Kochani zwracam się z ogromną prośbą a zarazem wsparciem w sprawie, która dotyczy synka mojej koleżanki. Nikt lepiej niż jego mama nie opisałby tej historii, więc przedstawiam ją poniżej. Na fb możecie również śledzić losy Michałka : Mały chłopiec w wielkim świecie
Witajcie kochani! ❤
W końcu przyszedł ten moment, aby podzielić się z Wami naszą historią. Wierzymy, że to, co przeszliśmy, może być dla kogoś w jakimś stopniu wsparciem w podobnej sytuacji.
Na początek wyjaśnimy skąd nazwa strony. Facebook nie daje zbyt wielkiego wyboru, większość nazw była zajęta, ale ta w sumie pasuje, ponieważ Michał jest malutkim chłopcem, po amputacji w zasadzie jeszcze mniejszym, który jak to każdy mały chłopiec poznaje wielki świat, do dnia kiedy choruje, a po chorobie musi się go nauczyć od nowa.
To był kwietniowy czwartek, kiedy Michaś nie czuł się dobrze. Pojechaliśmy do szpitala. M. został zbadany przez 3 lekarzy i wypisany z receptą na movicol.
Następnego dnia stan M. nagle się pogorszył. Zadzwoniliśmy po karetkę, zabrali go do szpitala. W szpitalu Michał zwymiotował krwią i stracił przytomność. Trzeba było go przetransportować do specjalistycznego szpitala.
Pamiętam, jakby to było przed chwilą, jak lekarka ukucnęła przede mną i powiedziała, że Michał może nie przeżyć transportu- najpierw ze stołu na którym leżał do karetki, która stała przy drzwiach. Pani doktor powiedziała, że jego stan jest krytyczny i najprawdopodobniej nie przeżyje.
Gdy dotarliśmy do następnego szpitala, początkowo lekarze nie wiedzieli, co się dzieje. Pytali nas, czy byliśmy za granicą, itp.
Po pewnym czasie stwierdzili u Michał silny wstrząs septyczny spowodowany strep. Skutkiem infekcji była niewydolność wielonarządowa. Najbardziej uszkodzone zostały płuca, ale nie działało w sumie prawie nic. Same maszyny.. Pominę niektóre szczegóły.
Przez pierwsze tygodnie stan Michał nie zmieniał się znacząco, dlatego lekarze zdecydowali się ( za naszą zgodą) na podłączenie go do ECMO - co jak nam powiedziano, było jego ostatnim ratunkiem. Po 11 dniach odłączono go od ECMO. W międzyczasie Michał miał bardzo duży wylew w mózgu. Przestał się poruszać (mimo,że wcześniej poruszał się minimalnie) Przestał też mówić. Wdała się też martwica. Aby ratować jego życie trzeba było amputować nóżki na wysokości kolan, oraz paluszki w rączkach. Na szczęście nie wszystkie. Na koniec lekarze powiedzieli mi ,że prawdopodobnie Michał nie widzi. Z czasem okazało się, że widzi, ale nie wszystko.
Dlaczego o tym piszę?
Jedyne co pomogło nam to wszytko przetrwać to wiara i nadzieja. Kiedy Michaś tam leżał, obiecaliśmy, że gdy przeżyje, będziemy opowiadać o tym, że Bóg jest wielki i to On działa cuda.
Pamiętam, jak 6 kwietnia stanęliśmy z Adamem przy Michasia łóżku, wtedy było z nim bardzo źle. Adam mówił, że nieważne co się stanie- Pan Bóg daje, Pan Bóg zabiera. Musimy mu zaufać. Tak też zrobiliśmy. Na 100 %.
Lekarze i pielęgniarki - wierzący i niewierzący, patrząc na Michała mówili wielokrotnie, że niewątpliwie patrząc na niego jest coś więcej niż medycyna- dla mnie to jasne, czyja to sprawka:)
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!