Renata Holender
Tygrysek umarł dziś w nocy.
Przegraliśmy.
MAMY PARWOWIROZĘ i KORONAWIRUSA U SZCZENIĄT!!!!!!!
Malutkie Podlasiaki zabrane z tragicznych warunków. Przyjechały radosne, rozbrykane i wesołe. Ciężko przeżyły odrobaczenie, ale na szczęście udało się i powoli szykowane były do wyprawy do własnych domów.
Spotkania zapoznawcze w niedzielę.
W poniedziałek Tygrysek poczuł się gorzej, uzgodniłyśmy z Paulina, że dla świętego spokoju pojedzie z nim do weterynarza, bo lepiej na zimne dmuchać.
Niedługo potem telefon z gabinetu weterynarza spowodował, że zamarłam.
Test na parwowirozę pozytywny!
Szybka akcja, wszystkie maluchy ponownie do weterynarza, na cito surowica, kroplówka, zastrzyki, antybiotyk.
Walka z czasem. Nie dopuszczałam do świadomości, że coś może pójść nie tak, reakcja była przecież błyskawiczna, od razu dostały zabezpieczenie, przecież...
Tygrysek z dnia na dzień czuł się coraz gorzej, rokowania na wczoraj 50%- 50%.
Z czasem objawy zaczęły pojawiać się u pozostałego rodzeństwa. Wymioty, biegunka, apatia.
Tygrysek przestał wstawać bądź wstawał i z niewiadomego powodu stał nieruchomo w jednym miejscu.
Z rozbrykanego szczeniaka zrobiła się kupka małego cierpiącego nieszczęścia.
2 x dziennie, weterynarz, leki, zmiana leków, przeciwzapalne, przeciwwymiotne, brak reakcji na leczenie.
Dziś rano kolejna wizyta i kolejny dla mnie szok- wykonano test i okazało się, że oprócz PARWOWIRUSA, MAMY JESZCZE KORONAWIRUSA!!! (spokojnie, nie ma nic wspólnego z tym ludzkim)
Znowu nowe leki, walka, walka, walka...
Na wszystkie maluszki czekają już wspaniałe rodziny, które mocno dopingują w walce swoje psiaki.
Domy tymczasowe, czyli moje kochane i niezawodne dziewczyny robią wszystko, aby szczeniakom niczego nie zabrakło. Jesteśmy w stałym kontakcie i konsultujemy się co chwilę.
Tego stresu nie życzę nikomu.
Nie mogę napisać, że jest stabilnie, bo to wirus.
Chcę natomiast napisać, że nie zamierzamy się poddać. Nie po to jechały do nas przez całą Polskę, nie po to znalazłam im domy, żeby teraz... No.
Walczymy, nie oddamy żadnego szczeniaka!
Wysyłajcie pozytywne myśli do naszej przecudownej Kubusiopuchatkowej Drużyny.
Tygrysek, Puchatka, Maleństwo, Kubusia i Kłapouszek bardzo tego potrzebują!
Do tego olbrzymia prośba o wsparcie, dotychczasowe leczenie to kwota prawie 1000 zł, a przed nami jeszcze kilka dni walki.
POMÓŻCIE MALUSZKOM WYZDROWIEĆ!!!
PS Ich przyjazd był zbiegiem szczęśliwych okoliczności. W środę znalazłam je na olx na Podlasiu, koleżanka je odebrała, przyjechały pierwszym transportem.
Gdybym ich nie znalazła, prawdopodobnie żaden z nich już by nie żył. Umierałyby same w okrutnych mękach. Udało się im pomóc, nie po to, by je teraz stracić. Co to, to nie!
Tygrysek umarł dziś w nocy.
Przegraliśmy.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!