Natalia Chodzeńska
Wiśnia dostała zielone światło na powrót do domu z kontrolami średnio co 2 dzień. Leczenie potrwa jeszcze co najmniej do końca listopada, niektóre leki dłużej. Wyniki krwi dalej nie są w normie ale płuca powoli się oczyszczają.
Wiśnia ma 1,5 roku i jest jedną z miłości mojego życia. Od dnia w którym przywiozłam ja do domu wypełnia go szczęściem co sprawia że ostatnie dni są tym bardziej ponure i pełne łez.. Niestety jej życie jest zagrożone. W ostatnich dniach nagle i bardzo poważnie zachorowała. Prawdopodobnie została otruta...
Nasza tragedia zaczęła się w ostatnich dniach października kiedy to Wiśnia zaczęła lekko kasłać i pojawiła się gorączka... bez zwłoki pojechaliśmy do weterynarza, usłyszeliśmy pierwszą diagnozę, to raczej nic poważnego, lekko zachrypnięte gardło, dostaliśmy antybiotyki na najbliższe dni.
W dzień zmarłych dziewczyna przestała się kłaść przez ból który temu towarzyszył, wyglądała źle... szukanie weterynarza, który przyjmie nas mimo święta zakończyło się sukcesem, zrobiliśmy USG. Druga diagnoza to ból po zastrzykach i zaparcia. Kolejne leki. Znowu bez poprawy.
2.11 Wiśnia znowu czuła się gorzej, obie miałyśmy za sobą nieprzespaną noc i ustawiłysmy się pod drzwiami weterynarza z samego rana. Temperatura 36°, blade dziąsła, pies ewidentnie cierpi. Trzecia diagnoza to krwotok wewnętrzny i prawdopodobna perforacja jelita. Mamy natychmiast jechać do szpitala, dostałyśmy tylko leki, które pozwolą nam tam dojechać. Po godzinie jesteśmy już przyjmowane w szpitalu Sfora na Wawrze. Wstępne USG pokazuje niewielkie zmiany w układzie pokarmowym ale bez tragedii, Wiśnia ma zostać w szpitalu na dalszą diagnostykę.
Po kolejnych 2 godzinach dowiadujemy się że układ pokarmowy to jej najmniejszy problem. Krew jest w płucach, badania pokazują że w ogóle nie krzepnie. Czwarta diagnoza - prawdopodobnie ZATRUCIE TRUTKĄ NA SZCZURY!
Wiśnia zużyła cały zapas witaminy K więc po nocy jeżdżę w jej poszukiwaniu po warszawskich aptekach. Udaje się, jednak lek jest bardzo drogi. Odwożąc ampułki do szpitala mogę wyjść z nią na spacer, wydaje mi się że nawet mnie nie rozpoznaje, jest w opłakanym stanie.
03.11 Stan Wiśni nie zmienia się ale jest stabilny. Rokowania są bardzo ostrożne. Po jeszcze kilku testach mamy dostać informacje czy możemy zabrać ją do domu i kontynuować leczenie u lokalnego weterynarza.
***Update wieczór 3.11
Wiśnia zostaje na kolejną noc w szpitalu, krew w płucach dalej się zbiera, możliwe że w nocy będzie musiała być awaryjnie odciągana
***
Update 04.11
Morfologia pogorszyła się, krew w płucach dalej się zbiera, jest niewielka poprawa w czasie krzepnięcia krwi. Wiśnia zostaje w szpitalu na kolejną noc. Rano zostanie podjęta decyzja o transfuzji w zależności od wyników badań krwi. Dodatkowo USG pokazuje silne zapalenie układu pokarmowego w wyniku zatrucia. Niezbędne będą dalsze kontrole.
***
Update 05.11
Nastąpiła niewielka poprawa w wynikach badań, zmniejszyła się też nieznacznie ilość krwi w płucach. Wiśnia jest stabilna i po dodatkowych badaniach zostanie próbnie wypisana że szpitala i na noc pojedzie do domu. Z rana musimy jednak stawić się ponownie na wizycie kontrolnej i sprawdzić ponownie ilość krwi w płucach.
Wiśnia dostaje wiele leków, część kupionych w szpitalu a część trzeba będzie kupić w aptekach. Koszta są duże ponieważ leczenie potrwa co najmniej do końca miesiąca
***
Próbna noc wiśni w domu, jutro decyzja czy może w nim zostać
Każda kolejna doba w szpitalu to kolejne ponad 1000zł. Jeśli zabierzemy ją do domu leczenie potrwa jeszcze najprawdopodobniej minimum 4 tygodnie. To wiele wizyt u weterynarza i kolejne dawki drogich leków. Niestety nie ma też gwarancji że z tego wyjdzie.
Nigdy nie myślałam że będę musiała posunąć się do stworzenia zrzutki ale koszta ostatniej tragedii zaczynają nas przerastać. Będziemy wdzięczni za każdą, nawet najmniejszą pomoc!
Wizyty u weterynarzy i badania przed pojechaniem do szpitala wyniosły nas ok 500zł
Doba w szpitalu razem z badaniami do tej pory wyniosła 1621zł, ale to dopiero zaliczka, finalny koszt poznamy dopiero przy wypisie
***Dotychczasowy rachunek ze szpitala to ok 4200zł
Dodatkowe leki na pobyt w szpitalu to ponad 250zł i to właśnie między innymi tymi lekami ma być kontynuowane leczenie.
Spodziewamy się że dalsze leczenie wyniesie nas co najmniej kolejne 3 tysiące co jest dla nas kosmiczną kwotą. Koszta o których mowa nie obejmują jednak dalszych komplikacji i ewidentnych problemów w obrębie układu pokarmowego.
Wiśnia dostała zielone światło na powrót do domu z kontrolami średnio co 2 dzień. Leczenie potrwa jeszcze co najmniej do końca listopada, niektóre leki dłużej. Wyniki krwi dalej nie są w normie ale płuca powoli się oczyszczają.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Anonimowy Darczyńca
Trzymam kciuki za Wiśnię ❤️