Ratujemy chore koty i toniemy

Wiemy jak bardzo trudne są czasy  i jak jest ciężko zwłaszcza teraz w obliczu wojny tuż obok. Wiemy i każda z nas daje też coś od siebie by pomóc ludziom czy zwierzętom które nagle nie mają nic. Ale wiemy, że są też i nasze tutaj, gdzie obok na ulicy, w piwnicy, czasem i w lesie.  Niczyje, albo miały dom i nagle straciły. Zwykle mocno skrzywdzone, zabiedzone i chore. Są egzystują i cierpią i potrzebują pomocy. Patrzymy, zabieramy i często płaczemy z żalu, że spotkało Je takie cierpienie. Tak płaczemy bo serce  chce pęknąć na pół choć widziałyśmy wiele zła to nie da się przyzwyczaić do krzywdy i smutnych widoków. Kiedy się udaje Je wyleczyć, kiedy w końcu mogą zaznać prawdziwej troski, sytości, miłości i życia bez cierpienia to jesteśmy ogromnie wzruszone i poruszone. To niestety często jest długi proces bo każdy przechodzi gruntowne badania i zwykle długie leczenie, a często i leczenie stałe w przypadku chorób przewlekłych i nie uleczalnych. Przechodzą także i  zabiegi bardziej poważne bo tego wymagają. Ale Ich byt to nie tylko kosztowne leczenie. Każdemu musimy zapewnić dom tymczasowy i Ich utrzymanie  do czasu znalezienia dobrych domów. To trwa niestety coraz dłużej bo i ogrom kotów w potrzebie na każdym kroku jest ogromny. Koty które są chore w  przewlekle jak w przypadku Boni i Krzysi, która wróciła z adopcji po 3 latach zostaną w naszych DT na stałe i na naszym utrzymaniu, a to jest wyzwanie ogromne bo chore nerki  są wymagające pod względem częstych wizyt i kontroli. Staramy się ze wszystkich sił i z całą mocą, ale to nie wystarczy kiedy wydatki przewyższają nasze skromne możliwości.

Mamy to szczęście, ze nasi lekarze weterynarii pozwalają nam leczyć nagłe przypadki na tak zwaną kreskę, ale to z kolei generuje długi i musimy kombinować czy zamówić karmę iść wizytę. Wiadomo, że zdrowie i życie jest priorytetem i wtedy musimy bardzo kombinować środki, a nasze prywatne zasoby nie wystarczają bo każda ma też i prywatne stado w domu, też z podłych miejsc i obciążone zdrowotnie i rodzinę. To bardzo trudne decyzje szczególnie kiedy wizyta czy leczenie wymaga innego specjalisty takiego jak okulista czy chirurg, kardiolog w trybie pilnym. Jeśli nie spłacimy długów za ratowanie życia i zdrowia to nie możemy ratować nowych, a przybywają i nie możemy kontynuować leczenia czy ratunku tych które są z nami.

 Mogę zapewnić, ze każde życie które do nas trafia jest traktowane z miłością, szacunkiem i ogromną troską. Żadne nie jest lepsze ani gorsze. Każdemu staramy się zapewnić co tylko w naszej mocy, a czasem ponad nasze siły i ufamy z całego serca, ze wspólnie z Państwem będziemy mogły nieść ratunek Tym które tego bardzo potrzebują. Ufamy, że uda nam się spłacić długi, choć idzie nam to bardzo powoli bo co chwilę na naszej drodze rosną potrzeby, na które musimy reagować natychmiast. Ufamy, że w tych bardzo trudnych czasach zostaniecie z Nami i będziecie mieć  też swój wkład w niesienie dobra i życia. Za każde wsparcie my i koty z Kociego Losu będziemy ogromnie wdzięczni.