagających specjalistycznego sprzętu sięgamy do klinik odległych od schroniska o wiele kilometrów.
Odkarmianie wychudzonych, kroplówki, koci katar czy parwowiroza to już nasz chleb powszedni. Przy ilości zwierząt przyjeżdżających z tymi dolegliwościami, kwoty do zapłaty sięgają kosmicznych sum. Cały czas mamy też pod opieką Willa, który co rusz wymaga kosztownych zabiegów, rehabilitacji, sprzętu, specjalistycznego żywienia, badań i konsultacji.
Ostatnio zaistniała konieczność amputacji tylnych łapek, także jedną operację mamy już za sobą, ale zaraz czeka nas kolejna. Starsze psiaki bez szans na adopcję są na lekach, które muszą przyjmować stale i dożywotnio. Niektórzy podopieczni potrzebują farmakologii, by pomóc ich psychice dojść do siebie. Poza tym wciąż dochodzą nowe skrzywdzone stworzenia, wymagające natychmiastowej pomocy.
Asiek na przykład przyjechał do nas nafaszerowany śrutem przez jakiegoś zwyrola i jego łapka była w takim stanie, że mógł ją stracić. Operacja usunięcia pocisków z jego ciała była wielogodzinnym i trudnym przedsięwzięciem, które na całe szczęście powiodło się i psiak ma szansę na przyszłe normalne życie.
Potrącone koty, psy pobite i połamane. Z anemią, ze schorzeniami układu pokarmowego czy innych narządów wewnętrznych... Naprawdę bardzo wiele tego wszystkiego. Tak wiele, że aż moglibyśmy napisać o tym książkę. Wraz z wiosną za chwilę pojawi się masa małych kociąt. Marzenie by tym razem nie chorowały na koci katar jest pobożnym życzeniem, którego spełnienie graniczy z cudem.
Poza tym wszystkim niejednokrotnie pomagamy zwierzakom, których właścicieli nie stać na ich leczenie z różnych przyczyn, a którzy bardzo je kochają i nie chcą sie z nimi rozstawać.
Bardzo byśmy chcieli, aby leczyć można było płacąc miłością i szacunkiem bo tego mamy w stosunku do naszych mniejszych przyjaciół bardzo dużo. Jednak jest to wizja tak utopijna, że wręcz abstrakcyjna. Dlatego potrzebujemy Waszego wsparcia - koszty zwyczajnie przerastają nasze możliwości, jeśli chcemy działać tak jak działamy i doprowadzać zwierzaki do zdrowia w tak sumienny i szczegółowy sposób jak udawało nam się do tej pory.
Pragniemy pomagać wszystkim i dawać im szansę na nowe normalne życie. Na ten moment toniemy w stercie nieopłaconych faktur opiewających na 7000 zł, a rachunków wciąż przybywa.
Także błagamy o pomoc w opłaceniu leczenia naszych podopiecznych, abyśmy mogli skutecznie pomagać kolejnym im podobnym.
Sami nie damy rady... Jest to zwyczajnie niemożliwe. Toniemy w fakturach za leczenie.
Z góry serdecznie dziękujemy za każdą złotówkę.
Każda pomoc jest tu i teraz na wagę zdrowia i życia tych, które same sobie nie pomogą...
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Renata
Pomagam zwierzętą z przyjemnością!!!
Marze Na
Dla Willego,Aśka,Liska,Prezesa,Blanki i całej reszty kochanych "SIERŚCIUCHÓW"...!!!