Od 5 lat zmagam się z niewyleczonym urazem barkowym. Żyłem oszczędzając, ucząc się, dorabiając, chodziłem na siłownię, biegałem… Byłem w bardzo dobrej kondycji fizycznej, nic mnie nie bolało, czułem się świetnie. Do czasu.
Po 18 roku życia wyjechałem za granicę. Pracując na produkcji, poczułem małe bóle pod pachą. Po miesiącu problem nie minął. Zacząłem się obawiać, czytać co to może być… Minęły 4 tygodnie i postanowiłem wrócić do Polski, żeby skonsultować się z lekarzem rodzinnym i ortopedą.
Pierwsze wyniki badań nie wykazały żadnych nieprawidłowości. Lekarze przepisali mi leki i maści i nie było potrzeby dodatkowych badań. Ulżyło mi, podjąłem pracę fizyczną, kochałem zajmować się motoryzacją, szkolić w niej, ale ból nie mijał…
Przebranżowiłem się na mniej wymagającą pracę, przebadałem i znowu nic. Ale czułem, że mój stan barku i psychiczny się pogarsza. W okresie chorobowym po pierwszym rezonansie magnetycznym wyszły minimalne ubytki chrząstki oraz przesunięcie kości barkowej 6 mm.
Mając 21 lat, poczułem lekki niedowład, słabszy ścisk lewej ręki i zobaczyłem małe zmiany w budowie odcinka lewego piersiowego. Dalej naciągnięcia mięśni szyjno-barkowych, ocierania się kości szyjnych przy skręcie głową… Potem chrupanie prawej strony szczęki i wciąż obecny ból.
Zacząłem ograniczać się pod wieloma względami, nawet przy jedzeniu. Boję się wysiłku, by nie pogorszyć mojego stanu. Robiłem sobie wszystko sam, a teraz potrzebuję pomocy. Coraz bardziej obawiam się, że jakieś małe zdarzenie spowoduje u mnie duży uszczerbek na zdrowiu.
Śpię bez poduszki. Bez rannego rozciągnięcia nie jestem w stanie bez bólu ruszać tułowiem i głową. Za widoczną deformacją i przymusowym przebranżowieniem idą kompleksy i… koszty. Miesięcznie wydaję 1000-1300 zł z dojazdami do fizjoterapeuty.
Czasem czuję, że jestem z tym wszystkim sam. Bardzo długo zastanawiałem się, czy spróbować opisać swój problem i ogłosić go publicznie w kształcie zbiórki. Obiecałem sobie, że tylko w ostateczności. I to właśnie ona.
Pracując fizycznie, ryzykuję powiększeniem się martwicy ręki i powiększeniem się ubytków tkanki łącznej. To może w przyszłości skutkować paraliżem.
Mam wielkie ambicje, bardzo dużo w życiu się nauczyłem, straciłem bardzo dużo… lecz nie chcę się poddawać. Chciałbym wrócić do wykonywanego w przeszłości zawodu, jeżeli będzie to możliwe i jeśli zdrowie na to pozwoli. A żeby o nie zadbać, potrzebuję Twojego wsparcia.
Chociaż lekarze nie dawali powodów do zmartwień, musiałem ograniczać się fizycznie i nawet przerzucić się z lewej ręki na prawą. Wtedy sytuacja była ciężka, również w moim życiu prywatnym, ale starałem się chodzić na konsultacje i badania.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!