Magdalena Kiwilsza
Jutro Leon i Zyga jadą na zabieg. W czwartek na blogu będzie post :) Dziękuję wszystkim raz jeszcze <3
Być może pomyślisz, że są bardziej potrzebujące zwierzęta. I pewnie będziesz mial_ rację. Prawdą jednak jest, że moje koty są moją rodziną i to dzięki nim przetrwałam najgorszy czas.
Ale zacznijmy od początku...
Mam na imię Magda, na co dzień towarzyszy mi porażenie mózgowe i poruszam się na wózku.
Niespełna sześć lat temu, gdy byłam w totalnej rozsypce psychicznej, trafił do mnie Leon, malutki kot brytyjski z zezem i cudnymi różowymi poduszeczkami na stopach. Nie odstępował mnie na krok, przywykł, polubił moje niezdarna głaskanie i po jakimś czasie zaufał mi całkowicie, ale i wyrósł na prawdziwego lorda. Dwa miesiące po przybyciu Leona, przybył do nas Muniek - kot, który w niczym nie przypomina kota brytyjskiego - ma czarno białe umaszczenie z rudymi prześwitami i fiu bździu w głowie: śpiewa jak tenor, kocha ludzi i zabawę - nigdy nie widziałam bardziej kochanego, radosnego i inteligentnego kota, jak on - i jeśli mam być szczera, Zygmuś zawsze będzie miał charakter małego trzpiota.
Leon od urodzenia cierpi na chorobę genetyczną, zwaną wielotorbielowatością nerek, która powoduje ich niewydolność. Od czasu, gdy się o tym dowiedziałam, a było to jakieś cztery lata temu, staraliśmy się jeszcze bardziej dopasować żywienie naszych kotów do ich potrzeb i karmimy je barfem, co w efekcie okazało się być dużo tańszym rozwiązaniem. Oba koty mają dobre wyniki i cieszą się względnym zdrowiem.
Względnym, ponieważ za ich zdrowie odpowiadają w dużej mierze zęby, które trzeba odkamienić, jeden lub dwa zęby są też do usunięcia - u obu kotów (ostateczna ilość wyjdzie podczas zabiegu). Jeśli stan zapalny będzie postępować jeszcze bardziej, wpłynie to fatalnie na układ moczowy i nerki, szczególnie u Leona - w zeszłym roku mieliśmy przeboje z pęcherzem. Poza tym nie ma co się oszukiwać, chore zęby to ogromny ból. Do tej pory dawałam radę płacić za coroczne kontrole, badania i ewentualne zabiegi.
Obecnie jednak żyjemy w czasach, gdzie koszty życia wzrosły niemiłosiernie. Z renty i wypłaty (pół etatu) nie jestem w stanie na szybko wyłożyć całej sumy, ponieważ mam opłaty bieżące i stałe, tj. budżet domowy, artykuły higieniczne, leki, rachunki, psychoterapia, mięso plus suplementy dla kotów, utrzymanie w sprawności wózka, opłata za windę itd. itd..
Długo biłam się z myślami, czy poprosić Was o wsparcie. Bo wstyd, bo honor, bo to, bo tamto. Ale wiem już, że nie ma na co czekać i trzeba działać! Dziś skontaktowałam się a Przychodnią Weterynaryjną Na Polance (gdzie od początku Leon i Muniek są pacjentami), by skonsultować aktualną cenę pakietu stomatologicznego i wygląda ona następująco:
175 zł - badanie krwi przed zabiegiem
615 zł - sanacja kota (narkoza wziewna, zdjęcie kamienia, polerowanie, RTG)
100 do 1000 zł - ekstrakcje - w zależności od ilości i rodzaju zęba do usunięcia
90 zł - wizyta kontrolna po ekstrakcji
50-100 zł - leki podawane w domu
Szacunkowy koszt całego pakietu to 1200 zł - na jednego kota. Przy dwóch, będzie to około 2400 zł. Nie jestem w stanie podać dokładnych kosztów, ponieważ nie wiem, ile zębów tak naprawdę będzie do usunięcia.
Zależy mi na tym, by obaj puchaci panowie poszli na ten zabieg jednego dnia - zaoszczędzi to im rozłożonego stresu.
Jeśli okaże się że cena końcowa będzie niższa, pozostałą kwotę przekażę na inną zbiórkę tutaj, a jeśli koszty będą wyższe, dopłacę sama.
W imieniu swoim, Leona i Munka dziękujemy za wsparcie ❤️ Muniek nawet przesyła kocie całusy 😽
PS. Ostatnia kontrola, potwierdzająca schorzenia przyzębia oraz niewydolność nerek:
Jutro Leon i Zyga jadą na zabieg. W czwartek na blogu będzie post :) Dziękuję wszystkim raz jeszcze <3
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!