Złamana noga, złamane serce – ale wciąż mam nadzieję
Mam 43 lata. Jeszcze kilka miesięcy temu miałem rodzinę, dom, poczucie bezpieczeństwa. Życie jednak potrafi się rozpaść w jednej chwili – i nagle człowiek zostaje sam. Moja żona odeszła. Zostawiła mnie w najtrudniejszym momencie, kiedy najbardziej potrzebowałem wsparcia. Został ze mną nasz 8-letni syn – największy sens mojego życia i jedyny powód, dla którego codziennie wstaję z łóżka.
Kilka tygodni temu złamałem nogę. Ból fizyczny to jedno, ale o wiele trudniejsze jest to, że nagle stałem się niemal bezradny. Poruszam się o kulach, nie mogę sam się przeprowadzić, a za chwilę będę musiał opuścić mieszkanie. Nie mam dokąd pójść.
Jestem na zwolnieniu lekarskim, a moje dochody są niewielkie. Nie stać mnie ani na wynajem nowego mieszkania, ani na kaucję. Każda złotówka idzie na leki, jedzenie i podstawowe potrzeby mojego syna. On zasługuje na dom, na ciepło, na spokój – nie na niepewność i lęk, czy jutro będziemy mieli gdzie spać.
Nigdy nie sądziłem, że znajdę się w takiej sytuacji. Że będę musiał prosić o pomoc. Ale dziś, z pokorą i wstydem, to robię. Potrzebuję wsparcia, żeby móc zacząć wszystko od nowa. Żeby zapewnić mojemu synowi bezpieczne miejsce, w którym znów będzie mógł się śmiać. Potrzebuję pomocy w przeprowadzce, dachu nad głową – nawet na chwilę. Czasem wystarczy tak niewiele, by uratować komuś życie.
Jeśli możesz pomóc – w jakikolwiek sposób – będę wdzięczny bardziej, niż potrafię to wyrazić słowami. Wierzę, że dobro wraca. I że jeszcze będzie dobrze.
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!